Dyrektor wydawnictwa Znak poinformowała, że prace redakcyjne nad książką potrwają co najmniej kilka miesięcy.
Ks. Isakowicz-Zaleski podkreślił, że nie jest to książka "o agentach w sutannach", ale o inwigilacji krakowskiego Kościoła, począwszy od czasów stalinowskich, ze szczególnym naciskiem na lata 70. i 80., kiedy zdecydowana większość księży była ofiarami represji.
Ks. Isakowicz-Zaleski dodał, że badając materiały IPN spotkał się z ogromną dokumentacją świadczącą, jak wielu księży, mimo intryg, nie uległo SB. Jak mówił, byli i tacy, którzy, choć dali się zwerbować, mieli odwagę współpracę zerwać.
"To nie jest książka, która ma kogokolwiek osądzać. To jest dla mnie bardzo trudne, bo nieraz piszę o księżach, których znam osobiście, znam od bardzo pozytywnych stron" - mówił ks. Isakowicz-Zaleski. Duchowny zaznaczył, że nie pisze w książce o samym sobie. Zapowiedział, że nadal będzie prowadził badania w IPN.
Nie ukrywał, że wywierano na niego naciski, bo nie wszystkim jego praca się podobała. "Dobrze się stało, że od września komisja historyczna bada te same akta, idzie moimi śladami. Nie wierzę, żeby historycy Papieskiej Akademii Teologicznej wyciągnęli inne wnioski z tych samych dokumentów. Diecezja krakowska wyprzedziła inne diecezje" - uważa ks. Isakowicz-Zaleski.
Jego zdaniem, książka nie powinna wywołać burzy, bo "środowisko księżowskie mniej więcej wie o kogo chodzi". "Dla niektórych księży będzie to oddanie honoru, że w latach 70. i 80. pokazali piękną postawę" - dodał.
Pytany, co teraz czuje, ks. Isakowicz-Zaleski odpowiedział: "ulgę". "Równo rok temu - 12 października - po raz pierwszy zobaczyłem kasetę wideo i kilkaset stron materiałów (z IPN), które dotyczyły mojej osoby. Wtedy radykalnie zmieniły się moje poglądy na te sprawy. Nie opisuję tego, zostawiam to innym. Dalsze skrywanie tych spraw pod dywan to jeszcze większe zło. Trzeba się z tym zmierzyć. Jest miłosierdzie chrześcijańskie, przebaczenie. Jest prawda" - mówił.
Po zredagowaniu książka ma być przekazana do przeczytania metropolicie krakowskiemu kard. Stanisławowi Dziwiszowi.
Ks. Isakowicz-Zaleski podkreślił, że zależy mu na tym, żeby fragmenty tekstu nie zostały upublicznione wcześniej, bo "wyrwane z kontekstu niczego nie pokażą, tylko wzbudzą niezdrową sensację". W swoich badaniach ks. Isakowicz-Zaleski koncentrował się na postaciach kapłanów gnębionych przez SB: dwóch swoich przyjaciół ks. Kazimierza Jancarza i ks. Adolfa Chojnackiego (im książka będzie dedykowana) oraz ks. Józefa Gorzelanego, ks. Józefa Tischnera, ks. Franciszka Blachnickiego, ks. Andrzeja Zwolińskiego i ks. kard. Franciszka Macharskiego.
Ks. Isakowicz-Zaleski wrócił do badań pod koniec czerwca. W maju musiał je przerwać, po tym jak otrzymał z krakowskiej kurii pismo, w którym metropolita krakowski udzielił mu upomnienia kanonicznego i zaapelował, by ksiądz bez jego zgody nie podejmował żadnych działań w tej sprawie. 22 czerwca po spotkaniu metropolity z duchownym osiągnięto porozumienie, że może on kontynuować badania.
15 czerwca kard. Dziwisz podczas procesji Bożego Ciała przeprosił w imieniu Kościoła krakowskiego tych, którzy uważają, że zostali skrzywdzeni przez kapłanów współpracujących ze służbami bezpieczeństwa.
Dyrektor wydawnictwa Znak Danuta Skóra poinformowała, że prace redakcyjne nad książką potrwają co najmniej kilka miesięcy i dopiero wtedy będzie podana data jej premiery. Przypomniała, że także w przypadku książki Marka Lasoty "Donos na Wojtyłę" jej przygotowanie do druku zajęło kilka miesięcy.
"Wydawnictwo Znak jest wydawcą rzetelnym i musi pewne rzeczy posprawdzać, zrecenzować, skonsultować" - wyjaśniła Skóra. Dodała, że zainteresowanie samymi nazwiskami tajnych współpracowników SB "jest niezdrowe" i Znak nie chce "uczestniczyć w wyścigu o kolejne". Pytana, czy nie obawia się wcześniejszego ujawnienia zawartości książki zapewniła, że wydawnictwo sobie z tym poradzi. Już wiadomo, że nakład książki będzie wysoki - być może nawet 50 tys. egzemplarzy.
Ks. Isakowicz-Zaleski powiedział, że zdaje sobie sprawę, iż dostarczony przez niego materiał musi przejść korekty redakcyjne i historyczne. "Mam nadzieję, że będzie to krócej niż kilka miesięcy, ale w żaden sposób nie będę ingerował" - powiedział. Dodał, że chciałby, aby zachowany został układ książki - pokazującej różne postawy księży.
W książce obok nazwisk duchownych zarejestrowanych jako tajni współpracownicy SB, opisani będą też księża, którzy byli werbowani, ale współpracy nie podjęli. Ks. Isakowicz-Zaleski pisze m.in. o siedmiu biskupach, którzy mimo wysiłków SB nie dali się zwerbować oraz o czterech biskupach, którzy współpracę podjęli, jeden z nich jest obecnie na emeryturze.
Do 39 duchownych, zarejestrowanych jako tajni współpracownicy, ks. Isakowicz-Zaleski wysłał listy z prośbą o wyjaśnienia. Odpowiedziało 19 osób. Niektóre odpowiedzi są jednozdaniowe, inne - kilkustronicowe. "Chcę podziękować szczególnie tym księżom, którzy poważnie podeszli do sprawy i potraktowali je jako wspólny problem" - mówił ks. Zaleski.
Za swoją książkę ks. Isakowicz-Zaleski nie weźmie honorarium; połowa dochodów ma być przeznaczona na rzecz szkoły integracyjnej, a połowa na rozbudowę schroniska dla niepełnosprawnych w Radwanowicach.
pap, ss, ab