Stołeczna policja ustala okoliczności zabójstwa 44-letniej barmanki, której zwłoki znaleziono nad ranem w jednym z pubów na warszawskim Polu Mokotowskim. Kobieta została postrzelona w głowę.
Jak poinformował rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski, kobieta pracował jako barmanka od siedmiu lat, nie była notowana przez policję.
Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że zginęła pomiędzy godziną pierwszą a trzecią w nocy. Oddano w jej kierunku dwa strzały. W chwili tragedii w pubie prawdopodobnie nie było już klientów, nic też - według właścicielki - nie zostało skradzione z lokalu.
Ciało barmanki znalazł mężczyzna, który ok. trzeciej nad ranem przyjechał, by zamknąć bar.
"Wyjaśniamy okoliczności jej śmierci. Przesłuchujemy bliskich, znajomych. Ustalamy przebieg ostatnich miesięcy, tygodni, dni jej życia, m.in. to z kim się spotykała, kontaktowała" - powiedział Sokołowski.
Policja bierze pod uwagę różne wątki, prawdopodobnie jednak tłem tragedii nie było włamanie.
Sprawą zajmuje się wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw Komendy Stołecznej Policji.
pap, ss, ab