"Jeśli chodzi o powody dymisji pana prof. Kuleszy, to muszę się przyznać, że dokładnie ich nie znam" - powiedział premier na konferencji prasowej po obradach rządu. Dodał, że "aktywność tego pionu (śledczego) budziła różnego rodzaju wątpliwości i sądzę, że to była podstawa tego odwołania". Premier podkreślił, że sprawa jest w "sferze decyzyjnej" ministra Zbigniewa Ziobry, a on jako premier "bezpośrednio w podejmowaniu tej decyzji nie brał udziału". Sam Ziobro odmówił komentarza co do odwołania Kuleszy, a pytany o jego następcę odparł jedynie: "Trwają procedury".
Premier zdymisjonował Kuleszę 13 października. Szefa pionu śledczego (czyli Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu IPN) powołuje premier spośród prokuratorów Głównej Komisji - na wniosek prokuratora generalnego, zgłoszony w porozumieniu z prezesem IPN. Taki sam jest tryb odwołania.
"Nie ma jeszcze wniosku co do następcy prof. Kuleszy" - powiedział rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. Nie skomentował on doniesień wtorkowej "Rzeczpospolitej", że tę funkcję mogą objąć prokuratorzy Antoni Kura lub Dariusz Gabrel. Kura (dziś jest p.o. szefem pionu - PAP) to naczelnik wydziału nadzoru nad śledztwami Głównej Komisji. Gabrel pracował w pionie śledczym IPN w Warszawie, z którego oddelegowano go do Głównej Komisji. Prowadził m.in. śledztwo w sprawie uwięzienia na początku lat 50. prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego.
Kulesza, który kierował pionem śledczym IPN od sierpnia 2000 r., był ostatnim wysokim urzędnikiem IPN z czasów kadencji poprzedniego prezesa Instytutu Leona Kieresa. Od czasu, gdy pod koniec 2005 r. Janusz Kurtyka został prezesem IPN, wiele razy pojawiały się pogłoski o dymisji Kuleszy.
W wywiadzie dla PAP ze stycznia tego roku Kurtyka krytycznie oceniał dorobek pionu śledczego IPN; opowiadał się za możliwością odwoływania prokuratorów z IPN, którzy się nie sprawdzili. Mówił też, że prokuratorzy w pierwszej kolejności powinni się zająć prześladowaniami z lat 70. i 80., a nie zbrodniami komunistycznymi z lat 40. i 50. - jak dotychczas.
Kuleszy zarzucano m.in. zbyt małą liczbę aktów oskarżenia wobec sprawców zbrodni komunistycznych i hitlerowskich - przez sześć lat istnienia IPN przygotowano ich ok. 130.
Od sierpnia tego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia akt polskich śledztw w sprawach zbrodni hitlerowskich - przez lata wysyłanych do Niemiec, skąd już nie wracały. W doniesieniu Kurtyki w tej sprawie do prokuratury, w gronie osób odpowiedzialnych za nieprawidłowości, wskazano m.in. Kuleszę. On sam odpierał te zarzuty.
Pragnący zachować anonimowość wyższy urzędnik IPN zwrócił uwagę PAP na zamieszczone na stronach internetowych Instytutu sprawozdanie Kolegium IPN z lat 1999-2006. Urzędnik podkreślił, że w Kolegium byli reprezentanci różnych opcji politycznych.
Ze sprawozdania wynika, że Kolegium kilka razy krytycznie oceniło pion śledczy. Np. w marcu 2004 r. "nabrało ono przekonania", że śledztwo w sprawie tzw. gangu przestępczego w MSW z lat 80. prowadzone jest niewłaściwie. "Wskazywano m.in. na niewłaściwie określony, niezwykle szeroki, także w perspektywie czasowej, zakres śledztwa, uniemożliwiający racjonalny plan postępowania" - głosi sprawozdanie. Co do wątku sprawstwa zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, członkowie Kolegium "wskazali na zaniedbania dotyczące badań archiwalnych, jak też niepodjęcie przesłuchań osób mogących mieć istotną wiedzę w sprawie z uwagi na udział w tzw. procesie toruńskim lub jego obserwowanie".
Z kolei w kwietniu 2001 r. Kolegium zwracało uwagę na konieczność wszczęcia śledztwa dotyczącego aspektów prawnych wprowadzenia stanu wojennego (śledztwo wszczęto w końcu października 2004 r. - PAP). We wrześniu 2005 r. Kolegium krytycznie oceniło zaś "efektywność i długotrwałość postępowań oraz brak właściwego nadzoru nad śledztwami" w pionie śledczym.
Kulesza to profesor prawa z Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie współorganizował "Solidarność". Jest jednym z twórców obecnej ustawy o IPN. Za jego kadencji IPN prowadził śledztwo w sprawie zbrodni w Jedwabnem oraz w sprawie zbrodni katyńskiej. W 1999 r. bez skutku kandydował on na prezesa Instytutu.
Kulesza nie chciał we wtorek komentować dla PAP swego odwołania.
pap, ab