Po tym, jak "Super Express" opisał ciemną przeszłość Jana Bestrego, w redakcji dziennika grzeją się telefony. Co rusz zgłaszają się do nas kolejne ofiary. - Ten człowiek dobierał się do mnie na wycieczce szkolnej - wspomina pani Mariola ze Szczecina. - To było podczas tej wycieczki, o której już "Super Express" pisał. Pan Bestry był wtedy naszym wychowawcą - wspomina pani Mariola (imię zmienione, dane do wiadomości redakcji), była uczennica Szkoły Podstawowej nr 54, skąd Bestry w 1986 roku został wyrzucony za próby molestowania dziewczynek. - Szczególnie pamiętam jedną wycieczkę, kiedy byliśmy z klasą w Wiśle. Chłopcy i dziewczęta podzieleni byli na różne pokoje, ale pan Bestry spał z nami, dziewczynami. Ja spałam z nim na jednym piętrowym łóżku. Pewnej nocy zaczął się do mnie dobierać. Pani Mariola pamięta swojego byłego nauczyciela techniki doskonale. Był jej wychowawcą, starał się trzymać kontakt z uczniami (a raczej uczennicami), zapraszał do siebie do domu, organizował zajęcia pozalekcyjne czytamy w tekście "Bestry się do mnie dobierał". - Kiedyś i mnie, podobnie jak inne dziewczyny, zostawił sobie po lekcjach. Musiałam zostać w klasie niby pod pozorem słabych ocen. I wtedy to się stało po raz pierwszy. Wsadził mi, kilkunastoletniej wtedy dziewczynce, język w usta - wzdryga się ofiara posła-pedofila.
Bestry się do mnie dobierał
Dodano: / Zmieniono: