Letnią wodą wymyć wymię, wykonując jednocześnie masaż przedudojowy (ruchy okrężne ręki)". To fragment "instrukcji obsługi i żywienia" krowy nr 201 - jednego z kilku zwierząt będących pod opieką uczestników "Dwóch światów".
Wisząca na ścianie obory instrukcja opisuje nie tylko, jak krowę wydoić, ale także o której godzinie i czym ją nakarmić oraz napoić. Receptura na paszę została określona bardzo dokładnie. Na wszelki wypadek, gdyby bohaterowie reality show mieli kłopoty z odróżnieniem "kiszonki z kukurydzy" od "paszy treściwej" bądź "mieszanki mineralnej", każdy worek został dokładnie opisany.
- Musimy dbać również o bezpieczeństwo zwierząt. W odwodzie mamy weterynarza i pracowników, którzy mogą się zająć inwentarzem, gdyby uczestnicy nie chcieli tego robić lub robili to niewłaściwie - wyjaśnia Wojciech Zając, rzecznik "Dwóch światów".
Licencja na zabijanie
Wskazówek, jak uśmiercić i oprawić zwierzę, firma produkująca widowisko nie dostarczyła. Okazało się jednak, że nie były potrzebna. Trzech panów fachowo pozbawiło życia gęś, nie oglądając się na żadne instrukcje. Do pierwszej "rzezi" doszło w jedenastym dniu pobytu uczestników programu w wiejskim domu, gdzie zostali przerzuceni po tygodniowym leniuchowaniu w opływającej w luksusy willi. Zgodnie z regulaminem podczas pobytu "na wsi" muszą sami sobie przygotowywać pożywienie z dostarczonych półproduktów.
Pierwszy obiad robiony przez panów wyglądał mniej niż skromnie - gotowane ziemniaki z kiszoną kapustą, jedzone rękami i popijane wodą lub mlekiem. Panie wykazały w kuchni więcej inwencji i do tego menu dodały smażone ryby, które jeden z uczestników programu złowił dzień wcześniej. W jadłospisie pierwszych dni znalazły się jeszcze chleb, jaja (jeśli kury zniosły), miód, orzechy, placki, naleśniki, kluski.
Prysznic i stół
Bohaterowie programu z każdym dniem nabierają coraz większej wprawy w produkowaniu żywności. Bułki upieczone z własnoręcznie zmielonej w żarnach mąki do złudzenia przypominały te z piekarni. Ujawnione gospodarskie uzdolnienia okazały się jednak zbyt małe i wielką popularnością cieszą się kilkunastominutowe wizyty w luksusowym domu, będące nagrodą za zwycięstwa w konkursach. Scenariusz za każdym razem jest taki sam: panie długo biorą prysznic i krótko jedzą, panowie - odwrotnie. Próbę połączenia obydwu modeli podjął Witold, który wszedł pod prysznic z talerzem.
Jeszcze szybciej niż na zabicie pierwszego zwierzęcia uczestnicy programu zdecydowali się na produkcję wina oraz papierosów. W pierwszym wypadku za półprodukty posłużyły im dostarczone do spiżarni owoce. Nalewka nie została jeszcze wypróbowana - na razie dojrzewa. Namiętni palacze nie musieli sami uprawiać tytoniu - otrzymali go razem z bibułkami do skręcania papierosów.
Nie jest to jedyne odstępstwo od zasady, że uczestnicy programu muszą sami zadbać o wszystko, co jest im potrzebne do życia. Noszą wprawdzie uszyte przez siebie ubrania, ale pozostawiono im własną bieliznę. Gdy nie udało się zrobić z gliny naczyń (te, które ulepili, pokruszyły się), zostawiono im metalowe talerze. Kubki zostały natomiast zrobione z obtłuczonych butelek po piwie (nagroda w konkursie). Były też sukcesy. Szybkością wykonania stołu (w ciągu jednego dnia) mieszkańcy "Dwóch światów" zadziwili nawet górali, którzy prorokowali, że nie zrobią tego szybciej niż w ciągu tygodnia.
Gospodarz je chińszczyznę
Te problemy są zupełnie obce trzynastemu uczestnikowi programu - gospodarzowi Jackowi Radzińskiemu. Został przeszkolony u prawdziwych górali m.in. w dojeniu krowy, wywożeniu obornika, pieczeniu chleba, robieniu sera, wypalaniu naczyń i innych zajęciach gospodarskich, ale sam nie musi nic robić, by przeżyć. Wieczorami wraca do wyposażonego we wszelkie wygody miejskiego domu, a jedzenie dostarczają mu z restauracji.
Scenariusz przewiduje, że co tydzień za pośrednictwem audiotele widzowie będą wskazywać najsympatyczniejszych uczestników programu. Ten, kto zbierze najmniej głosów, zostanie przeniesiony do domu w miejskiej strefie, dokąd zabierze z sobą jeszcze jedną osobę. Za korzystanie z luksusów będą płacić tysiąc złotych dziennie, czyli tyle, ile otrzymywali za każdy dzień w wiejskim domu. Jola, pierwsza wytypowana przez telewidzów, zabrała z sobą Patrycję. Wybór uzasadniła tym, że ta 21-letnia wałbrzyszanka bardzo źle znosi surowe warunki życia w pozbawionej wygód chacie. Patrycja zresztą od początku podkreślała, że najbardziej brakuje jej kosmetyków.
- Musimy dbać również o bezpieczeństwo zwierząt. W odwodzie mamy weterynarza i pracowników, którzy mogą się zająć inwentarzem, gdyby uczestnicy nie chcieli tego robić lub robili to niewłaściwie - wyjaśnia Wojciech Zając, rzecznik "Dwóch światów".
Licencja na zabijanie
Wskazówek, jak uśmiercić i oprawić zwierzę, firma produkująca widowisko nie dostarczyła. Okazało się jednak, że nie były potrzebna. Trzech panów fachowo pozbawiło życia gęś, nie oglądając się na żadne instrukcje. Do pierwszej "rzezi" doszło w jedenastym dniu pobytu uczestników programu w wiejskim domu, gdzie zostali przerzuceni po tygodniowym leniuchowaniu w opływającej w luksusy willi. Zgodnie z regulaminem podczas pobytu "na wsi" muszą sami sobie przygotowywać pożywienie z dostarczonych półproduktów.
Pierwszy obiad robiony przez panów wyglądał mniej niż skromnie - gotowane ziemniaki z kiszoną kapustą, jedzone rękami i popijane wodą lub mlekiem. Panie wykazały w kuchni więcej inwencji i do tego menu dodały smażone ryby, które jeden z uczestników programu złowił dzień wcześniej. W jadłospisie pierwszych dni znalazły się jeszcze chleb, jaja (jeśli kury zniosły), miód, orzechy, placki, naleśniki, kluski.
Prysznic i stół
Bohaterowie programu z każdym dniem nabierają coraz większej wprawy w produkowaniu żywności. Bułki upieczone z własnoręcznie zmielonej w żarnach mąki do złudzenia przypominały te z piekarni. Ujawnione gospodarskie uzdolnienia okazały się jednak zbyt małe i wielką popularnością cieszą się kilkunastominutowe wizyty w luksusowym domu, będące nagrodą za zwycięstwa w konkursach. Scenariusz za każdym razem jest taki sam: panie długo biorą prysznic i krótko jedzą, panowie - odwrotnie. Próbę połączenia obydwu modeli podjął Witold, który wszedł pod prysznic z talerzem.
Jeszcze szybciej niż na zabicie pierwszego zwierzęcia uczestnicy programu zdecydowali się na produkcję wina oraz papierosów. W pierwszym wypadku za półprodukty posłużyły im dostarczone do spiżarni owoce. Nalewka nie została jeszcze wypróbowana - na razie dojrzewa. Namiętni palacze nie musieli sami uprawiać tytoniu - otrzymali go razem z bibułkami do skręcania papierosów.
Nie jest to jedyne odstępstwo od zasady, że uczestnicy programu muszą sami zadbać o wszystko, co jest im potrzebne do życia. Noszą wprawdzie uszyte przez siebie ubrania, ale pozostawiono im własną bieliznę. Gdy nie udało się zrobić z gliny naczyń (te, które ulepili, pokruszyły się), zostawiono im metalowe talerze. Kubki zostały natomiast zrobione z obtłuczonych butelek po piwie (nagroda w konkursie). Były też sukcesy. Szybkością wykonania stołu (w ciągu jednego dnia) mieszkańcy "Dwóch światów" zadziwili nawet górali, którzy prorokowali, że nie zrobią tego szybciej niż w ciągu tygodnia.
Gospodarz je chińszczyznę
Te problemy są zupełnie obce trzynastemu uczestnikowi programu - gospodarzowi Jackowi Radzińskiemu. Został przeszkolony u prawdziwych górali m.in. w dojeniu krowy, wywożeniu obornika, pieczeniu chleba, robieniu sera, wypalaniu naczyń i innych zajęciach gospodarskich, ale sam nie musi nic robić, by przeżyć. Wieczorami wraca do wyposażonego we wszelkie wygody miejskiego domu, a jedzenie dostarczają mu z restauracji.
Scenariusz przewiduje, że co tydzień za pośrednictwem audiotele widzowie będą wskazywać najsympatyczniejszych uczestników programu. Ten, kto zbierze najmniej głosów, zostanie przeniesiony do domu w miejskiej strefie, dokąd zabierze z sobą jeszcze jedną osobę. Za korzystanie z luksusów będą płacić tysiąc złotych dziennie, czyli tyle, ile otrzymywali za każdy dzień w wiejskim domu. Jola, pierwsza wytypowana przez telewidzów, zabrała z sobą Patrycję. Wybór uzasadniła tym, że ta 21-letnia wałbrzyszanka bardzo źle znosi surowe warunki życia w pozbawionej wygód chacie. Patrycja zresztą od początku podkreślała, że najbardziej brakuje jej kosmetyków.
Więcej możesz przeczytać w 16/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.