Marquez Afryki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Coetzee ułatwia nam poznanie mieszkańców Afryki Jeśli pragniemy poznać ludzi odległych kultur, warto zawierzyć autorom próbującym odsłonić trudne losy i tajemnice psychiki, dla nas egzotyczne i niezrozumiałe. Należy do nich J. M. Coetzee, wybitny pisarz z Kapsztadu, który jest dla Afryki twórcą tak ważnym, jak Marquez dla Karaibów.
 

Nam tylko się wydaje, że wiemy coś o czarnych. Nawet Ryszard Kapuściński, próbujący dzielić ich los i codzienność, rozumiał, że w "Hebanie" tylko otarł się o istotę ich życia. Zdawał sobie z tego sprawę Joseph Conrad, który jako wcielenie tajemnicy ludzkiego istnienia przedstawił w zakończeniu "Jądra ciemności" dumnie stąpającą Murzynkę obwieszoną świecidłami i amuletami: "Była dzika i przepyszna, płomiennooka i wspaniała; jej powolne posuwanie się naprzód miało w sobie coś złowieszczego".
Conrad zapytany o to, co na nim wywarło największe wrażenie w życiu, odpowiedział, że właśnie nieznana Murzynka widziana przez chwilę na stacji w Afryce. W prozie Coetzeego także znajdziemy opisy nagłych olśnień. Bywa on często porównywany z Conradem.
Wydana przez Znak powieść "Hańba" zaskakuje nagłym ujawnianiem nieoczekiwanych sensów, zachowań, decyzji. Sam tytuł oznacza tu różne, sprzeczne pojęcia. Pozornie zhańbiona zostaje studentka, która z własnej woli wdała się w romans z 52-letnim profesorem uniwersytetu kapsztadzkiego, chyba głównie po to, by oskarżyć go wkrótce o molestowanie seksualne i okryć niesławą w oczach opinii publicznej, doprowadzając do odejścia z uczelni wyuzdanego jakoby "starca". Koneser romantycznej poezji, prowadzący także nowoczesne ćwiczenia z komunikacji społecznej, dumnie składa rezygnację, nie rozstając się jednak ze swym marzeniem o napisaniu kameralnej opery "Byron we Włoszech".
Profesor Lurie wyjeżdża na farmę córki, staje się człowiekiem natury. Jego romansowa hańba wydaje mu się złym żartem. W ubogim gospodarstwie czuje się bardziej wolny niż na uniwersytecie. Poznaje smak prostej egzystencji. Jego córka jest samotną, energiczną kobietą, która we wczesnej młodości należała do dzieci-kwia-tów. Pozostało jej upodobanie do swobodnego i niekonwencjonalnego sposobu życia: "Nowa rasa farmerki z pogranicza. Dawniej bydło i kukurydza. Dziś psy i żonkile. Im bardziej wszystko się zmienia, tym bardziej trwa bez zmian. Historia się powtarza, chociaż w skromniejszej wersji".
Byłaby to powieść banalna, gdyby nie zdarzenie, które przewraca ten świat do góry nogami. Afrykańskie życie ukazuje swoje drapieżne, zbrodnicze oblicze. Na farmę w biały dzień napadają trzej miejscowi mężczyźni, ogłuszają Luriego, gwałcą Lucy, zabierają elektroniczne gadżety i spokojnie odjeżdżają samochodem profesora.
Teraz dopiero odsłania się niesamowita, tajemnicza osobowość ludzi żyjących w tym kraju. Lurie, którego bandyci podpalili, oblawszy spirytusem, obmywa pod kranem głowę z popiołu i krwi, myśląc z niepojętym spokojem: "Ryzykuje każdy, kto cokolwiek posiada: samochód, buty, paczkę papierosów. Za dużo ludzi, za mało rzeczy. To, co jest, musi wejść w obieg, żeby każdy mógł się nacieszyć chociaż przez jeden dzień. Nie ludzkie zło, tylko ogromny układ krążenia, w którego funkcjonowaniu litość i zgroza nie odgrywają żadnej roli. Tak trzeba patrzeć na życie w tym kraju: schematycznie. Inaczej można zwariować."
Lucy jest spokojna w sposób kamienny. Przyjmuje świat taki, jaki jest, zgadza się na los, jest gotowa do pojednania ze wszystkimi, nawet z jednym z bandytów. Okazuje się, że jest on krewnym Petrusa - najbliższego sąsiada będącego niegdyś sługą, a teraz panem. To on dyktuje warunki i zaopiekuje się Lucy, jeśli będzie posłuszna i cierpliwa. Oboje żyją na tej samej afrykańskiej ziemi, której za nic nie zamierzają opuścić.
Lucy jest gotowa urodzić dziecko, uprawiać ogród, rozmawiać z Petrusem i jego krewnymi, opiekować się psami, żyć normalnie w świecie okrutnym i nienormalnym. Nie ma innego świata, więc nie będą go szukać - ani ona, ani jej ojciec. Nie czują się zhańbieni; czują się dumni, że potrafią podjąć walkę o życie, któremu nadadzą sens swoim uporem, spokojem i godnością. Odkładając książkę, można uwierzyć, że dzikość serca da się pokonać wielkim spokojem.

Więcej możesz przeczytać w 16/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.