Chodzi o decyzję ramową, która miała zastąpić obowiązujący obecnie system przekazywania skazanych (oparty głównie na porozumieniach dwustronnych) unijnym systemem opartym na zasadzie wzajemnego uznawania i wykonywania wyroków skazujących na karę pozbawienia wolności.
Jak tłumaczył wiceminister sprawiedliwości Andrzej Duda, który reprezentował Polskę w Brukseli, zastrzeżenia Polski do tej decyzji wynikają z faktu, że miała ona wprowadzić automatyzm w przekazywaniu skazanych, a nie z obawy o niekontrolowany i masowy napływ Polaków, skazanych np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, do polskich więzień.
"Chcemy przyjmować, ale nie dostawać" - powiedział Duda na konferencji prasowej. Dodał, że od czasu, kiedy pracuje w ministerstwie, tylko raz Polska odmówiła przyjęcie skazanego, natomiast co miesiąc zgadza się na przyjęcie kilkunastu.
"Nasze opory budzi fakt, że na przekazanie skazanego do jego kraju zamieszkania niepotrzebna byłaby (jak obecnie) jego zgoda" - dodał wiceminister. Jak tłumaczył, skazany za granicą Polak może bowiem - np. z powodów rodzinnych - woleć odsiadywać karę w kraju, gdzie został skazany. Wówczas odesłanie go do Polski nie byłoby - zdaniem Dudy - pomocne w procesie resocjalizacji.
Obecnie w krajach UE karę więzienia odbywa około 1800 Polaków. To około 2 proc. osób odsiadujących kary na obszarze Polski (około 86 tys. skazanych). Tymczasem w polskich więzieniach przebywa 30-40 więźniów z państw UE.
Początkowo obiekcje w sprawie decyzji UE miały też Irlandia, Słowacja i Holandia. Ostatecznie Polska pozostała osamotniona - poinformowały źródła PAP. Warszawa uniemożliwiła przyjęcie nowego prawa - w kwestii spraw wewnętrznych w UE obowiązuje zasada jednomyślności.
Obecny system przewiduje, że na przekazanie więźnia do innego państwa, gdzie ma odbywać karę, potrzebna jest zgoda państwa skazującego, samego więźnia i państwa, do którego ma być przekazany. Polska domagała się w toku prac nad decyzją ramową, by organy państwa, gdzie wyrok miałby być wykonywany, mogły odmówić przyjęcia skazanego, o ile stwierdzą, że przyjęcie go odbiłoby się niekorzystnie na jego resocjalizacji.
ab, pap