Czy można się za kogoś modlić, znieważając go sformułowaniami tej modlitwy i dyskryminując swoim zachowaniem? Tak modlili się za Żydów katolicy na całym świecie jeszcze do niedawna, do lat 50. XX wieku. Czy można się za kogoś modlić, mówiąc o nim podczas tej modlitwy rzeczy nieprawdziwe? Tak dzisiaj modlą się za Żydów katolicy polscy.
Początkowo chrześcijanie modlili się za Żydów dużo i często. Od VII wieku modlą się za nich tylko raz w roku, w Wielki Piątek. To niedobra data dla Żydów. Prawodawstwo kościelne od wczesnego średniowiecza zakazywało im wychodzić w tym dniu na ulicę. W niektórych krajach zakaz rozciągano na sąsiednie dni lub wręcz na cały Wielki Tydzień. Niektóre synody kościelne ubolewały nad tym, że w dniach żałoby dla chrześcijan, właśnie w Wielkim Tygodniu, Żydzi pokazują się publicznie odświętnie ubrani. Zapominano, że żydowskie święto Paschy przypadało niekiedy właśnie w Wielkim Tygodniu. Była też inna racja owego zakazu. Synod w Narbonie we Francji w 1227 r. zalecał biskupom szczególną troskę o Żydów w Wielkim Tygodniu, by ich strzec przed "dokuczliwościami ze strony chrześcijan". Powód tych "dokuczliwości" był oczywisty: wszyscy chrześcijanie byli wówczas święcie przekonani, że Żydzi, nawet ci żyjący współcześnie, ponoszą odpowiedzialność za śmierć Chrystusa. Modląc się za Żydów w Wielki Piątek, nie chcieli im jednak dodatkowo dokuczyć. Wielki Piątek był w Kościele najbardziej uroczystym dniem modlitw, modlono się więc i za Żydów.
Modlitwa za Żydów
Dyskryminowanie Żydów w Wielki Piątek polegało na tym, że modlitwa za nich miała przebieg odmienny niż pozostałe. Modlitwy we wszystkich innych intencjach miały jednakową strukturę. Prowadzący liturgię kapłan najpierw wprowadzał do konkretnej modlitwy, na przykład za papieża. Potem diakon wzywał wiernych do przyklęknięcia. Przez chwilę modlono się w ciszy. Z kolei subdiakon dawał znak do powstania. Dopiero wtedy kapłan śpiewał modlitwę skierowaną do Boga. Na koniec wierni odpowiadali: amen. W części za Żydów nie było ani wezwania do przyklęknięcia, ani cichej modlitwy. Ten dyskryminujący Żydów sposób modlitwy praktykowano aż do roku 1955. Reforma liturgii Wielkiego Tygodnia za pontyfikatu Piusa XII wprowadziła na nowo do modlitwy wielkopiątkowej za Żydów ryt przyklęknięcia. Dzisiaj we wszystkich modlitwach jest ono fakultatywne.
Dwa sformułowania w modlitwie wielkopiątkowej (jedno występowało dwukrotnie) były bardzo obraźliwe. Cytuję za mszałem rzymskim w tłumaczeniu polskim w wydaniu benedyktyńskim z 1931 r.: "Módlmy się też i za wiarołomnych Żydów: niech Pan i Bóg nasz zedrze zasłonę z serc ich, aby z nami poznali Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wszechmogący, wieczny Boże, który w miłosierdziu swojem nikomu, nawet wiarołomnym Żydom, przebaczenia nie odmawiasz, wysłuchaj modlitw naszych za lud ten zaślepiony, aby wreszcie poznał światło prawdy, którem jest Chrystus, i z ciemności został wybawion".
Słowo "wiarołomni" nie oddaje wszystkich negatywnych treści słowa użytego w oryginale. Po łacinie posłużono się przymiotnikiem "perfidi" i rzeczownikiem "perfidia" (pro perfidis Iudaeis, iudaicam perfidiam). Nie trzeba było być łacinnikiem, żeby słysząc modlitwę w oryginale, przetłumaczyć sobie te wyrażenia na "perfidnych Żydów" i "żydowską perfidię". Podobne skojarzenia mieli Włosi, Francuzi, Niemcy, Hiszpanie i wiele innych narodów. U Cycerona, a więc w łacinie klasycznej, "perfidia" znaczy tyle, co zła wiara, zdrada, przewrotność, perfidia. Łacina średniowieczna ciążyła ku innemu znaczeniu tego słowa - wiarołomstwo, niewiara. Cóż z tego, jeśli języki nowożytne pozostały raczej przy sensie pierwotnym - złej wierze, zdradzie, przewrotności, chytrości?
"Niewierni w wierzeniu"
Czy modlitwa sformułowana za pomocą tak obraźliwych słów miała szansę dotrzeć do "uszu" Bożych? Pytanie to trzeba zostawić bez odpowiedzi. Wiemy tylko jedno, że po II wojnie światowej, a więc już po Holocauście, zaczęły się budzić sumienia katolików. Do Rzymu zaczęły napływać "protesty", czyli zapytania, jak należy rozumieć owe wyrażenia łacińskie: perfidi, perfidia. 10 czerwca 1948 r. Kongregacja Rytów odpowiedziała, jak zwykle lapidarnie: "niewierni w wierzeniu, niewiara". Zdjęto więc z Żydów odium zarzutów natury moralnej, pozostając przy kwalifikacji intelektualnej i podtrzymując stwierdzenie o niewierze, braku przylgnięcia intelektualnego do prawd wiary chrześcijańskiej. Inkryminowane wyrażenia pozostały jednak w modlitwie wielkopiątkowej. Trzeba było kolejnych dziesięciu lat i dwojga światłych ludzi o wielkim sercu, żeby przymiotnik "perfidi" i rzeczownik "perfidia" zostały usunięte z modlitwy. Jan XXIII uczynił to na sześć dni przed Wielkim Piątkiem w 1959 r. po osobistej interwencji Julesa Isaaca, francuskiego historyka pochodzenia żydowskiego. Warto zaznaczyć, że Jan XXIII był wtedy papieżem zaledwie od sześciu miesięcy. W modlitwie za Żydów pozostały jednak inne negatywne określenia.
Nowy tekst tej modlitwy pojawił się dopiero za pontyfikatu Pawła VI w 1965 r. Na ostatnim posiedzeniu sobór watykański II przyjął deklarację "Nostra aetate" o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich. Pozwoliło to na opracowanie tekstu modlitwy za Żydów, który nie byłby dla nich obraźliwy ani poniżający. Nie stało się to od razu. Ostateczną wersję przyniósł mszał rzymski z 1970 r. Na podstawie łacińskiego oryginału zaczęły się pojawiać mszały w językach narodowych. Polski ukazał się stosunkowo późno, w 1986 r. Modlitwa wielkopiątkowa za Żydów brzmi w nim: "Módlmy się za Żydów, do których przodków Pan przemawiał, aby pomógł im wzrastać w miłości ku Niemu i wierności Jego przymierzu. Wszechmogący, wieczny Boże, Ty dałeś swoje obietnice Abrahamowi i jego potomkom; wysłuchaj łaskawie prośby swojego Kościoła, aby lud, który niegdyś był narodem wybranym, mógł osiągnąć pełnię odkupienia. Przez Chrystusa, Pana naszego".
Więcej niż skandal
Tłumaczenie polskie jest złe, w dwóch miejscach jest karygodnie złe. Zdanie "do których przodków Pan Bóg przemawiał" powinno brzmieć, bo tak jest w oryginale łacińskim: "do których Pan Bóg nasz pierwej przemawiał" (ad quos prius locutus est Dominus Deus noster). Polskie sformułowanie wypacza głęboką myśl teologiczną oryginału. Drugie złe tłumaczenie odnosi się do zdania: "który niegdyś był narodem wybranym". Przekład ten jest czymś więcej niż skandalem, prosiłoby się powiedzieć: jest "sabotażem teologicznym". Kto w Rzymie je zaaprobował? Stoi ono w poprzek nauczania Kościoła i wyraźnego nauczania zawartego w Piśmie Świętym. Łaciński oryginał składa się z trzech słów: populus acquisitionis prioris. W dosłownym przekładzie brzmią one: "lud wcześniejszego nabycia", co można oddać lepiej: "lud wcześniej nabyty na własność" (domyślnie: przez Ciebie, Boże), albo: "lud, który nabyłeś jako swoją pierwszą własność".
Można się spierać co do niuansów w tłumaczeniu. Niemcy potrzebowali wielu miesięcy na stworzenie wiernego, literackiego i teologicznie poprawnego przekładu owych trzech słów. W Polsce tej skrupulatności zabrakło. Kilka tygodni temu w rozmowie przy obiedzie w mojej wspólnocie zakonnej padło zdanie: "Żydzi - naród wybrany", nie z moich zresztą ust. Na co jeden z braci odpowiedział: "Żydzi nie są już narodem wybranym". Zapytałem: "Dlaczego?". Padła odpowiedź: "Bo tak naucza Kościół". "Gdzie?". "W modlitwie wielkopiątkowej za Żydów". Sprawdziliśmy od razu. Rzeczywiście. Jeśli coś takiego twierdzi ksiądz, i to wykształcony za granicą, to czego żądać od wiernych, którzy nie mają czasu się zajmować teologią?
W czasie wojny wielu katolików nie pomagało Żydom właśnie dlatego, że uważali, iż nie są już oni narodem wybranym, że zostali przez Boga odrzuceni; z tego powodu uważano ich los za wyrok sądu Bożego. Nie miejsce tutaj ani czas, by wyjaśniać pojęcie "narodu wybranego" w odniesieniu do Żydów. Nie jest to pojęcie socjologiczne, tylko teologiczne. Wskazał na to Jan Paweł II w 1979 r., zatrzymując się przy tablicy w języku hebrajskim w Auschwitz-Birkenau: "Bóg, dobry pedagog, wybrał sobie jeden naród, Żydów - objawił się im, dał im także tablice przykazań - w tym celu, by zgromadzić ludzkość całą w jedno. To pierwsze wybranie zostało poszerzone, a nie odwołane, w Jezusie Chrystusie".
Może więcej niż wszelkie inne wywody teologiczne powiedzą czytelnikom, zwłaszcza chrześcijanom, słowa św. Hieronima, który skądinąd nie lubił Żydów: "Chcecie wiedzieć? Piotr był z nich [z Żydów - S.M.]. Paweł był z nich. Wszyscy apostołowie byli z nich. My zostaliśmy wszczepieni w ich korzeń. Jesteśmy gałązkami, oni - korzeniem. Nie powinniśmy złorzeczyć korzeniom, lecz powinniśmy się modlić za nasze korzenie. My, którzy wszczepieni zostaliśmy w korzeń, prośmy Boga, by tak jak gałązki dostąpiły zbawienia, również i korzeń się zbawił".
Więcej możesz przeczytać w 15/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.