Nigdy nie byłem agentem WSI - oświadczył sekretarz programowy TVN Milan Subotić. Jest to reakcja na publikację "Gazety Polskiej", która napisała, że Subotić współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL.
Subotić jest "doradzą przy akceptacji programów publicystycznych", m.in. programu "Teraz My".
Zarówno zarząd TVN, autorzy programu "Teraz My", jak i sam Subotić, zapowiadają podjęcie kroków prawnych w tej sprawie. Rzecznik likwidatora WSI Antoniego Macierewicza, Piotr Bączek powiedział, że nie komentuje całej sprawy.
Według wtorkowej "Gazety Polskiej", oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, późniejszy szef WSI, a następnie współpracownik Andrzeja Leppera. Gazeta napisała ponadto, że na kilka dni przed programem "Teraz My", w którym ujawniono tzw. taśmy Beger, Malejczyk spotkał się z posłem Samoobrony Januszem Maksymiukiem, "dyrektorem Biura Krajowego tej partii, byłym członkiem PZPR i SLD". "To Maksymiuk przyznał się później do zorganizowania prowokacji. A dziennikarze TVN publicznie stwierdzili, że zgłosili się w sprawie jej przygotowania do Maksymiuka" - twierdzi "GP".
Subotić, który zaprzecza, że był agentem WSI, oświadczył, że powoływanie się przez "Gazetę Polską" na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI są "bezczelnym kłamstwem". "Po pierwsze komisja nie mogła ustalić nieprawdy, po drugie to niemożliwe, żeby minister Antoni Macierewicz dopuścił do powstania przecieków z prac komisji" - napisał Subotić w przekazanym komunikacie.
Dodał, że jego "jedyny kontakt z WSI miał miejsce w I połowie 1992 r.", gdy pracował w Wiadomościach TVP. "WSI bezskutecznie próbowało mnie wówczas zwerbować. Zapewne przeciwko Antoniemu Macierewiczowi" - napisał Subotić.
Zarzuty wobec Suboticia odrzuca również zarząd telewizji TVN. Telewizja oświadczyła, że Subotić, "nie miał żadnego wpływu na treść ostatniego wydania programu 'Teraz My'", w którym pokazano tzw. taśmy Beger. "Autorzy programu kontaktowali się w tej sprawie jedynie ze ścisłym kierownictwem TVN" - napisano w komunikacie przekazanym PAP.
Rzecznik TVN Andrzej Sołtysik podkreślił, że Subotić jako sekretarz programowy "odpowiada za układ ramówki i nie ma w stacji żadnego wpływu na programy publicystyczne".
Stacja oświadczyła, że nie posiadała wcześniej "żadnych informacji świadczących o rzekomej współpracy Milana Suboticia ze służbami specjalnymi". "Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji w tej sprawie stacja musi mieć dowody na rzekomą działalność Milana Suboticia mogącą godzić w interesy TVN i jej wiarygodność. Wzywamy odnośne władze do ujawnienia kierownictwu stacji takich dokumentów" - czytamy w oświadczeniu TVN.
"Posługiwanie się polityką medialnych przecieków będziemy traktować, jako świadome działanie godzące w interesy stacji i interes opinii publicznej, mającej prawo do rzetelnej informacji również w takich, jak ta sprawach. Jeśli rewelacje 'Gazety Polskiej' okażą się nieprawdziwe, a mamy prawo tak sądzić, Stacja wystąpi na drogę prawną przeciwko wydawcy tego tytułu" - zapowiedział TVN.
Autorzy programu "Teraz My" Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski podkreślili z kolei, że "ani politycy, ani tym bardziej służby specjalne" nie mają wpływu na to co w nim zamieszczają.
"Nagranie negocjacji Renaty Beger z politykami PiS-u było wyłącznie naszą inicjatywą, o czym wielokrotnie mówiliśmy. Twierdzenia, że było inaczej to kłamstwa i pomówienia, które naruszają nasze dobra osobiste i podważają naszą dziennikarską wiarygodność. Przeciwko autorom takich insynuacji wystąpimy na drogę sądową" - napisali Sekielski i Morozowski w specjalnym oświadczeniu.
Tzw. taśmy Beger czyli nagranie z ukrytej kamery w którym ministrowie w Kancelarii Premiera Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz rozmawiali z posłanką Samoobrony Renatą Beger m.in. o jej propozycji przejścia do PiS w zamian za otrzymanie stanowiska w Ministerstwie Rolnictwa, wyemitowano w ubiegłym tygodniu.
Autorzy programu "Teraz My" Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski wyjaśnili wówczas, że nagranie spotkania posłanki Beger z ministrem Lipińskim było ich pomysłem, z którym wystąpili do Samoobrony. Morozowski wyjaśnił, że to on zadzwonił w tej sprawie do posła Samoobrony Janusza Maksymiuka, a ten oddzwonił po chwili i powiedział, że ma kogoś takiego i okazało się, że to jest Renata Beger.
pap, ss, ab
Zarówno zarząd TVN, autorzy programu "Teraz My", jak i sam Subotić, zapowiadają podjęcie kroków prawnych w tej sprawie. Rzecznik likwidatora WSI Antoniego Macierewicza, Piotr Bączek powiedział, że nie komentuje całej sprawy.
Według wtorkowej "Gazety Polskiej", oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, późniejszy szef WSI, a następnie współpracownik Andrzeja Leppera. Gazeta napisała ponadto, że na kilka dni przed programem "Teraz My", w którym ujawniono tzw. taśmy Beger, Malejczyk spotkał się z posłem Samoobrony Januszem Maksymiukiem, "dyrektorem Biura Krajowego tej partii, byłym członkiem PZPR i SLD". "To Maksymiuk przyznał się później do zorganizowania prowokacji. A dziennikarze TVN publicznie stwierdzili, że zgłosili się w sprawie jej przygotowania do Maksymiuka" - twierdzi "GP".
Subotić, który zaprzecza, że był agentem WSI, oświadczył, że powoływanie się przez "Gazetę Polską" na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI są "bezczelnym kłamstwem". "Po pierwsze komisja nie mogła ustalić nieprawdy, po drugie to niemożliwe, żeby minister Antoni Macierewicz dopuścił do powstania przecieków z prac komisji" - napisał Subotić w przekazanym komunikacie.
Dodał, że jego "jedyny kontakt z WSI miał miejsce w I połowie 1992 r.", gdy pracował w Wiadomościach TVP. "WSI bezskutecznie próbowało mnie wówczas zwerbować. Zapewne przeciwko Antoniemu Macierewiczowi" - napisał Subotić.
Zarzuty wobec Suboticia odrzuca również zarząd telewizji TVN. Telewizja oświadczyła, że Subotić, "nie miał żadnego wpływu na treść ostatniego wydania programu 'Teraz My'", w którym pokazano tzw. taśmy Beger. "Autorzy programu kontaktowali się w tej sprawie jedynie ze ścisłym kierownictwem TVN" - napisano w komunikacie przekazanym PAP.
Rzecznik TVN Andrzej Sołtysik podkreślił, że Subotić jako sekretarz programowy "odpowiada za układ ramówki i nie ma w stacji żadnego wpływu na programy publicystyczne".
Stacja oświadczyła, że nie posiadała wcześniej "żadnych informacji świadczących o rzekomej współpracy Milana Suboticia ze służbami specjalnymi". "Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji w tej sprawie stacja musi mieć dowody na rzekomą działalność Milana Suboticia mogącą godzić w interesy TVN i jej wiarygodność. Wzywamy odnośne władze do ujawnienia kierownictwu stacji takich dokumentów" - czytamy w oświadczeniu TVN.
"Posługiwanie się polityką medialnych przecieków będziemy traktować, jako świadome działanie godzące w interesy stacji i interes opinii publicznej, mającej prawo do rzetelnej informacji również w takich, jak ta sprawach. Jeśli rewelacje 'Gazety Polskiej' okażą się nieprawdziwe, a mamy prawo tak sądzić, Stacja wystąpi na drogę prawną przeciwko wydawcy tego tytułu" - zapowiedział TVN.
Autorzy programu "Teraz My" Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski podkreślili z kolei, że "ani politycy, ani tym bardziej służby specjalne" nie mają wpływu na to co w nim zamieszczają.
"Nagranie negocjacji Renaty Beger z politykami PiS-u było wyłącznie naszą inicjatywą, o czym wielokrotnie mówiliśmy. Twierdzenia, że było inaczej to kłamstwa i pomówienia, które naruszają nasze dobra osobiste i podważają naszą dziennikarską wiarygodność. Przeciwko autorom takich insynuacji wystąpimy na drogę sądową" - napisali Sekielski i Morozowski w specjalnym oświadczeniu.
Tzw. taśmy Beger czyli nagranie z ukrytej kamery w którym ministrowie w Kancelarii Premiera Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz rozmawiali z posłanką Samoobrony Renatą Beger m.in. o jej propozycji przejścia do PiS w zamian za otrzymanie stanowiska w Ministerstwie Rolnictwa, wyemitowano w ubiegłym tygodniu.
Autorzy programu "Teraz My" Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski wyjaśnili wówczas, że nagranie spotkania posłanki Beger z ministrem Lipińskim było ich pomysłem, z którym wystąpili do Samoobrony. Morozowski wyjaśnił, że to on zadzwonił w tej sprawie do posła Samoobrony Janusza Maksymiuka, a ten oddzwonił po chwili i powiedział, że ma kogoś takiego i okazało się, że to jest Renata Beger.
pap, ss, ab