Cytryniec chiński, wąkrota azjatycka, guarana, traganek liposokowy to przeboje na rynku leków ziołowych. W Polsce leki roślinne stanowią około jednej trzeciej wszystkich farmaceutyków dostępnych bez recepty. W 1999 r. sprzedaż tak zwanych preparatów OTC (Over The Counter) sięgnęła prawie 600 mln USD (30 proc. wartości rynku), z czego na leki roślinne wydaliśmy 200 mln USD.
To o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Naukowcy przewidują, że zainteresowanie tego rodzaju preparatami będzie nadal rosło w podobnym tempie.
Przeciętny Polak przeznacza w ciągu roku na leki ziołowe 5 USD. Mieszkaniec Unii Europejskiej wydaje na ten cel statystycznie cztery razy więcej, a Niemiec nawet osiem razy więcej. Mamy więc kogo gonić. Popyt na leki roślinne związany będzie z nasilającą się tendencją do tak zwanego samoleczenia.
Oswajanie natury
Dlaczego mężczyźni mieszkający na terenach dawnej Jugosławii rzadziej niż przedstawiciele innych nacji cierpią na przerost gruczołu krokowego? Ponieważ - jak się okazało - w tamtejszej kuchni na co dzień używa się oleju z pestek dyni, zawierającego substancję hamującą rozrost tego gruczołu. Dziś jest ona składnikiem wielu preparatów roślinnych, które powinny być przez mężczyzn zażywane profilaktycznie. Dlaczego Francuzi, pijący o wiele więcej alkoholu (wina) niż inne narody, nie zapadają szczególnie często na choroby wątroby? Bo jednocześnie jedzą dużo karczochów, których składniki z kolei mają zdolność odtruwania wątroby. Dlaczego dojrzałe kobiety w Andach nie przeżywają dolegliwości okresu menopauzy? Ponieważ spożywają roślinę o nazwie maca bogatą w aminokwasy - w tym argininę łagodzącą objawy przekwitania.
- Wiele zawdzięczamy medycynie ludowej, dziś jednak składniki najpopularniejszych preparatów ziołowych precyzyjnie dobierają specjalistyczne instytuty - mówi prof. Jerzy Lutomski, dyrektor Instytutu Roślin i Przetworów Zielarskich w Poznaniu. Naukowcy dokładnie badają, co w danej roślinie "działa", a co może szkodzić. Z tego powodu wyeliminowano z powszechnego użycia na przykład żywokost, bo znaleziono w nim alkaloidy rakotwórcze.
Jakie będą leki roślinne przyszłości?
- Wiele razy w Chinach odwiedzałem szpitale, w których leczy się pacjentów tylko ziołami. Byłem zaskoczony przede wszystkim uzyskiwanymi tam wynikami fito-terapii - opowiada prof. Lutomski. - Przy łóżkach chorych stały duże termosy zawierające mieszanki ziołowe z kilkudziesięciu składników. Okazało się, że przeważały wśród nich rośliny znane z właściwości immunostymulujących. Podnoszenie ogólnej odporności organizmu okazuje się bowiem doskonałym sposobem na "samozwalczenie" choroby.
Stale rosnąca liczba preparatów ziołowych opiera się w Europie na 25 podstawowych surowcach roślinnych. Z medycyny ludowej znana jest skuteczność dziurawca, miłorzębu, rumianku czy kavy-kavy, a także imbiru, jeżówki, karczochów, palmy sabalowej i żeń-szenia. Do "wschodzących gwiazd" wśród ziół należą natomiast cytryniec chiński i guarana (pobudzają układ odpornościowy), wąkrota azjatycka (poprawia sprawność komórek mózgowych), traganek liposokowy (środek kardiotoniczny), kozieradka pospolita i słonecznik bulwiasty (środki przeciwcukrzycowe), a także borówka czarna, pluskwica groniasta i kasztanowiec. Substancje te znajdują coraz częstsze zastosowanie, zwłaszcza w leczeniu chorób wewnętrznych u dzieci i ludzi starszych. Są bowiem łagodniejsze od leków syntetycznych i mogą być stosowane profilaktycznie.
Skutki uboczne
Badania statystyczne dowiodły, że przy stosowaniu leków roślinnych znacznie rzadziej niż w wypadku środków syntetycznych występują efekty uboczne. "Okazało się, że spośród 10815 pacjentów leczonych z powodu demencji starczej preparatem z miłorzębu tylko u 183 osób (1,69 proc.) wystąpiły skutki uboczne. Natomiast w grupie kontrolnej złożonej z 2141 chorych przyjmujących środek syntetyczny przy analogicznych wskazaniach (...) efekty uboczne zanotowano u 116 (5,42 proc.) osób. Jeszcze wyraźniejsze różnice stwierdzono u chorych z depresją" - piszą Jan Hasik i Jerzy Lutomski w pracy "Ziołolecznictwo w chorobach wewnętrznych". Leki ziołowe są więc bezpieczniejsze.
W Niemczech wśród lekarstw znajdujących się na tzw. Rote Liste (wykazie preparatów wytwarzanych przez producentów należących do federalnego Zrzeszenia Przemysłu Farmaceutycznego) środki roślinne stanowią aż 25 proc. Jak dowodzą ankiety, 31 proc. badanych stosuje tam leki roślinne stale, a 58 proc. okazjonalnie. Na pytanie czy lekarstwa ziołowe działały, negatywnie odpowiedziało tylko 8 proc. osób, a o ich skuteczności przekonanych było 43 proc. badanych. Trzy czwarte ankietowanych uznało ryzyko związane z ich stosowaniem za minimalne, podczas gdy aż 90 proc. z nich obawiało się ewentualnej szkodliwości środków syntetycznych.
Żywność funkcjonalna
Żywiołowo rozwija się od pewnego czasu praktyka dodawania preparatów roślinnych do żywności. Tego rodzaju produkty spożywcze określa się mianem "funkcjonalnych" lub "inteligentnych". Fiński koncern spożywczy Raisio produkuje na przykład margarynę z dodatkiem substancji pochodzącej z sosny. Podczas testów okazało się, że u używających jej osób poziom cholesterolu obniżył się o 10 proc. Jeszcze dalej idzie amerykański producent zup Campbell ze swoim programem "inteligentnej kuchni". Czterdzieści różnych zamrożonych potraw zawiera składniki wzbogacone w witaminy i biologicznie czynne substancje pochodzenia roślinnego. Badania ludzi spożywających te produkty wykazały, że po 10 tygodniach u 75 proc. z nich spadło ciśnienie, u 73 proc. obniżył się poziom cholesterolu, a u 62 proc. - poziom cukru w krwi.
Przeciętny Polak przeznacza w ciągu roku na leki ziołowe 5 USD. Mieszkaniec Unii Europejskiej wydaje na ten cel statystycznie cztery razy więcej, a Niemiec nawet osiem razy więcej. Mamy więc kogo gonić. Popyt na leki roślinne związany będzie z nasilającą się tendencją do tak zwanego samoleczenia.
Oswajanie natury
Dlaczego mężczyźni mieszkający na terenach dawnej Jugosławii rzadziej niż przedstawiciele innych nacji cierpią na przerost gruczołu krokowego? Ponieważ - jak się okazało - w tamtejszej kuchni na co dzień używa się oleju z pestek dyni, zawierającego substancję hamującą rozrost tego gruczołu. Dziś jest ona składnikiem wielu preparatów roślinnych, które powinny być przez mężczyzn zażywane profilaktycznie. Dlaczego Francuzi, pijący o wiele więcej alkoholu (wina) niż inne narody, nie zapadają szczególnie często na choroby wątroby? Bo jednocześnie jedzą dużo karczochów, których składniki z kolei mają zdolność odtruwania wątroby. Dlaczego dojrzałe kobiety w Andach nie przeżywają dolegliwości okresu menopauzy? Ponieważ spożywają roślinę o nazwie maca bogatą w aminokwasy - w tym argininę łagodzącą objawy przekwitania.
- Wiele zawdzięczamy medycynie ludowej, dziś jednak składniki najpopularniejszych preparatów ziołowych precyzyjnie dobierają specjalistyczne instytuty - mówi prof. Jerzy Lutomski, dyrektor Instytutu Roślin i Przetworów Zielarskich w Poznaniu. Naukowcy dokładnie badają, co w danej roślinie "działa", a co może szkodzić. Z tego powodu wyeliminowano z powszechnego użycia na przykład żywokost, bo znaleziono w nim alkaloidy rakotwórcze.
Jakie będą leki roślinne przyszłości?
- Wiele razy w Chinach odwiedzałem szpitale, w których leczy się pacjentów tylko ziołami. Byłem zaskoczony przede wszystkim uzyskiwanymi tam wynikami fito-terapii - opowiada prof. Lutomski. - Przy łóżkach chorych stały duże termosy zawierające mieszanki ziołowe z kilkudziesięciu składników. Okazało się, że przeważały wśród nich rośliny znane z właściwości immunostymulujących. Podnoszenie ogólnej odporności organizmu okazuje się bowiem doskonałym sposobem na "samozwalczenie" choroby.
Stale rosnąca liczba preparatów ziołowych opiera się w Europie na 25 podstawowych surowcach roślinnych. Z medycyny ludowej znana jest skuteczność dziurawca, miłorzębu, rumianku czy kavy-kavy, a także imbiru, jeżówki, karczochów, palmy sabalowej i żeń-szenia. Do "wschodzących gwiazd" wśród ziół należą natomiast cytryniec chiński i guarana (pobudzają układ odpornościowy), wąkrota azjatycka (poprawia sprawność komórek mózgowych), traganek liposokowy (środek kardiotoniczny), kozieradka pospolita i słonecznik bulwiasty (środki przeciwcukrzycowe), a także borówka czarna, pluskwica groniasta i kasztanowiec. Substancje te znajdują coraz częstsze zastosowanie, zwłaszcza w leczeniu chorób wewnętrznych u dzieci i ludzi starszych. Są bowiem łagodniejsze od leków syntetycznych i mogą być stosowane profilaktycznie.
Skutki uboczne
Badania statystyczne dowiodły, że przy stosowaniu leków roślinnych znacznie rzadziej niż w wypadku środków syntetycznych występują efekty uboczne. "Okazało się, że spośród 10815 pacjentów leczonych z powodu demencji starczej preparatem z miłorzębu tylko u 183 osób (1,69 proc.) wystąpiły skutki uboczne. Natomiast w grupie kontrolnej złożonej z 2141 chorych przyjmujących środek syntetyczny przy analogicznych wskazaniach (...) efekty uboczne zanotowano u 116 (5,42 proc.) osób. Jeszcze wyraźniejsze różnice stwierdzono u chorych z depresją" - piszą Jan Hasik i Jerzy Lutomski w pracy "Ziołolecznictwo w chorobach wewnętrznych". Leki ziołowe są więc bezpieczniejsze.
W Niemczech wśród lekarstw znajdujących się na tzw. Rote Liste (wykazie preparatów wytwarzanych przez producentów należących do federalnego Zrzeszenia Przemysłu Farmaceutycznego) środki roślinne stanowią aż 25 proc. Jak dowodzą ankiety, 31 proc. badanych stosuje tam leki roślinne stale, a 58 proc. okazjonalnie. Na pytanie czy lekarstwa ziołowe działały, negatywnie odpowiedziało tylko 8 proc. osób, a o ich skuteczności przekonanych było 43 proc. badanych. Trzy czwarte ankietowanych uznało ryzyko związane z ich stosowaniem za minimalne, podczas gdy aż 90 proc. z nich obawiało się ewentualnej szkodliwości środków syntetycznych.
Żywność funkcjonalna
Żywiołowo rozwija się od pewnego czasu praktyka dodawania preparatów roślinnych do żywności. Tego rodzaju produkty spożywcze określa się mianem "funkcjonalnych" lub "inteligentnych". Fiński koncern spożywczy Raisio produkuje na przykład margarynę z dodatkiem substancji pochodzącej z sosny. Podczas testów okazało się, że u używających jej osób poziom cholesterolu obniżył się o 10 proc. Jeszcze dalej idzie amerykański producent zup Campbell ze swoim programem "inteligentnej kuchni". Czterdzieści różnych zamrożonych potraw zawiera składniki wzbogacone w witaminy i biologicznie czynne substancje pochodzenia roślinnego. Badania ludzi spożywających te produkty wykazały, że po 10 tygodniach u 75 proc. z nich spadło ciśnienie, u 73 proc. obniżył się poziom cholesterolu, a u 62 proc. - poziom cukru w krwi.
Więcej możesz przeczytać w 15/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.