Domaros zeznawała w śledztwie w sprawie Lesiaka. Twierdziła, że funkcjonariusze UOP przyszli do niej przed wydaniem książki - w lecie 1992 r., wiedzieli o jej kłopotach z prawem i o tym, że była ona wtedy pod prawdziwym nazwiskiem poszukiwana listem gończym. Wypytywali ją i zmusili do podpisania zobowiązania, że będzie ich informowała o każdej zmianie miejsca pobytu. Zeznała też, że już po wydaniu książki przyszli do niej inni funkcjonariusze i wypytywali o "wiele ważnych osób".
Według b. szefa kontrwywiadu UOP Konstantego Miodowicza, udział służb w sprawie pojawienia się wśród polityków Anastazji Potockiej, był "żaden". W zeznaniach ze sprawy Lesiaka nie krył on, że służby interesowały się tą osobą, ale po publikacji książki, bo ta kwestia wtedy stała się istotna. "Jednym z najwcześniejszych kontaktów pani D. był Józef Oleksy" - zeznał Miodowicz.
"Nie mam wiedzy na temat udostępnienia jej mieszkania konspiracyjnego, opłacania rachunków czy zapewnienia opieki prawnej w razie kłopotów" - zeznawał zaś w 1998 r. b. szef UOP Gromosław Czempiński, pytany o zachowane w aktach sprawy kopie nieopłaconych przez Domaros rachunków za hotel i taksówki.
Inny funkcjonariusz, oznaczony w aktach inicjałami A.R. zeznał, że podczas czynności operacyjnych ustalił, iż Domaros nie prowadziła działalności agenturalnej na rzecz obcego wywiadu i z tą chwilą zainteresowanie nią UOP ustało. "Nie interesował nas obszar jej kontaktów intymnych z politykami" - mówił prokuratorom A.R.
Kolejny z utajnionych funkcjonariuszy UOP zeznawał, że ustalił, iż to nie Domaros napisała książkę "Erotyczne immunitety", lecz dziennikarz Przemysław Ćwikliński z "Nie" i Jerzy Skoczylas z Krakowa, zaś głównym jej "promotorem i orędownikiem powstania" był Jerzy Urban. Inny świadek informował prokuraturę, że Urban zdecydował się nie publikować tej książki w swoim wydawnictwie. Ostatecznie zrobiła to oficyna BGW, dla której publikacja była finansowym sukcesem.
B. szef UOP Jerzy Konieczny w swoich zeznaniach podał, że UOP zajął się sprawą Potockiej gdy szefem Urzędu był Andrzej Milczanowski. O zainteresowanie się jej kontaktami z parlamentarzystami miał prosić Milczanowskiego b. premier Jan Krzysztof Bielecki (członek rządu Hanny Suchockiej) - zeznał Konieczny. Sprawdzenie "pod kątem zagrożenia ujawnienia tajemnicy państwowej" przez kontrwywiad nie potwierdziło takich zagrożeń.
Konieczny zeznał, że informację o tym gdzie jest Potocka, wtedy poszukiwana listem gończym, otrzymał od Lesiaka. Przekazał ją ministrowi spraw wewnętrznych, który pochwalił go za to i polecił przekazać te dane komendantowi głównemu policji.
Tak szerokie zainteresowania zespołu Lesiaka w swoich zeznaniach tłumaczyli sami jego członkowie. J.W. zeznał, ze sprawy, które prowadził nie były rejestrowane, oprócz wątków afery FOZZ. "Naszym zadaniem było uzyskiwanie informacji wyprzedzających możliwość wystąpienia zagrożeń".
Inny funkcjonariusz - A.Z. - od siebie powiedział na koniec przesłuchania: "Kierowaliśmy się zawsze zasadą, że należy pracować dla dobra państwa i dlatego powinniśmy wiedzieć dużo, aby nikt nie zarzucił nam, że przespaliśmy jakąś sprawę, zwłaszcza, że powiązania świata polityki ze światem przestępczym pozostają niewyjaśnione i moim zdaniem coraz większe".
pap, ab