Najcenniejsza agentura była w ostatnich latach wyprowadzana poza Wojskowe Służby Informacyjne - mówią w wywiadzie dla naszego tygodnika szefowie komisji likwidacyjnej WSI Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski.
Według przewodniczącego komisji Cenckiewicza (historyka IPN z Gdańska), w WSI istniała "praktyka prowadzenia nierejestrowanych źródeł osobowych; nie ujmowano ich w oficjalnej ewidencji". Jego zdaniem, mogło to służyć omijaniu zakazu werbunku osób pełniących niektóre funkcje publiczne; zakaz ten omijano także wprowadzając te osoby do zasobów kadrowych WSI - tak się miało stać z jednym z adwokatów (którego nie ujawniono).
"Natknęliśmy się na dokumenty, które mogą wskazywać na to, że najcenniejsza agentura była przez ostatnie lata wyprowadzana poza WSI i może być teraz kontrolowana w zupełnie innym środowisku" - dodał Woyciechowski (wiceszef komisji, b. szef wydziału studiów MSW, przygotowującego lustrację w 1992 r., gdy szefem resortu był Antoni Macierewicz). "Oficerowie WSI perfekcyjnie opanowali zasadę wewnętrznej konspiracji" - dodał Cenckiewicz.
Zdaniem Woyciechowskiego, "nie ma środowiska zawodowego czy politycznego, którym WSI się nie interesowały". Ujawnił, że "wysoko uplasowana agentura była osobiście 'zadaniowana' przez szefów WSI, m.in. gen. Konstantego Malejczyka i gen. Marka Dukaczewskiego"; chodzi o "menedżerów dużych i znanych firm". WSI miały też agentów w radach pracowniczych i związkach zawodowych. "Ludzi WSI znaleźliśmy nawet przy ostatnich prywatyzacjach!" - dodał Woyciechowski. Według niego, WSI kontrolowały też "kilka redakcji gazet lokalnych i krajowych, włącznie z 'Kurierem Polskim'".
"Nie znaczy to, że WSI kontrolowały totalnie życie publiczne" - ocenił zarazem Cenckiewicz. Według niego, WSI wybrały raczej wariant "kontroli odcinkowej", tzn. tych sfer życia, które nie były zajęte przez "innych", a które przynosiły "korzyści materialne i polityczne".
Woyciechowski ujawnił, że komisja likwidacyjna zawiadomiła już prokuraturę o popełnieniu przez szefów WSI przestępstwa ukrycia i nieprzekazania do IPN dokumentów wojskowych służb specjalnych PRL (tysiąc jednostek archiwalnych). "Na dodatek IPN zrezygnował z przejęcia niektórych akt" - dodał Cenckiewicz. Według niego, IPN za czasów prezesa Leona Kieresa wykazał w kwestii tych akt "kompletną naiwność czy wręcz niekompetencję".
"Z kolei zbiór zastrzeżony (w IPN - PAP) stał się superskrytką, służącą do ukrywania przestępczej działalności wywiadu wojskowego PRL, w tym zbrodni oddziału 'Y'" - dodał Woyciechowski. Dziełem tego oddziału miała być m.in. afera FOZZ. Komisja przygotowała projekt zawiadomienia do prokuratury o oddziale "Y" jako o "związku przestępczym".
Według Woyciechowskiego, ok. 300 oficerów WSI ukończyło kursy KGB i GRU; do Moskwy miała też trafić kartoteka operacyjna Wojskowej Służby Wewnętrznej (kontrwywiadu wojska w PRL). "Dlatego kontrwywiad wojskowy nie mógł osiągnąć żadnych sukcesów na 'odcinku wschodnim'" - dodał.
Woyciechowski ujawnił, że komunistyczne służby wojskowe inwigilowały też pisarzy: gdy Roman Brandsttaetter pracował w 1946 r. w ambasadzie w Rzymie wywiad wojskowy "podstawił" mu sekretarkę, która miała wyjść za niego za mąż.
Cenckiewicz zdradził, że komisji "odmawiano nagminnie dostępu do materiałów", a w Gdyni nie wpuszczono go do kontrwywiadu Marynarki Wojennej. "Dowódca jednostki powiedział mi wprost, że on dokumentów nie pokaże i tyle. Dodał że ma świadomość, iż jako wieloletni oficer WSW pracy w nowych służbach nie dostanie, więc nie ma nic do stracenia" - powiedział Cenckiewicz. "Odjechałem z kwitkiem" - przyznał.
"WSI były małą instytucją w porównaniu ze służbami cywilnymi i przypisywanie im wszystkich nieszczęść tego świata jest po prostu chore" - ocenił wypowiedzi szefów komisji gen. Konstanty Malejczyk (szef WSI w latach 1994-1996). "Te sensacje o WSI są codziennie inne" - dodał.
"Bzdur nie komentuję" - powiedział natomiast PAP gen. Marek Dukaczewski (szef WSI w latach 2001-2005).
pap, ab
"Natknęliśmy się na dokumenty, które mogą wskazywać na to, że najcenniejsza agentura była przez ostatnie lata wyprowadzana poza WSI i może być teraz kontrolowana w zupełnie innym środowisku" - dodał Woyciechowski (wiceszef komisji, b. szef wydziału studiów MSW, przygotowującego lustrację w 1992 r., gdy szefem resortu był Antoni Macierewicz). "Oficerowie WSI perfekcyjnie opanowali zasadę wewnętrznej konspiracji" - dodał Cenckiewicz.
Zdaniem Woyciechowskiego, "nie ma środowiska zawodowego czy politycznego, którym WSI się nie interesowały". Ujawnił, że "wysoko uplasowana agentura była osobiście 'zadaniowana' przez szefów WSI, m.in. gen. Konstantego Malejczyka i gen. Marka Dukaczewskiego"; chodzi o "menedżerów dużych i znanych firm". WSI miały też agentów w radach pracowniczych i związkach zawodowych. "Ludzi WSI znaleźliśmy nawet przy ostatnich prywatyzacjach!" - dodał Woyciechowski. Według niego, WSI kontrolowały też "kilka redakcji gazet lokalnych i krajowych, włącznie z 'Kurierem Polskim'".
"Nie znaczy to, że WSI kontrolowały totalnie życie publiczne" - ocenił zarazem Cenckiewicz. Według niego, WSI wybrały raczej wariant "kontroli odcinkowej", tzn. tych sfer życia, które nie były zajęte przez "innych", a które przynosiły "korzyści materialne i polityczne".
Woyciechowski ujawnił, że komisja likwidacyjna zawiadomiła już prokuraturę o popełnieniu przez szefów WSI przestępstwa ukrycia i nieprzekazania do IPN dokumentów wojskowych służb specjalnych PRL (tysiąc jednostek archiwalnych). "Na dodatek IPN zrezygnował z przejęcia niektórych akt" - dodał Cenckiewicz. Według niego, IPN za czasów prezesa Leona Kieresa wykazał w kwestii tych akt "kompletną naiwność czy wręcz niekompetencję".
"Z kolei zbiór zastrzeżony (w IPN - PAP) stał się superskrytką, służącą do ukrywania przestępczej działalności wywiadu wojskowego PRL, w tym zbrodni oddziału 'Y'" - dodał Woyciechowski. Dziełem tego oddziału miała być m.in. afera FOZZ. Komisja przygotowała projekt zawiadomienia do prokuratury o oddziale "Y" jako o "związku przestępczym".
Według Woyciechowskiego, ok. 300 oficerów WSI ukończyło kursy KGB i GRU; do Moskwy miała też trafić kartoteka operacyjna Wojskowej Służby Wewnętrznej (kontrwywiadu wojska w PRL). "Dlatego kontrwywiad wojskowy nie mógł osiągnąć żadnych sukcesów na 'odcinku wschodnim'" - dodał.
Woyciechowski ujawnił, że komunistyczne służby wojskowe inwigilowały też pisarzy: gdy Roman Brandsttaetter pracował w 1946 r. w ambasadzie w Rzymie wywiad wojskowy "podstawił" mu sekretarkę, która miała wyjść za niego za mąż.
Cenckiewicz zdradził, że komisji "odmawiano nagminnie dostępu do materiałów", a w Gdyni nie wpuszczono go do kontrwywiadu Marynarki Wojennej. "Dowódca jednostki powiedział mi wprost, że on dokumentów nie pokaże i tyle. Dodał że ma świadomość, iż jako wieloletni oficer WSW pracy w nowych służbach nie dostanie, więc nie ma nic do stracenia" - powiedział Cenckiewicz. "Odjechałem z kwitkiem" - przyznał.
"WSI były małą instytucją w porównaniu ze służbami cywilnymi i przypisywanie im wszystkich nieszczęść tego świata jest po prostu chore" - ocenił wypowiedzi szefów komisji gen. Konstanty Malejczyk (szef WSI w latach 1994-1996). "Te sensacje o WSI są codziennie inne" - dodał.
"Bzdur nie komentuję" - powiedział natomiast PAP gen. Marek Dukaczewski (szef WSI w latach 2001-2005).
pap, ab