Stryczek dla Husajna!

Stryczek dla Husajna!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były dyktator Iraku Saddam Husajn został uznany za winnego zbrodni przeciwko ludzkości i skazany na karę śmierci przez powieszenie za masakrę ponad stu szyitów w latach 80. Taką samą karę otrzymało dwóch jego współpracowników.
Wyrok śmierci przez powieszenie otrzymał były szef saddamowskiej służby bezpieczeństwa i brat przyrodni Saddama, Barzan Ibrahim at-Tikriti oraz Awad Hamid al-Bandar, były szef saddamowskiego Sądu Rewolucyjnego, który sądził i skazał na śmierć wielu spośród zgładzonych 148 szyitów. Karę dożywocia otrzymał były wiceprezydent Taha Jasin Ramadan, choć prokuratorzy i dla niego żądali najwyższego wymiaru kary. Trzej lokalni działacze saddamowskiej partii Baas z okręgu Dudżail dostali po 15 lat więzienia. Trybunał wymierzył każdemu z nich dodatkowo karę 7 lat więzienia za udział w torturowaniu ofiar masakry, ale karę tę będą odbywać równocześnie z głównym wyrokiem. Ósmego oskarżonego, też lokalnego działacza partii Baas, trybunał uniewinnił z braku dowodów.

Saddam Husajn, który w trakcie procesu buńczucznie usprawiedliwiał zabijanie i torturowanie swych szyickich przeciwników, najpierw nie chciał wstać na widok sędziego, ale w końcu podniósł się niepewnie, aby wysłuchać werdyktu i wyroku. Ubrany z czarny garnitur i bez krawata, z egzemplarzem Koranu w ręku, uspokoił się i wezwał Irakijczyków, aby "wybaczyli amerykańskim najeźdźcom" i tym "zdrajcom", którzy okażą skruchę. Usłyszawszy wyrok śmierci, wyraźnie wstrząśnięty Saddam zawołał: "Bóg jest wielki!" i "Niech żyje Irak!".

Trybunał zignorował wcześniejsze prośby Saddama, by w razie wyroku śmierci mógł stanąć przed plutonem egzekucyjnym, i orzekł, że były prezydent ma zostać powieszony. Saddam przebywa w więzieniu w amerykańskiej bazie Camp Cropper na terenie lotniska bagdadzkiego. Jeśli dojdzie do egzekucji, nastąpi ona zapewne za murami więziennymi.

Ogłoszony werdykt zakończył proces toczący się od października ubiegłego roku. Były dyktator i jego siedmiu współpracowników zostali oskarżeni o masakrę szyitów z Dudżailu koło Bagdadu w odwecie za zamach w lipcu 1982. Wówczas przejeżdżająca przez Dudżail, kolumna samochodów rządowych, którą jechał dyktator, została ostrzelana przez grupę bojowników działającej w podziemiu partii szyickiej Dawa. Saddamowi nic się nie stało. Wskutek represji przeszło 1500 mieszkańców Dudżailu, w tym kobiety i dzieci, osadzono na wiele lat w obozach na pustyni, a 148 mężczyzn skazano na śmierć i powieszono w 1985 r. w więzieniu Abu Ghraib. Zniszczono też gaje palm daktylowych, podstawę egzystencji ludności Dudżailu.

W innym procesie, toczącym się od sierpnia, Saddam odpowiada też za zbrodnię ludobójstwa na Kurdach.

W obawie, że historyczny wyrok w procesie Saddama może doprowadzić do nowej fali przemocy między szyitami i arabskimi sunnitami, rząd iracki wprowadził godzinę policyjną w Bagdadzie oraz w dwóch prowincjach sąsiadujących ze stolicą: Dijala i Salahaddin. Zamknięto też lotnisko międzynarodowe pod Bagdadem.

Premier Iraku Nuri al-Maliki, polityk partii Dawa, opowiedział się za szybką egzekucją Saddama, oświadczając, że powinno spotkać go to, "na co zasłużył" za uśmiercenie, torturowanie i więzienie setek Irakijczyków.

Szyicka stacja telewizyjna poprosiła mieszkańców Miasta Sadra, 2,5-milionowej szyickiej części Bagdadu, aby nie strzelali na wiwat po ogłoszeniu wyroku. Latem 2003 roku, kiedy do stolicy nadeszła wiadomość, że w Mosulu zabito synów Saddama, Udaja i Kusaja, w strzelaninie, którą szyici w Bagdadzie uczcili śmierć tych dwóch znienawidzonych postaci reżimu, zginęło kilkadziesiąt osób.

Szyici (60 proc. Irakijczyków) byli za rządów Saddama dyskryminowani. Najważniejsze stanowiska w wojsku, policji, służbach specjalnych, administracji państwowej i instytucjach publicznych zajmowali wtedy arabscy sunnici (20 proc. Irakijczyków). Po upadku dyktatora dominującą pozycję we władzach uzyskali szyici.

Partyzantka antyrządowa szerzy się niemal wyłącznie na terenach sunnickich, ale od ośmiu miesięcy najwięcej ofiar pochłaniają krwawe porachunki między fanatykami sunnickimi i szyickimi na tle wyznaniowo-politycznym.

Obrońcy Saddama powiedzieli, że rozmawiali z nim w sobotę przeszło trzy godziny. Były prezydent był podobno w dobrym nastroju i nawiązywał do rosnących strat wojsk USA.

"Umrę z honorem i bez lęku, dumny z mego kraju i mojego arabskiego narodu, ale amerykańscy okupanci wycofają się upokorzeni i przegrani. Przez najbliższe lata będą oglądać rzeki krwi. Wietnam przy tym zblednie" - przytoczyli adwokaci słowa Saddama.

Radość szyitów

Zaraz po ogłoszeniu wyroku dwie sunnickie dzielnice Bagdadu stały się terenem starć między bojówkarzami a siłami amerykańskimi i irackimi. Tymczasem w dzielnicach szyickich tysiące ludzi wyległy na ulice mimo godziny policyjnej, tańcząc, śpiewając i krzycząc z radości, że złowrogiego arabskiego sunnitę, który ciemiężył ich przez 30 lat, czeka zapewne rychła egzekucja.

Podczas gdy w Bagdadzie młodzież szyicka skandowała "Chcemy egzekucji Saddama!", w rodzinnym mieście byłego dyktatora, Tikricie, w pasie sunnickim, tłum wykrzykiwał stare hasła Baas, takie jak "Saddamie, nie będziemy szczędzić swej krwi dla ciebie!".

Obrońca Saddama oświadczył, że wyrok specjalnie ogłoszono dwa dni przed wyborami do Kongresu USA, aby przypomnieć Amerykanom o zbrodniach Saddama i w ten sposób pomóc Partii Republikańskiej prezydenta George'a W. Busha, której grozi utrata większości w Senacie i Izbie Reprezentantów, głównie wskutek niepowodzeń w Iraku.

Trybunał iracki powołali najpierw Amerykanie, odrzucając żądania, by utworzyć trybunał międzynarodowy. Jednak gdy w czerwcu 2004 r. Irak odzyskał suwerenność, statut trybunału zatwierdził tymczasowy parlament kraju.

pap, ss, em