Atlantis ma pecha. Po wypadku jakiemu uległ prom Columbia i problemach technicznych promu Discovery w 2005 roku, technicy z NASA staną na głowie, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik.
Kłopot w tym, że czym dokładniej sprawdzają, tym więcej usterek znajdują. Takich jak na przykład za krótkie sworznie mocujące antenę do kadłuba wahadłowca. Promy latały w kosmos z zbyt krótkimi śrubami od początku swojego istnienia, ale dopiero teraz - na fali obsesyjnego sprawdzania wszystkiego co możliwe - postanowiono to na wszelki wypadek naprawić. Tym razem lot wahadłowca został odłożony z powodu usterki jaka została odkryta w systemie ogniw paliwowych, które na orbicie produkują energię elektryczną. I nie wiadomo co w takiej sytuacji robić. Promy kosmiczne są stare. Konstrukcja Atlantis, ma już prawie 30 lat. Wiele rzeczy, które wtedy wydawały się bezpieczne, dzisiaj uchodzi za awaryjne. Czy warto wymieniać wszystko?
Promy mają służyć NASA do 2010 roku. Potem hurtowo zostaną wycofane i zastąpione nowymi pojazdami. Kłopot w tym, że bez latających dzisiaj wahadłowców nie da się dokończyć budowy orbitalnej stacji kosmicznej. Żeby zaczęła w pełni pracować, potrzeba jeszcze 16 misji. Czy da się to zrobić w ciągu 3 lat i kilku miesięcy? Takiego tempa latania w kosmos jeszcze nie było. Czy wytrzymają je przestarzałe konstrukcje promów? Pośpiech jest bardzo złym doradcą. Jeżeli plany lotów będą dalej przesuwane, zarządzający NASA będą mieli dylemat - co jest ważniejsze: bezpieczeństwo kosmonautów czy istnienie (lub nie) stacji orbitalnej.