Premier Jarosław Kaczyński zapewnił, że szczecińskie władze PiS wyjaśnią sprawę domniemanego molestowania seksualnego dzieci przez lidera Ruchu Ludowo-Narodowego Jana Bestrego.
Również sekretarz zarządu regionalnego PiS w Szczecinie Andrzej Hoehle zapewnił, że zarząd partii zajmie się wyjaśnieniem sprawy Bestrego.
Piątkowy "Super Express" napisał, że Jan Bestry obecnie lider Ruchu Ludowo-Narodowego, który zapewnia rządowi sejmową większość, stracił w latach 80. pracę za molestowanie nieletnich dziewcząt.
"To jest pomówienie, wynikające z jakiś skomplikowanych spraw osobistych posła, dotyczących nie dzieci, tylko osób znacznie od ówczesnego posła Bestrego starszych, ale oczywiście ta sprawa będzie dalej wyjaśniana" - zapowiedział premier.
Dodał, że sprawa zajmą się nie organy państwowe, "bo sprawa się już przedawniła", ale sprawdzą ją szczecińskie władze partii.
Premier zapowiedział, że jeśli doniesienia gazety się potwierdzą, to wobec posła zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. "Osoba, która molestowała 11-letnie dzieci, to jest osoba, której my nie możemy zaakceptować" - oświadczył Kaczyński.
Bestry zarzuty stawiane przez "SE" uważa za bezpodstawne i nieprawdziwe. "Zachowanie redakcji gazety jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe, oburzające i wręcz obrzydliwe. Wszystkie elementy artykułu są zbudowane na kłamstwie i pomówieniach nieprzychylnych mi osób" - napisał poseł w oświadczeniu przesłanym PAP.
Domaga się on od redakcji przeprosin i wpłacenia 500 tys zł na wskazane przez niego cele społeczne. Bestry zapowiedział, że jeśli w najbliższym wydaniu "Super Expressu" nie ukaże się stosowne wyjaśnienie, pozwie do sądu redakcję i autora artykułu.
Poseł publikację w gazecie łączy z szantażem ze strony posła Samoobrony Janusza Maksymiuka. "Od trzech tygodni groził mi, że jeżeli byli posłowie Samoobrony (a obecnie członkowie RLN) do niej nie wrócą zostanie przygotowana przeciwko mnie potężna prowokacja" - napisał w oświadczeniu.
Redaktor naczelny "Super Expressu" Tomasz Lachowicz powiedział PAP, że w najbliższym wydaniu gazety nie ukażą się żadne wyjaśnienia, zostaną natomiast opublikowane kolejne historie poszkodowanych osób.
"Dokładnie zbadaliśmy sprawę, mamy zeznania i wyznania nie jednej, a wielu osób. Dysponujemy nagraniami tych rozmów, znamy ich personalia. Jesteśmy przekonani, że napisaliśmy informację prawdziwą. Gdybyśmy dziś mieli się z tego wycofać oznaczałoby to, że nie wierzymy w to co piszemy" - zaznaczył.
"Ten tekst nie powstawał w 15 minut, to jest długo i rzetelnie robiony materiał. Jesteśmy przekonani, że zrobiliśmy słusznie" - dodał Lachowicz.
Andrzej Hoehle poinformował, że "w miarę możliwości" ten temat zostanie zbadany "i przekażemy do centrali zebrane przez nas informacje". "Nie mamy jednak uprawnień prokuratorskich czy policyjnych" - zaznaczył. Dodał, że PiS będzie próbował dotrzeć do informacji, jakimi może dysponować zachodniopomorskie kuratorium oświaty, które "wydaje się najcenniejszym źródłem". Hoehle podkreślił, że zarząd liczy też na pomoc szczecinian, którzy być może zgłoszą się do PiS podobnie, jak do gazety.
"Będziemy się starali zachować obiektywizm. Nie można od razu rzucać oskarżeń i ferować wyroków" - zapowiedział Hoehle.
Według "SE" Bestry miał molestować swoje uczennice, gdy 20 lat temu pracował jako nauczyciel zajęć praktyczno-technicznych w jednej ze szkół podstawowych w Szczecinie. Gazeta powołuje się na wypowiedzi ówczesnej dyrektorki placówki Aleksandry Długopolskiej oraz relację jednej z pokrzywdzonych dziewcząt.
Poseł był zatrudniony w szkole podstawowej nr 54 im. Króla Maciusia (obecnie im. Janusza Korczaka) w Szczecinie na początku roku szkolnego 1985/1986. Z byłą dyrektor szkoły Aleksandrą Długopolską nie udało się PAP skontaktować.
Obecna dyrektorka Mirosława Zgrych-Dobersztyn potwierdziła, że Bestry pracował w tej placówce od połowy września 1985 roku do połowy kwietnia 1986 roku.
Pytana, czy w archiwach szkoły znajdują się jakieś dokumenty, dotyczące posła, dyrektor odparła, że jest jego teczka akt osobowych, która zawiera m.in. dokumenty umowy o pracę oraz jej rozwiązania. Na pytanie, czy w tym ostatnim piśmie podano powód wypowiedzenia pracy Bestremu, Zgrych-Dobersztyn potwierdziła, że taki zapis jest. "Jako powód rozwiązania umowy w trybie natychmiastowym podano próbę molestowania 12-letniej uczennicy" - powiedziała. Na dokumencie figuruje podpis złożony przez obecnego posła.
Jak poinformowało biuro prasowe klubu LPR, szef sejmowej komisji infrastruktury Janusz Kołodziej (LPR) złożył wniosek o pilne zwołanie posiedzenia komisji "celem złożenia wyjaśnień" przez Bestrego, który jest jej wiceprzewodniczącym.
Jednocześnie, jak podkreślono w komunikacie biura prasowego LPR, Kołodziej zapowiada, że w przypadku potwierdzenia się zarzutów o molestowanie seksualne, wystąpi do komisji o odwołanie Bestrego z funkcji wiceprzewodniczącego.
pap, ss, ab
Piątkowy "Super Express" napisał, że Jan Bestry obecnie lider Ruchu Ludowo-Narodowego, który zapewnia rządowi sejmową większość, stracił w latach 80. pracę za molestowanie nieletnich dziewcząt.
"To jest pomówienie, wynikające z jakiś skomplikowanych spraw osobistych posła, dotyczących nie dzieci, tylko osób znacznie od ówczesnego posła Bestrego starszych, ale oczywiście ta sprawa będzie dalej wyjaśniana" - zapowiedział premier.
Dodał, że sprawa zajmą się nie organy państwowe, "bo sprawa się już przedawniła", ale sprawdzą ją szczecińskie władze partii.
Premier zapowiedział, że jeśli doniesienia gazety się potwierdzą, to wobec posła zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. "Osoba, która molestowała 11-letnie dzieci, to jest osoba, której my nie możemy zaakceptować" - oświadczył Kaczyński.
Bestry zarzuty stawiane przez "SE" uważa za bezpodstawne i nieprawdziwe. "Zachowanie redakcji gazety jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe, oburzające i wręcz obrzydliwe. Wszystkie elementy artykułu są zbudowane na kłamstwie i pomówieniach nieprzychylnych mi osób" - napisał poseł w oświadczeniu przesłanym PAP.
Domaga się on od redakcji przeprosin i wpłacenia 500 tys zł na wskazane przez niego cele społeczne. Bestry zapowiedział, że jeśli w najbliższym wydaniu "Super Expressu" nie ukaże się stosowne wyjaśnienie, pozwie do sądu redakcję i autora artykułu.
Poseł publikację w gazecie łączy z szantażem ze strony posła Samoobrony Janusza Maksymiuka. "Od trzech tygodni groził mi, że jeżeli byli posłowie Samoobrony (a obecnie członkowie RLN) do niej nie wrócą zostanie przygotowana przeciwko mnie potężna prowokacja" - napisał w oświadczeniu.
Redaktor naczelny "Super Expressu" Tomasz Lachowicz powiedział PAP, że w najbliższym wydaniu gazety nie ukażą się żadne wyjaśnienia, zostaną natomiast opublikowane kolejne historie poszkodowanych osób.
"Dokładnie zbadaliśmy sprawę, mamy zeznania i wyznania nie jednej, a wielu osób. Dysponujemy nagraniami tych rozmów, znamy ich personalia. Jesteśmy przekonani, że napisaliśmy informację prawdziwą. Gdybyśmy dziś mieli się z tego wycofać oznaczałoby to, że nie wierzymy w to co piszemy" - zaznaczył.
"Ten tekst nie powstawał w 15 minut, to jest długo i rzetelnie robiony materiał. Jesteśmy przekonani, że zrobiliśmy słusznie" - dodał Lachowicz.
Andrzej Hoehle poinformował, że "w miarę możliwości" ten temat zostanie zbadany "i przekażemy do centrali zebrane przez nas informacje". "Nie mamy jednak uprawnień prokuratorskich czy policyjnych" - zaznaczył. Dodał, że PiS będzie próbował dotrzeć do informacji, jakimi może dysponować zachodniopomorskie kuratorium oświaty, które "wydaje się najcenniejszym źródłem". Hoehle podkreślił, że zarząd liczy też na pomoc szczecinian, którzy być może zgłoszą się do PiS podobnie, jak do gazety.
"Będziemy się starali zachować obiektywizm. Nie można od razu rzucać oskarżeń i ferować wyroków" - zapowiedział Hoehle.
Według "SE" Bestry miał molestować swoje uczennice, gdy 20 lat temu pracował jako nauczyciel zajęć praktyczno-technicznych w jednej ze szkół podstawowych w Szczecinie. Gazeta powołuje się na wypowiedzi ówczesnej dyrektorki placówki Aleksandry Długopolskiej oraz relację jednej z pokrzywdzonych dziewcząt.
Poseł był zatrudniony w szkole podstawowej nr 54 im. Króla Maciusia (obecnie im. Janusza Korczaka) w Szczecinie na początku roku szkolnego 1985/1986. Z byłą dyrektor szkoły Aleksandrą Długopolską nie udało się PAP skontaktować.
Obecna dyrektorka Mirosława Zgrych-Dobersztyn potwierdziła, że Bestry pracował w tej placówce od połowy września 1985 roku do połowy kwietnia 1986 roku.
Pytana, czy w archiwach szkoły znajdują się jakieś dokumenty, dotyczące posła, dyrektor odparła, że jest jego teczka akt osobowych, która zawiera m.in. dokumenty umowy o pracę oraz jej rozwiązania. Na pytanie, czy w tym ostatnim piśmie podano powód wypowiedzenia pracy Bestremu, Zgrych-Dobersztyn potwierdziła, że taki zapis jest. "Jako powód rozwiązania umowy w trybie natychmiastowym podano próbę molestowania 12-letniej uczennicy" - powiedziała. Na dokumencie figuruje podpis złożony przez obecnego posła.
Jak poinformowało biuro prasowe klubu LPR, szef sejmowej komisji infrastruktury Janusz Kołodziej (LPR) złożył wniosek o pilne zwołanie posiedzenia komisji "celem złożenia wyjaśnień" przez Bestrego, który jest jej wiceprzewodniczącym.
Jednocześnie, jak podkreślono w komunikacie biura prasowego LPR, Kołodziej zapowiada, że w przypadku potwierdzenia się zarzutów o molestowanie seksualne, wystąpi do komisji o odwołanie Bestrego z funkcji wiceprzewodniczącego.
pap, ss, ab