Poufne informacje Unii Europejskiej były rozszyfrowywane przez amerykański podsłuch satelitarny. Amerykanie odczytują wszystko dzięki swym satelitom" - poinformował europejskich parlamentarzystów Desmond Perkins, urzędnik Komisji Europejskiej odpowiedzialny za bezpieczeństwo przepływu kodowanych informacji. Od ponad roku Unia Europejska usiłuje ustalić, czy Amerykanie rzeczywiście szpiegują Europę w celach przemysłowych. Zaszokowani parlamentarzyści zachowują się jednak tak, jakby dopiero odkrywali Amerykę.
Desmond Perkins opowiedział o swojej pracy parlamentarzystom: "Zawsze miałem bardzo dobre kontakty z Narodową Agencją Bezpieczeństwa (NSA) w Waszyngtonie. Agencja regularnie sprawdza nasze systemy, aby ocenić, czy są dobrze zabezpieczone". Zaskoczeni posłowie wezwali na przesłuchanie szefa Perkinsa, Lodewijka Brieta, który zapewnił, że nigdy nie było mowy o "proszeniu NSA o usługi" ani o "składaniu wizyt", i zrzucił wszystko na karb spontaniczności podwładnego. W nowej wersji wydarzeń system miał być testowany przez amerykańską agencję bezpieczeństwa tylko raz, zanim firma Siemens przekazała go Brukseli. Zeznania obu panów zadziwiły europarlamentarzystów. "Zacząłem podejrzewać, że coś tu się nie zgadza" - przyznaje niemiecki poseł Christian von Boetticher. "Mamy do czynienia z doświadczonym urzędnikiem. Trzeba wierzyć w to, co mówi" - dodaje włoski parlamentarzysta Lellofinuoli.
Hubert Vedrine, minister spraw zagranicznych Francji, zażądał specjalnego raportu, by ustalić, czy poufne informacje krążące w Unii Europejskiej były dekodowane przez NSA. Już rok temu dziennikarz Duncan Cambell przedłożył Parlamentowi Europejskiemu raport, w którym dowodził, że Stany Zjednoczone szpiegują Europę. Podał konkretne przykłady: Thomson stracił kontrakt na 1,4 mln dolarów na rzecz amerykańskiego producenta radarów. Airbus stracił kontrakt na 31 mln franków w Arabii Saudyjskiej na rzecz Boeinga. Ofiarami systemu podsłuchowego znanego jako Echelon miały też paść firmy z Niemiec. Koncerny miały się wstrzymać od publicznych oskarżeń, bo bały się, że Amerykanie w rewanżu ujawnią ich nielegalne praktyki negocjacyjne. Przy okazji oskarżono też Microsoft o to, że niektóre jego badania rozwojowe były finansowane przez NSA. Przypomniano, że Szwedzi wykryli w oprogramowaniu Windows "furtki" pomagające w penetracji systemu.
Odpowiedź na pytanie, czy Echelon naprawdę istnieje, przyszła z najmniej spodziewanej strony - były szef CIA James Woosley przyznał w wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Figaro", że jego kraj szpieguje wielkie europejskie koncerny, bo podejrzewa je o korumpowanie kontrahentów. "To fakt, USA zbierały po kryjomu informacje przeciwko firmom europejskim, ale nie ma mowy o szpiegostwie przemysłowym" - zapewnił Woosley, dodając, że "pięć lat temu wiele firm europejskich dawało łapówki, żeby ułatwić eksport towarów". Przyznał też, że dokument Cambella jest "uczciwy" w sprawie Airbusa i Thomsona. Sam Cambell zapewnia jednak, że nie chodzi tylko o łapówki: "Mówiłem również o podsłuchiwaniu negocjacji handlowych".
Echelon - zgodnie z raportem i odtajnionymi dokumentami amerykańskimi z lat 80. - składa się ze 120 satelitów, a jego stacje naziemne rozmieszczone są w USA, w Australii, Kanadzie, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii. System powstał na mocy umowy między USA i Wielką Brytanią z 1948 r., a jego celem było przede wszystkim śledzenie poczynań krajów dawnego bloku wschodniego. Sieć komputerów przetwarza wychwytywane przez satelity informacje, reagując na słowa-klucze, a nawet na tembr głosu. NSA może przechwytywać informacje nadawane za pośrednictwem faksu, telefonu lub Internetu. Bezpieczne są jedynie stacjonarne telefony połączone w obrębie jednego kraju podziemnymi kablami. Zdumienie unii jest o tyle dziwne, że istnienie NSA od lat nie jest tajemnicą. Ma ona imponujący budżet (4 mld dolarów w 1997 r.) i zatrudnia ok. 40 tys. pracowników. Możliwości techniczne NSA pozwalają przetworzyć w ciągu kilku godzin informacje odpowiadające tym zgromadzonym w bibliotece Kongresu USA.
"A cóż innego my byśmy robili, gdybyśmy mieli tak efektywną grupę jak Microsoft?" - zapytuje ironicznie Jean Marguin, francuski admirał i autor raportu na ten temat. Francuska Dyrekcja Generalna ds. Bezpieczeństwa Zewnętrznego była zresztą podejrzewana o podobne praktyki. Wszyscy członkowie Unii Europejskiej razem wzięci nie mają jednak takich możliwości jak Stany Zjednoczone. Poza tym połączenie ich sił to pieśń odległej przyszłości. Zjednoczone w unii kraje aż tak bardzo sobie nie ufają. Nieporadne próby budowania własnego, niezależnego od NATO systemu bezpieczeństwa nie przyniosły do tej pory efektów. Udział Brytyjczyków w Echelonie oznacza w dodatku, że na razie kraje europejskie szpiegują się nawzajem.
Javier Solana, wysoki reprezentant UE do spraw polityki obronnej i bezpieczeństwa, zdołał doprowadzić do tego, by brukselscy urzędnicy zajmujący się sprawami obronności pracowali w nowym budynku spełniającym normy bezpieczeństwa NATO. Doświadczenie nabyte na stanowisku szefa sojuszu pozwoliło Solanie uniknąć niefrasobliwości Komisji Europejskiej. Brukseli nie przeszkadza bowiem to, że jej dyrekcja ds. konkurencji mieści się w budynku, w którym nie ma ani jednej szyby chroniącej przed podsłuchami.
Oficjalnie NATO nie komentuje sprawy Echelona. "Każdy członek sojuszu odpowiada za własne bezpieczeństwo i w NATO tego tematu nie poruszamy" - informuje Franois Le Blevennec z biura prasowego paktu. Nikomu nie przyszło do głowy, by zarzucić Amerykanom, że szpiegują sojuszników. Większość dyplomatów sojuszu śmieje się wręcz z zapału europejskich parlamentarzystów. "Jeżeli ktoś protestuje przeciwko czemuś, co się dzieje od 50 lat, to jest to śmieszne" - naigrawają się z "afery" NATO-wcy. Przed ośmieszeniem ostrzegała już swoich kolegów niemiecka parlamentarzystka Eva Klamt, mówiąc, że chcą oni "zamienić parlament w teatr Jamesa Bonda", i pytając, czy zaproszą na przesłuchania prezydenta USA. Obrazu sytuacji dopełnia informacja, że dział Desmonda Perkinsa składa się raptem z... pięciu urzędników.
Dzięki podsłuchowej burzy w szklance wody Unia Europejska zaczyna jednak zwracać większą uwagę na bezpieczeństwo. Być może - choć na to potrzeba lat - kraje unii zdecydują się ściślej współpracować w tej dziedzinie. Lansowany przez Brukselę satelitarny system Galileo nie jest reklamowany jako zabawka dla europejskich szpiegów, ale może im się kiedyś przydać (chociaż nie wiadomo, jak zareagują Brytyjczycy). Według prawicowego dziennika "Le Figaro", afera może też służyć do wzbudzania antyamerykańskich nastrojów, a tymczasem oprócz Amerykanów istnieją też Rosjanie, Chińczycy i inne mniejsze kraje zainteresowane tajemnicami Brukseli. Przywiązywanie większej wagi do norm bezpieczeństwa wyjdzie tylko piętnastce na dobre.
Hubert Vedrine, minister spraw zagranicznych Francji, zażądał specjalnego raportu, by ustalić, czy poufne informacje krążące w Unii Europejskiej były dekodowane przez NSA. Już rok temu dziennikarz Duncan Cambell przedłożył Parlamentowi Europejskiemu raport, w którym dowodził, że Stany Zjednoczone szpiegują Europę. Podał konkretne przykłady: Thomson stracił kontrakt na 1,4 mln dolarów na rzecz amerykańskiego producenta radarów. Airbus stracił kontrakt na 31 mln franków w Arabii Saudyjskiej na rzecz Boeinga. Ofiarami systemu podsłuchowego znanego jako Echelon miały też paść firmy z Niemiec. Koncerny miały się wstrzymać od publicznych oskarżeń, bo bały się, że Amerykanie w rewanżu ujawnią ich nielegalne praktyki negocjacyjne. Przy okazji oskarżono też Microsoft o to, że niektóre jego badania rozwojowe były finansowane przez NSA. Przypomniano, że Szwedzi wykryli w oprogramowaniu Windows "furtki" pomagające w penetracji systemu.
Odpowiedź na pytanie, czy Echelon naprawdę istnieje, przyszła z najmniej spodziewanej strony - były szef CIA James Woosley przyznał w wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Figaro", że jego kraj szpieguje wielkie europejskie koncerny, bo podejrzewa je o korumpowanie kontrahentów. "To fakt, USA zbierały po kryjomu informacje przeciwko firmom europejskim, ale nie ma mowy o szpiegostwie przemysłowym" - zapewnił Woosley, dodając, że "pięć lat temu wiele firm europejskich dawało łapówki, żeby ułatwić eksport towarów". Przyznał też, że dokument Cambella jest "uczciwy" w sprawie Airbusa i Thomsona. Sam Cambell zapewnia jednak, że nie chodzi tylko o łapówki: "Mówiłem również o podsłuchiwaniu negocjacji handlowych".
Echelon - zgodnie z raportem i odtajnionymi dokumentami amerykańskimi z lat 80. - składa się ze 120 satelitów, a jego stacje naziemne rozmieszczone są w USA, w Australii, Kanadzie, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii. System powstał na mocy umowy między USA i Wielką Brytanią z 1948 r., a jego celem było przede wszystkim śledzenie poczynań krajów dawnego bloku wschodniego. Sieć komputerów przetwarza wychwytywane przez satelity informacje, reagując na słowa-klucze, a nawet na tembr głosu. NSA może przechwytywać informacje nadawane za pośrednictwem faksu, telefonu lub Internetu. Bezpieczne są jedynie stacjonarne telefony połączone w obrębie jednego kraju podziemnymi kablami. Zdumienie unii jest o tyle dziwne, że istnienie NSA od lat nie jest tajemnicą. Ma ona imponujący budżet (4 mld dolarów w 1997 r.) i zatrudnia ok. 40 tys. pracowników. Możliwości techniczne NSA pozwalają przetworzyć w ciągu kilku godzin informacje odpowiadające tym zgromadzonym w bibliotece Kongresu USA.
"A cóż innego my byśmy robili, gdybyśmy mieli tak efektywną grupę jak Microsoft?" - zapytuje ironicznie Jean Marguin, francuski admirał i autor raportu na ten temat. Francuska Dyrekcja Generalna ds. Bezpieczeństwa Zewnętrznego była zresztą podejrzewana o podobne praktyki. Wszyscy członkowie Unii Europejskiej razem wzięci nie mają jednak takich możliwości jak Stany Zjednoczone. Poza tym połączenie ich sił to pieśń odległej przyszłości. Zjednoczone w unii kraje aż tak bardzo sobie nie ufają. Nieporadne próby budowania własnego, niezależnego od NATO systemu bezpieczeństwa nie przyniosły do tej pory efektów. Udział Brytyjczyków w Echelonie oznacza w dodatku, że na razie kraje europejskie szpiegują się nawzajem.
Javier Solana, wysoki reprezentant UE do spraw polityki obronnej i bezpieczeństwa, zdołał doprowadzić do tego, by brukselscy urzędnicy zajmujący się sprawami obronności pracowali w nowym budynku spełniającym normy bezpieczeństwa NATO. Doświadczenie nabyte na stanowisku szefa sojuszu pozwoliło Solanie uniknąć niefrasobliwości Komisji Europejskiej. Brukseli nie przeszkadza bowiem to, że jej dyrekcja ds. konkurencji mieści się w budynku, w którym nie ma ani jednej szyby chroniącej przed podsłuchami.
Oficjalnie NATO nie komentuje sprawy Echelona. "Każdy członek sojuszu odpowiada za własne bezpieczeństwo i w NATO tego tematu nie poruszamy" - informuje Franois Le Blevennec z biura prasowego paktu. Nikomu nie przyszło do głowy, by zarzucić Amerykanom, że szpiegują sojuszników. Większość dyplomatów sojuszu śmieje się wręcz z zapału europejskich parlamentarzystów. "Jeżeli ktoś protestuje przeciwko czemuś, co się dzieje od 50 lat, to jest to śmieszne" - naigrawają się z "afery" NATO-wcy. Przed ośmieszeniem ostrzegała już swoich kolegów niemiecka parlamentarzystka Eva Klamt, mówiąc, że chcą oni "zamienić parlament w teatr Jamesa Bonda", i pytając, czy zaproszą na przesłuchania prezydenta USA. Obrazu sytuacji dopełnia informacja, że dział Desmonda Perkinsa składa się raptem z... pięciu urzędników.
Dzięki podsłuchowej burzy w szklance wody Unia Europejska zaczyna jednak zwracać większą uwagę na bezpieczeństwo. Być może - choć na to potrzeba lat - kraje unii zdecydują się ściślej współpracować w tej dziedzinie. Lansowany przez Brukselę satelitarny system Galileo nie jest reklamowany jako zabawka dla europejskich szpiegów, ale może im się kiedyś przydać (chociaż nie wiadomo, jak zareagują Brytyjczycy). Według prawicowego dziennika "Le Figaro", afera może też służyć do wzbudzania antyamerykańskich nastrojów, a tymczasem oprócz Amerykanów istnieją też Rosjanie, Chińczycy i inne mniejsze kraje zainteresowane tajemnicami Brukseli. Przywiązywanie większej wagi do norm bezpieczeństwa wyjdzie tylko piętnastce na dobre.
Więcej możesz przeczytać w 12/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.