W wyniku trwającej od środy izraelskiej operacji zbrojnej przeciwko bojownikom Hamasu w należącej do Autonomii Palestyńskiej Strefie Gazy zginęło co najmniej 36 Palestyńczyków, z czego około połowy to ludność cywilna, w tym kobiety i dzieci. Tylko w piątek, który był dla Palestyńczyków jednym z najkrwawszych dni w ostatnich tygodniach, zabitych zostało ok. 20 osób w Strefie Gazy i na należącym również do Autonomii Zachodnim Brzegu Jordanu.
Zaniepokojenie w związku z sytuacją w Strefie Gazy wyraził sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. "Trwająca wciąż przemoc czyni jeszcze trudniejszym zaprowadzenie sprawiedliwego i trwałego pokoju w tym regionie" - powiedział w piątek w Nowym Jorku.
Poranne doniesienia mówią o dalszych atakach. Wczesnym rankiem lotnictwo izraelskie trafiło rakietą miniwan poruszający się po jednej z ulic miasta Gaza, głównego ośrodka należącej do Autonomii Palestyńskiej Strefy Gazy. Zabity został działacz Hamasu, cztery inne osoby zostały ranne. Pierwsza sobotnia ofiara ataków izraelskich to Luaje al-Burnu, jeden z szefów lokalnej komórki związanego z Hamasem ugrupowania Brygady Ezzedine al-Kassam, odpowiedzialny za produkcję broni. Jego trafiony pociskiem rakietowym mały mikrobus stanął natychmiast w płomieniach - podają naoczni świadkowie. Abu Obeida, rzecznik frakcji bojowej rządzącego w Autonomii, radykalnego ugrupowania Hamas potwierdził, że wszyscy jadący samochodem byli palestyńskimi bojownikami.
Armia izraelska potwierdziła przeprowadzenie sobotniego, porannego ataku, precyzując, że jego celem byli palestyńscy bojownicy.
Luaje al-Burnu jest 36. Palestyńczykiem zabitym przez siły izraelskie od środy. W piątek, który dla Palestyńczyków był jednym z najkrwawszych dni w ostatnich tygodniach, najbardziej dramatyczne wydarzenia rozegrały się w położonej w Strefie Gazy miejscowości Beit Hanun, gdzie po dramatycznym oblężeniu zburzony został meczet. (PAP)
pap, em