Oficjalnie prezydentem Warszawy została Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) - podała nad ranem Miejska Komisja Wyborcza w stolicy.
Hanna Gronkiewicz-Waltz zwyciężyła w II turze wyborów z 53,18 proc. głosów; pełniący funkcję prezydenta stolicy Kazimierz Marcinkiewicz zdobył 46,82 proc.
Frekwencja wyniosła 53 proc.
Hanna Gronkiewicz-Waltz ma nadzieję, że jej zwycięstwo to zwiastun zwycięstwa Platformy w całej Polsce. Wyraziła też nadzieję, że to zwycięstwo "jest zwiastunem powrotu do normalności, zwiastunem zwycięstwa Platformy w Polsce".
Pierwszą decyzją Gronkiewicz-Waltz w stołecznym Ratuszu ma być zmiana statutu, tak aby zdecentralizować zarządzanie Warszawą.
"Jestem bardzo wzruszona, chcę podziękować wszystkim warszawiakom, nie zawiodę waszego zaufania" - mówiła Gronkiewicz- Waltz chwilę po ogłoszeniu sondażowych wyników. "Listopad jest dla mnie szczęśliwy. Urodziłam się w listopadzie, brałam ślub w listopadzie, mój mąż ma imieniny w listopadzie" - nie kryła radości.
Dziękowała kandydatowi lewicy Markowi Borowskiemu, b. prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, mazowieckiemu marszałkowi Adamowi Struzikowi i szefowi partii Centrum Januszowi Steinhoffowi za poparcie. W sztabie odśpiewano jej "Sto lat" i skandowano: "Hanka", "Hanka".
Szef PO Donald Tusk mówił, że to "wielki dzień dla warszawiaków". "Wygrała Warszawa" - mówił. Tusk podziękował za "wzmożona pracę" szefowej warszawskiej PO Małgorzacie Kidawie-Błońskiej oraz szefowej mazowieckich struktur PO Ewie Kopacz.
"Ale przede wszystkim chce podziękować Hannie Gronkiewicz-Waltz. Ona okazała się kobietą ze stali ale o wielkim sercu" - podkreślił lider Platformy.
Gronkiewicz-Waltz podziękowała wyborcom, którzy głosowali na nią w I i w II turze, a także tym, którzy poparli ją dopiero w drugim etapie wyborczej rozgrywki. "To są głównie zwolennicy centrolewicy. Dziękuję za kredyt zaufania, obiecuje, że was nie zawiodę" - powiedziała.
Zwracając się do tych, którzy oddali głos na kandydata PiS Kazimierza Marcinkiewicza zadeklarowała: "będę prezydentem wszystkich warszawiaków".
Pytana o kształt koalicji w radzie miasta powiedziała, że bliższa jest koalicja programowa z radnymi, którzy popierali Marka Borowskiego. Jak mówiła, część z nich chce tak jak ona zdecentralizować zarządzanie miastem. Nie wykluczyła też współpracy z radnymi PiS. "Myślę, że te strategiczne decyzje będą podejmowane głosami PO i centrolewicy" - zastrzegła.
Tusk zadeklarował, że pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz Warszawa "nabierze powietrza, nabierze rozpędu i stanie się europejska".
Tusk nie chciał jeszcze triumfować. "Nikt bardziej w Polsce nie musi czekać na ostateczne wyniki wyborów, nikt w Polsce nie jest bardziej doświadczony sondażami" - mówił. "Pozwólcie, że tak tryumfalnie zakrzyknę +Platforma górą+ jutro" - dodał.
"Warszawa to wielki sukces Platformy" - mówił z kolei Jan Rokita, który pojawił się w sztabie Gronkiewicz-Waltz już po ogłoszeniu wyników. "Premier Jarosław Kaczyński z ogromną determinacją powtarzał za mną, że ten kto wygrał wybory w Warszawie, ten wygra wybory samorządowe. Także tym bardziej większa satysfakcja, że to Hanna Gronkiewicz-Waltz. Warszawa jest zdobyta" - oświadczył.
Rokita uważa, że Gronkiewicz-Waltz może być wielkim prezydentem Warszawy, bo "ma talent do rządzenia wielkimi instytucjami".
Gronkiewicz-Waltz zadeklarowała, że oprócz zmiany statutu chce jak najszybciej przeprowadzić audyt menedżerski, czyli dokonać przeglądu rozpoczętych już w stolicy inwestycji.
Zapowiedziała też, że od początku swojej prezydentury zajmie się problemem komunikacji w stolicy. Chce też dokończenia budowy Mostu Północnego i przygotowania pakietu rozwiązań, które "odkorkują" stolicę.
Jak poinformowała, wiceprezydentem Warszawy zostanie poseł PO Jacek Wojciechowicz, b. burmistrz Wesołej.
"Jutro rano budzimy się i bierzemy do pracy. Teraz na prawdę możemy zmienić Warszawę" - oceniła Kidawa-Błońska.
Kazimierz Marcinkiewicz pogratulował Hannie Gronkiewicz-Waltz zwycięstwa w II turze wyborów. Zapowiedział, że dopiero zastanowi się, "co będzie dalej robił w życiu".
"Gratuluję pani Hannie Gronkiewicz-Waltz zwycięstwa w tych wyborach, życzę dobrego przewodzenia i kierowania Warszawą" - powiedział Marcinkiewicz tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników.
Jako pełniący obowiązki prezydenta stolicy zaznaczył, że "jest gotowy do przekazania Warszawy w dobrym stanie, z bardzo dobrym budżetem". Jak dodał, "w tym tygodniu dokona tego przekazania". Warszawie życzył "wykorzystania kapitalnej szansy, jaka przed nią stoi".
Kandydat PiS uważa, że do jego porażki w stolicy przyczyniła się "fatalna pomyłka" firmy telemarketingowej, wskutek której w kampanii przed II turą ok. 10 tys. warszawiaków odebrało w nocy telefon z nagraniem jego prośby o poparcie, a także wsparcie byłego prezydenta - Aleksandra Kwaśniewskiego i jednego z liderów lewicy - Marka Borowskiego udzielone Hannie Gronkiewicz-Waltz.
"Z jednej strony mamy PiS, a z drugiej sojusz PO-SLD. Mamy byłego prezydenta (Aleksandra) Kwaśniewskiego znowu na pierwszej linii" - mówił zaś premier.
J.Kaczyński dodał jednak, że jest "pełen optymizmu". "My prędzej czy później w tych najważniejszych wyborach zwyciężymy" - zaznaczył.
"Przekonaliśmy się, że także w Warszawie (...) możemy się wzmacniać, odnosić sukcesy przynajmniej w tym sensie, że przekonujemy do siebie elektorat" - dodał premier. Jak zaznaczył, tę pracę trzeba kontynuować. Nawet jeśli - mówił szef rządu - niekorzystny wynik dla kandydata PiS się potwierdzi "musimy pamiętać, że jest to etap naszej drogi".
Szef rządu podziękował Marcinkiewiczowi za ciężką pracę. Również kandydat PiS dziękował "swojej drużynie", premierowi i członkom PiS, którzy wspierali go w kampanii. "Myślę, że pokazaliśmy w jaki sposób można być niezależnym politykiem (...), a jednocześnie politykiem lojalnym" - mówił Marcinkiewicz.
Marcinkiewicz, pytany o swoje dalsze plany zawodowe, zażartował w rozmowie z dziennikarzami, że "w Warszawie jest niskie bezrobocie, więc pewnie jakąś pracę znajdzie". Pytany o powrót do rządu odpowiedział, że nie otrzymał żadnej propozycji i nie rozważał żadnej propozycji do tej pory.
Jak mówił, dopiero będzie rozważał, "co będzie robił w życiu". "W ciągu 12 miesięcy już po raz trzeci staję przed takim wyzwaniem i nie powiem, żebym był z tego powodu dziś szczęśliwy. Ale ja wyzwania lubię i wierzcie mi państwo, że sobie z tym poradzę" - dodał.
Zapowiedział, że nie zamierza rozstawać się z Warszawą. Jak powiedział, jest w stolicy "zakochany". Pytany, czy kupi sobie mieszkanie w stolicy, odpowiedział, że tak, "jeśli będzie go na to stać".
Po godz. 22 warszawski sztab PiS - szczelnie wypełniony jeszcze godzinę wcześniej - opustoszał. Z głośników, z których w czasie wieczoru wyborczego słychać było m.in. towarzyszący kampanii Marcinkiewicza przebój "Sen o Warszawie" popłynęła muzyka z filmu "Titanic".
Zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, do zwycięstwa Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie przyczyniło się m.in. poparcie jej przez b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jednego z liderów Lewicy i Demokratów Marka Borowskiego oraz wcześniejsze zakończenie kampanii wyborczej w związku z tragedią w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej.
W TVP1 premier ocenił, że obecnie należy przekonywać Polaków, że PiS chce i zmienia Polskę na lepsze, a inni zamierzają wrócić do "tego, co było przed aferą Rywina".
Szef rządu zapewnił, że PiS będzie starało się zwrócić do tego elektoratu, który głosował na Platformę. "Jestem przekonany, że potrafimy go przekonać. Ale przede wszystkim sądzę, że przekonają go fakty. Rok minął i jakoś demokracja w Polsce zagrożona nie jest" - zwrócił uwagę. Zdaniem premiera, ci, którzy mówili o takim zagrożeniu, "kłamali świadomie".
J.Kaczyński zaznaczył, że PiS będzie konsekwentnie realizować "wszystko, co zaplanowano". Zapowiedział, że w przyszłym roku zostanie przeprowadzona reforma finansów publicznych, zostanie też przedstawiona propozycja zmiany polityki mieszkaniowej, poprawi się bezpieczeństwo, będą też wyniki reformy wymiaru sprawiedliwości.
Zdaniem premiera, w 2007 roku poprawi się też sytuacja w służbie zdrowia i będzie to "kolejny rok konsekwentnej polityki zagranicznej, która nie wyrasta z kompleksów, poczucia gorszości, tylko jest zwykłą polityką dużego europejskiego państwa".
W ocenie J.Kaczyńskiego, główną przyczyną dobrych wyników PO w wyborach samorządowych w dużych miastach była prowadzona przez nią negatywna kampania wyborcza.
"Ta wielka kampania antypisowska prowadzona przez kilkanaście miesięcy, jak się okazało zmobilizowała elektorat większych miast. Najwyraźniej z tą kampanią dużo łatwiej dotrzeć do tego elektoratu, niż do elektoratu mieszkającego w innych miejscach w kraju" - powiedział premier.
Jego zdaniem, część wyborców "dała sobie wmówić, że w Polsce źle się dzieje, chociaż jako żywo nic złego się nie dzieje, a można powiedzieć, że odwrotnie".
Pytany, co powiedział Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, premier odparł, że jeszcze z nim "na poważnie" nie rozmawiał. "To było tylko takie krótkie spotkanie. Powiedziałem, że w porządku, dostał dobry wynik i nie ma powodu, żeby się tak bardzo martwił" - zaznaczył J. Kaczyński.
Jak podkreślił, według sondaży Marcinkiewicz jest nadal najbardziej popularnym politykiem w Polsce. Zdaniem premiera, wyniki wyborów potwierdzają, że jest on skuteczny i może skupiać wokół siebie poparcie.
Premier dodał, PiS bardzo chciało, żeby Marcinkiewicz wygrał wybory w Warszawie. Podkreślił, że osobiście podjął wszystkie potrzebne decyzje, "żeby te szanse były jak największe".
Pytany o przyszłość Marcinkiewicza, premier zaznaczył, że "na pewno znajdzie on bardzo poważne zatrudnienie".
Na pytanie, czy pogratuluje Gronkiewicz-Waltz, J.Kaczyński powiedział, że "zwykle gratuluje ten, który przegrał". Dodał, że Marcinkiewicz pogratulował już swojej konkurentce.
"To, co mówi pani Gronkiewicz-Waltz o mojej partii, bywa że o mnie, troszeczkę zwalnia mnie od takich towarzyskich obowiązków, bo naprawdę ten poziom agresji jest przede wszystkim straszliwie szkodliwy dla Polski, nie dla mnie, bo ja się tym niespecjalnie przejmuję" - zaznaczył premier.
Zdaniem J.Kaczyńskiego, PiS ciągle wyciąga rękę do PO i słyszy w odpowiedzi, że "zasadą jest bezwzględna eliminacja PiS".
ss, pap
Frekwencja wyniosła 53 proc.
Hanna Gronkiewicz-Waltz ma nadzieję, że jej zwycięstwo to zwiastun zwycięstwa Platformy w całej Polsce. Wyraziła też nadzieję, że to zwycięstwo "jest zwiastunem powrotu do normalności, zwiastunem zwycięstwa Platformy w Polsce".
Pierwszą decyzją Gronkiewicz-Waltz w stołecznym Ratuszu ma być zmiana statutu, tak aby zdecentralizować zarządzanie Warszawą.
"Jestem bardzo wzruszona, chcę podziękować wszystkim warszawiakom, nie zawiodę waszego zaufania" - mówiła Gronkiewicz- Waltz chwilę po ogłoszeniu sondażowych wyników. "Listopad jest dla mnie szczęśliwy. Urodziłam się w listopadzie, brałam ślub w listopadzie, mój mąż ma imieniny w listopadzie" - nie kryła radości.
Dziękowała kandydatowi lewicy Markowi Borowskiemu, b. prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, mazowieckiemu marszałkowi Adamowi Struzikowi i szefowi partii Centrum Januszowi Steinhoffowi za poparcie. W sztabie odśpiewano jej "Sto lat" i skandowano: "Hanka", "Hanka".
Szef PO Donald Tusk mówił, że to "wielki dzień dla warszawiaków". "Wygrała Warszawa" - mówił. Tusk podziękował za "wzmożona pracę" szefowej warszawskiej PO Małgorzacie Kidawie-Błońskiej oraz szefowej mazowieckich struktur PO Ewie Kopacz.
"Ale przede wszystkim chce podziękować Hannie Gronkiewicz-Waltz. Ona okazała się kobietą ze stali ale o wielkim sercu" - podkreślił lider Platformy.
Gronkiewicz-Waltz podziękowała wyborcom, którzy głosowali na nią w I i w II turze, a także tym, którzy poparli ją dopiero w drugim etapie wyborczej rozgrywki. "To są głównie zwolennicy centrolewicy. Dziękuję za kredyt zaufania, obiecuje, że was nie zawiodę" - powiedziała.
Zwracając się do tych, którzy oddali głos na kandydata PiS Kazimierza Marcinkiewicza zadeklarowała: "będę prezydentem wszystkich warszawiaków".
Pytana o kształt koalicji w radzie miasta powiedziała, że bliższa jest koalicja programowa z radnymi, którzy popierali Marka Borowskiego. Jak mówiła, część z nich chce tak jak ona zdecentralizować zarządzanie miastem. Nie wykluczyła też współpracy z radnymi PiS. "Myślę, że te strategiczne decyzje będą podejmowane głosami PO i centrolewicy" - zastrzegła.
Tusk zadeklarował, że pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz Warszawa "nabierze powietrza, nabierze rozpędu i stanie się europejska".
Tusk nie chciał jeszcze triumfować. "Nikt bardziej w Polsce nie musi czekać na ostateczne wyniki wyborów, nikt w Polsce nie jest bardziej doświadczony sondażami" - mówił. "Pozwólcie, że tak tryumfalnie zakrzyknę +Platforma górą+ jutro" - dodał.
"Warszawa to wielki sukces Platformy" - mówił z kolei Jan Rokita, który pojawił się w sztabie Gronkiewicz-Waltz już po ogłoszeniu wyników. "Premier Jarosław Kaczyński z ogromną determinacją powtarzał za mną, że ten kto wygrał wybory w Warszawie, ten wygra wybory samorządowe. Także tym bardziej większa satysfakcja, że to Hanna Gronkiewicz-Waltz. Warszawa jest zdobyta" - oświadczył.
Rokita uważa, że Gronkiewicz-Waltz może być wielkim prezydentem Warszawy, bo "ma talent do rządzenia wielkimi instytucjami".
Gronkiewicz-Waltz zadeklarowała, że oprócz zmiany statutu chce jak najszybciej przeprowadzić audyt menedżerski, czyli dokonać przeglądu rozpoczętych już w stolicy inwestycji.
Zapowiedziała też, że od początku swojej prezydentury zajmie się problemem komunikacji w stolicy. Chce też dokończenia budowy Mostu Północnego i przygotowania pakietu rozwiązań, które "odkorkują" stolicę.
Jak poinformowała, wiceprezydentem Warszawy zostanie poseł PO Jacek Wojciechowicz, b. burmistrz Wesołej.
"Jutro rano budzimy się i bierzemy do pracy. Teraz na prawdę możemy zmienić Warszawę" - oceniła Kidawa-Błońska.
Kazimierz Marcinkiewicz pogratulował Hannie Gronkiewicz-Waltz zwycięstwa w II turze wyborów. Zapowiedział, że dopiero zastanowi się, "co będzie dalej robił w życiu".
"Gratuluję pani Hannie Gronkiewicz-Waltz zwycięstwa w tych wyborach, życzę dobrego przewodzenia i kierowania Warszawą" - powiedział Marcinkiewicz tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników.
Jako pełniący obowiązki prezydenta stolicy zaznaczył, że "jest gotowy do przekazania Warszawy w dobrym stanie, z bardzo dobrym budżetem". Jak dodał, "w tym tygodniu dokona tego przekazania". Warszawie życzył "wykorzystania kapitalnej szansy, jaka przed nią stoi".
Kandydat PiS uważa, że do jego porażki w stolicy przyczyniła się "fatalna pomyłka" firmy telemarketingowej, wskutek której w kampanii przed II turą ok. 10 tys. warszawiaków odebrało w nocy telefon z nagraniem jego prośby o poparcie, a także wsparcie byłego prezydenta - Aleksandra Kwaśniewskiego i jednego z liderów lewicy - Marka Borowskiego udzielone Hannie Gronkiewicz-Waltz.
"Z jednej strony mamy PiS, a z drugiej sojusz PO-SLD. Mamy byłego prezydenta (Aleksandra) Kwaśniewskiego znowu na pierwszej linii" - mówił zaś premier.
J.Kaczyński dodał jednak, że jest "pełen optymizmu". "My prędzej czy później w tych najważniejszych wyborach zwyciężymy" - zaznaczył.
"Przekonaliśmy się, że także w Warszawie (...) możemy się wzmacniać, odnosić sukcesy przynajmniej w tym sensie, że przekonujemy do siebie elektorat" - dodał premier. Jak zaznaczył, tę pracę trzeba kontynuować. Nawet jeśli - mówił szef rządu - niekorzystny wynik dla kandydata PiS się potwierdzi "musimy pamiętać, że jest to etap naszej drogi".
Szef rządu podziękował Marcinkiewiczowi za ciężką pracę. Również kandydat PiS dziękował "swojej drużynie", premierowi i członkom PiS, którzy wspierali go w kampanii. "Myślę, że pokazaliśmy w jaki sposób można być niezależnym politykiem (...), a jednocześnie politykiem lojalnym" - mówił Marcinkiewicz.
Marcinkiewicz, pytany o swoje dalsze plany zawodowe, zażartował w rozmowie z dziennikarzami, że "w Warszawie jest niskie bezrobocie, więc pewnie jakąś pracę znajdzie". Pytany o powrót do rządu odpowiedział, że nie otrzymał żadnej propozycji i nie rozważał żadnej propozycji do tej pory.
Jak mówił, dopiero będzie rozważał, "co będzie robił w życiu". "W ciągu 12 miesięcy już po raz trzeci staję przed takim wyzwaniem i nie powiem, żebym był z tego powodu dziś szczęśliwy. Ale ja wyzwania lubię i wierzcie mi państwo, że sobie z tym poradzę" - dodał.
Zapowiedział, że nie zamierza rozstawać się z Warszawą. Jak powiedział, jest w stolicy "zakochany". Pytany, czy kupi sobie mieszkanie w stolicy, odpowiedział, że tak, "jeśli będzie go na to stać".
Po godz. 22 warszawski sztab PiS - szczelnie wypełniony jeszcze godzinę wcześniej - opustoszał. Z głośników, z których w czasie wieczoru wyborczego słychać było m.in. towarzyszący kampanii Marcinkiewicza przebój "Sen o Warszawie" popłynęła muzyka z filmu "Titanic".
Zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, do zwycięstwa Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie przyczyniło się m.in. poparcie jej przez b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jednego z liderów Lewicy i Demokratów Marka Borowskiego oraz wcześniejsze zakończenie kampanii wyborczej w związku z tragedią w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej.
W TVP1 premier ocenił, że obecnie należy przekonywać Polaków, że PiS chce i zmienia Polskę na lepsze, a inni zamierzają wrócić do "tego, co było przed aferą Rywina".
Szef rządu zapewnił, że PiS będzie starało się zwrócić do tego elektoratu, który głosował na Platformę. "Jestem przekonany, że potrafimy go przekonać. Ale przede wszystkim sądzę, że przekonają go fakty. Rok minął i jakoś demokracja w Polsce zagrożona nie jest" - zwrócił uwagę. Zdaniem premiera, ci, którzy mówili o takim zagrożeniu, "kłamali świadomie".
J.Kaczyński zaznaczył, że PiS będzie konsekwentnie realizować "wszystko, co zaplanowano". Zapowiedział, że w przyszłym roku zostanie przeprowadzona reforma finansów publicznych, zostanie też przedstawiona propozycja zmiany polityki mieszkaniowej, poprawi się bezpieczeństwo, będą też wyniki reformy wymiaru sprawiedliwości.
Zdaniem premiera, w 2007 roku poprawi się też sytuacja w służbie zdrowia i będzie to "kolejny rok konsekwentnej polityki zagranicznej, która nie wyrasta z kompleksów, poczucia gorszości, tylko jest zwykłą polityką dużego europejskiego państwa".
W ocenie J.Kaczyńskiego, główną przyczyną dobrych wyników PO w wyborach samorządowych w dużych miastach była prowadzona przez nią negatywna kampania wyborcza.
"Ta wielka kampania antypisowska prowadzona przez kilkanaście miesięcy, jak się okazało zmobilizowała elektorat większych miast. Najwyraźniej z tą kampanią dużo łatwiej dotrzeć do tego elektoratu, niż do elektoratu mieszkającego w innych miejscach w kraju" - powiedział premier.
Jego zdaniem, część wyborców "dała sobie wmówić, że w Polsce źle się dzieje, chociaż jako żywo nic złego się nie dzieje, a można powiedzieć, że odwrotnie".
Pytany, co powiedział Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, premier odparł, że jeszcze z nim "na poważnie" nie rozmawiał. "To było tylko takie krótkie spotkanie. Powiedziałem, że w porządku, dostał dobry wynik i nie ma powodu, żeby się tak bardzo martwił" - zaznaczył J. Kaczyński.
Jak podkreślił, według sondaży Marcinkiewicz jest nadal najbardziej popularnym politykiem w Polsce. Zdaniem premiera, wyniki wyborów potwierdzają, że jest on skuteczny i może skupiać wokół siebie poparcie.
Premier dodał, PiS bardzo chciało, żeby Marcinkiewicz wygrał wybory w Warszawie. Podkreślił, że osobiście podjął wszystkie potrzebne decyzje, "żeby te szanse były jak największe".
Pytany o przyszłość Marcinkiewicza, premier zaznaczył, że "na pewno znajdzie on bardzo poważne zatrudnienie".
Na pytanie, czy pogratuluje Gronkiewicz-Waltz, J.Kaczyński powiedział, że "zwykle gratuluje ten, który przegrał". Dodał, że Marcinkiewicz pogratulował już swojej konkurentce.
"To, co mówi pani Gronkiewicz-Waltz o mojej partii, bywa że o mnie, troszeczkę zwalnia mnie od takich towarzyskich obowiązków, bo naprawdę ten poziom agresji jest przede wszystkim straszliwie szkodliwy dla Polski, nie dla mnie, bo ja się tym niespecjalnie przejmuję" - zaznaczył premier.
Zdaniem J.Kaczyńskiego, PiS ciągle wyciąga rękę do PO i słyszy w odpowiedzi, że "zasadą jest bezwzględna eliminacja PiS".
ss, pap