Prof. Witold Orłowski, autor książki "Stulecie chaosu" oraz Grzegorz Miecugow z TVN24 byli gośćmi kolejnych "Konfrontacji Wprost", tym razem poświęconych alternatywnej historii XX wieku.
Orłowski w swojej książce zastanawia się czy świat musiał przejść przez okres politycznego i gospodarczego chaosu zakończonego wojnami i rewolucjami. Czy musiało dojść do pojedynku między demokracją a totalitaryzmem. Jak stwierdził prowadzący spotkanie Dariusz Baliszewski, Orłowski zadaje pytania bez cenzury, dzięki czemu jego czytając jego książkę prowadzi się grę intelektualną. - To jest fenomenalna książka, bo zmusza do kłócenia się samemu z sobą - powiedział Baliszewski.
Dlaczego ta książka powstała? Orłowski stwierdził, że dlaczego nie zająć się prognozowaniem przeszłości, skoro na co dzień, jako ekonomista, odpowiada na dziesiątki pytań dotyczących przyszłych poziomów inflacji czy wyniku giełdy.
Uwielbiam szerokie spojrzenie na historię - przyznał autor "Stulecia chaosu". Według niego zachodzące w świecie procesy przypominają lawinę, składającą się z tysięcy kamieni-wydarzeń. Orłowski przesuwając kamienie starał się przewidzieć jak zmieni się kierunek lawiny. W ten sposób budował spójny, alternatywny obraz świata.
Autor zwrócił uwagę, że ekstrapolacja wydarzeń jest błędem. Większość dotychczasowych "prognoz przeszłości" polegała na zbyt prostych założeniach. Jeśli w alternatywnej historii Niemcy wygrywały wojnę, to dwadzieścia lat później kraj ten wyglądał tak samo, najwyżej SS posługiwało się nowocześniejszym sprzętem; jeśli Chiny rozwijają się dziś szybciej od Stanów Zjednoczonych, to za tyle, a tyle lat wyprzedzą je. Tymczasem losy świata mogą zależeć od przypadku. Można zastanowić się jaki wpływ na historię miałby padający deszcz we wrześniu 1939 roku. Czy spowodowałby, że Polacy broniliby się przed niemieckimi czołgami kilka miesięcy dłużej? Czy w tym czasie Francja przystąpiłaby do wojny? A może historia wróciłaby na dotychczasowe tory.
Jak mogłaby wyglądać dzisiejsza Polska w scenariuszach napisanych przez Orłowskiego? O żadnym z nich nie można jednoznacznie powiedzieć, że jest lepszy niż rzeczywisty. Zawsze, gdy nie było komunizmu, Polska była krajem bardziej rozwiniętym. Ale wcale nie szczęśliwszym. W jednym scenariuszu jesteśmy państwem satelickim Niemiec, w innym - wasalem (niekomunistycznej) Rosji. Wciąż jednak Warszawa - choć nie zburzona w czasie Powstania Warszawskiego i nazywa "Paryżem Północy" - jest miastem biedniejszym niż Praga czy Budapeszt.
Czy gdyby Stalin czy Hitler nie doszli do władzy świat byłby dziś inny? Niekoniecznie. Orłowski jest wyznawcą teorii, że każdy kraj ma takich polityków, na jakich w danym momencie zasługuje. Gdyby nie było Hitlera, możliwe, że pojawiłby się inny nacjonalistyczny polityk, bo takie było zapotrzebowanie ówczesnych biednych Niemiec. Zdaniem Orłowskiego jednostki są w stanie zmienić kierunek lawiny, choć nie potrafią jej zatrzymać.
Gdyby książka Orłowskiego została napisana po angielsku i miała pieczątkę renomowanego zachodniego uniwersytetu, stałaby się światowym bestsellerem - podsumował Piotr Gabryel, redaktor naczelny tygodnika "Wprost".
Posłuchaj przebiegu debaty, sciągnij plik mp3
Dlaczego ta książka powstała? Orłowski stwierdził, że dlaczego nie zająć się prognozowaniem przeszłości, skoro na co dzień, jako ekonomista, odpowiada na dziesiątki pytań dotyczących przyszłych poziomów inflacji czy wyniku giełdy.
Uwielbiam szerokie spojrzenie na historię - przyznał autor "Stulecia chaosu". Według niego zachodzące w świecie procesy przypominają lawinę, składającą się z tysięcy kamieni-wydarzeń. Orłowski przesuwając kamienie starał się przewidzieć jak zmieni się kierunek lawiny. W ten sposób budował spójny, alternatywny obraz świata.
Autor zwrócił uwagę, że ekstrapolacja wydarzeń jest błędem. Większość dotychczasowych "prognoz przeszłości" polegała na zbyt prostych założeniach. Jeśli w alternatywnej historii Niemcy wygrywały wojnę, to dwadzieścia lat później kraj ten wyglądał tak samo, najwyżej SS posługiwało się nowocześniejszym sprzętem; jeśli Chiny rozwijają się dziś szybciej od Stanów Zjednoczonych, to za tyle, a tyle lat wyprzedzą je. Tymczasem losy świata mogą zależeć od przypadku. Można zastanowić się jaki wpływ na historię miałby padający deszcz we wrześniu 1939 roku. Czy spowodowałby, że Polacy broniliby się przed niemieckimi czołgami kilka miesięcy dłużej? Czy w tym czasie Francja przystąpiłaby do wojny? A może historia wróciłaby na dotychczasowe tory.
Jak mogłaby wyglądać dzisiejsza Polska w scenariuszach napisanych przez Orłowskiego? O żadnym z nich nie można jednoznacznie powiedzieć, że jest lepszy niż rzeczywisty. Zawsze, gdy nie było komunizmu, Polska była krajem bardziej rozwiniętym. Ale wcale nie szczęśliwszym. W jednym scenariuszu jesteśmy państwem satelickim Niemiec, w innym - wasalem (niekomunistycznej) Rosji. Wciąż jednak Warszawa - choć nie zburzona w czasie Powstania Warszawskiego i nazywa "Paryżem Północy" - jest miastem biedniejszym niż Praga czy Budapeszt.
Czy gdyby Stalin czy Hitler nie doszli do władzy świat byłby dziś inny? Niekoniecznie. Orłowski jest wyznawcą teorii, że każdy kraj ma takich polityków, na jakich w danym momencie zasługuje. Gdyby nie było Hitlera, możliwe, że pojawiłby się inny nacjonalistyczny polityk, bo takie było zapotrzebowanie ówczesnych biednych Niemiec. Zdaniem Orłowskiego jednostki są w stanie zmienić kierunek lawiny, choć nie potrafią jej zatrzymać.
Gdyby książka Orłowskiego została napisana po angielsku i miała pieczątkę renomowanego zachodniego uniwersytetu, stałaby się światowym bestsellerem - podsumował Piotr Gabryel, redaktor naczelny tygodnika "Wprost".
Posłuchaj przebiegu debaty, sciągnij plik mp3