Dyrektor biura zarządu byłego prezesa TVP Jana Dworaka Tomasz Posadzki na pożegnanie ze spółką dostał 280 tys. zł odprawy - dowiedziało się "Życie Warszawy". Anna Milewska, która zasiada w obecnym zarządzie TVP, uważa, że sprawą powinna zająć się prokuratura. - Jestem zaskoczona tak astronomiczną kwotą. Ta sprawa powinna trafić do organów ścigania. Przecież to ewidentne działanie na szkodę spółki - oburza się Milewska, która za prezesury Dworaka zasiadała w radzie nadzorczej TVP. Oprócz odprawy, Posadzki skasował dodatkowo 82 tys. zł wynagrodzenia w związku z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. Umowa, którą podpisał z nim Dworak, gwarantowała mu dodatkowo 288 tys. zł rekompensaty w związku z zakazem pracy u konkurencji. Posadzkiego broni ówczesny szef rady nadzorczej TVP prof. Tadeusz Kowalski. - Jeśli firma jest duża i przynosi zyski, to stać ją na płacenie takich pieniędzy. W dużej mierze wiąże się to z tym, że byłym pracownikom telewizji publicznej bardzo trudno znaleźć pracę - uważa. Oskarżeniami Milewskiej oburzony jest Jan Dworak. - To absurdalne zarzuty. Nie przyznałem Posadzkiemu żadnego dodatkowego odszkodowania oprócz tego, które miał zagwarantowane w umowie - mówi. Z Posadzkim, który w Telewizji pełnił funkcję dyrektora biura zarządu i spraw korporacyjnych, nie udało się gazecie skontaktować. Równie sowicie została wyceniona druga kadencja Dworaka na stanowisku prezesa TVP. Spółka na odchodne musiała mu wypłacić 107 tys. zł (59 tys. w związku z okresem wypowiedzenia i 48 tys. odprawy). Wziąwszy pod uwagę, że kadencja trwała zaledwie cztery dni, każdy jej dzień kosztował Telewizję dokładnie 26 tys. zł - czytamy w tekście "280 tys. zł odprawy z TVP".
280 tys. zł odprawy z TVP
Dodano: / Zmieniono: