Prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Aleksandra Wiktorow do swojej gigantycznej pensji dorabia w godzinach pracy na prywatnej uczelni - oburza się "Super Express" w tekście "Jeździ na fuchy służbowym wozem". Do tego Wiktorow używa służbowej limuzyny jako taksówki. Służbowy kierowca wozi ją z centrali ZUS na uczelnię. Prywatna uczelnia przy ul. Modlińskiej w Warszawie. Tu, w Akademii Finansów (dawnej Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości,) od 1993 r. Aleksandra Wiktorow prowadzi zajęcia dla studentów. W uczelni Wiktorow szefuje katedrze ubezpieczeń. To jej druga praca, zupełnie niezwiązana z posadą wykonywaną w ZUS-ie. "Pani Wiktorów od 1993 r. pracuje na etacie profesora nadzwyczajnego Akademii Finansów i pobiera wynagrodzenie z tytułu umowy o pracę" - usłyszał dziennik w sekretariacie rektora Akademii. Ile zarabia prezes ZUS na uczelni? Według informacji "SE" - jest to kilka tys. zł miesięcznie. Gazeta ustaliła, że Wiktorow co tydzień spędza na uczelni kilka godzin - w poniedziałki i środy. W poniedziałki ma wykłady w godzinach pracy w ZUS-ie, a w środy również częściowo w godzinach szefowania Zakładowi - konsultacje ze studentami. W tym samym czasie nie ma jej więc w ZUS-ie, ale pieniądze za prezesurę w Zakładzie dostaje w całości. I to nie byle jakie - bo ok. 10 tys. zł - miesięcznie. Wiktorow szefuje ZUS-owi od 5 lat. Na tym jednak nie koniec bezkarnego marnotrawstwa publicznych pieniędzy - podkreśla dziennik. Okazuje się, że prezes ZUS jeździ na uczelnię samochodem służbowym, który miał jej służyć tylko do wykonywania funkcji prezesa Zakładu.
Jeździ na fuchy służbowym wozem
Dodano: / Zmieniono: