Posłowie uwierzyli pseudoekspertowi

Posłowie uwierzyli pseudoekspertowi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po Sejmie wśród posłów PiS, krąży od kilku miesięcy anonimowy raport, który wywołał już spore zamieszanie. Widział go Kazimierz Marcinkiewicz, który po lekturze chce wytoczyć proces autorowi dokumentu - pisze "Dziennik" w tekście "Posłowie uwierzyli pseudoekspertowi". Według informatorów "Dziennika" zetknęli się z nim też ministrowie rządu Jarosława Kaczyńskiego. "Raport krąży już od lata" - powiedział "Dziennikowi" Antoni Mężydło. I problem w tym, że na początku politycy PiS potraktowali opracowanie poważnie, a padają w nim księżycowe zarzuty. "Niewielka część informacji jest prawdziwa, a wnioski są wyciągane już zbyt pochopnie" - ocenia Mężydło. Trzydziestosześciostronicowe opracowanie o rynku telekomunikacji, na którym widnieje klauzula poufności, to wyliczanka nazwisk znanych polityków i ludzi biznesu, których "łączą korupcyjne układy" oraz "powiązania z wojskowymi służbami specjalnymi wywodzących się z PRL". Mimo że jest niekompletny i anonimowy, i stawia nieprawdopodobne tezy, nie trafił do kosza, tylko stał się sensacją w klubie PiS. Wśród posłów krążą kopie tego dokumentu. A jego popularność była duża, gdyż pada tam nazwisko byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza. "To bzdury" - ocenia Marcinkiewicz i zapowiada proces o oszczerstwo. Były premier zapewnia, że raport jest zbiorem pomówień i pomyłek.