Za rzadko pamiętamy o dobrych tradycjach sąsiedztwa z Niemcami
Dwieście lat temu przestało istnieć Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. W 1806 r. zwycięski Napoleon po rozgromieniu Austrii zmusił cesarza Franciszka II, by zakończył żywot tworu państwowego, który istniał ponad osiem wieków. Założone przez Ottona I cesarstwo istniało dokładnie 844 lata i przez cały ten czas było sąsiadem Polski. Choćby z tego powodu polskiego widza mogą zaciekawić dwie duże wystawy, które podsumowują ponad osiem wieków istnienia świętego cesarstwa. Okres średniowieczny (lata 962-1495) przedstawiono na wystawie w Muzeum Historycznym w Magdeburgu. Drugą część ekspozycji, obejmującą dzieje Rzeszy w latach 1495-1806, pokazano w Niemieckim Muzeum Historycznym w Berlinie. Co ciekawe, Polacy mający w swoich dziejach niedobre doświadczenia z Niemcami akurat ze świętym cesarstwem nazbyt drastycznych zatargów nie mieli.
Na wystawie w Magdeburgu zgromadzono wiele wspaniałych dzieł sztuki z epoki ottońskiej. Widać, jak wyraźnie w tym okresie cesarze niemieccy nawiązywali do tradycji rzymskiej. I ta tradycja na nasze szczęście pchnęła ich do trwających setki lat walk o Włochy. Dziedzicem rzymskiej tęsknoty za harmonią i kulturową jednością chrześcijańskiej Europy był Otton III, tak dobrze wspominany przez Polaków. Fryderyk Barbarossa i Fryderyk II czuli się bardziej u siebie w słonecznym Mediolanie czy Palermo niż w zimnej Saksonii. Sen o ciepłym południu odciągał ich od idei Drang nach Osten. Od czasów Kazimierza Wielkiego polska granica z cesarstwem narodu niemieckiego stała się naszą najbezpieczniejszą rubieżą. Rzesza przetrwa Polskę jednak tylko o jedenaście lat. Zbyt rzadko pamiętamy o tej dobrej, jakże różniącej się od krzyżacko-pruskiej, tradycji sąsiedztwa z Niemcami. I z tą świadomością warto obejrzeć skarby cesarstwa zgromadzone Berlinie i Magdeburgu. Klejnoty i insygnia koronacyjne cesarzy pysznią się złotem i diamentami. Wspaniałe manuskrypty ukazują cesarzy z dynastii Ottonów, Staufów i Luksemburgów.
Historycy z RFN skupiają się dziś na ukazywaniu cesarstwa jako źródła tradycji federalizmu dzisiejszych Niemiec. Cesarz był formalnie wybierany przez siedmiu elektorów, choć oczywiście od XV wieku do końca istnienia Rzeszy tron był domeną Habsburgów. Nic dziwnego, że najbardziej obleganym eksponatem jest złota bulla Karola IV Luksemburczyka z 1356 r., ustalająca zasady elekcji i stanowiąca pierwszą ustawę zasadniczą Niemców. Koniec tej epoki jedności i pewności cesarstwa wyznaczyły dwie daty: rok 1453 - upadek Konstantynopola, i rok 1517- rewolta Lutra.
Rozpad
W ostatnich trzystu latach istnienia Rzeszy cesarstwo osłabło w wyniku podziału religijnego na katolików i protestantów. To, że mimo wojen religijnych w ogóle przetrwało tę próbę, zawdzięcza elastyczności Habsburgów, rosnącemu poczuciu narodowej wspólnoty Niemców i legendzie Rzeszy. Cesarze stanęli wobec wyzwania półksiężyca - bo nie tylko Polska była przedmurzem chrześcijaństwa. Po raz pierwszy Turcy podchodzą pod mury Wiednia już w roku 1529. Przez ponad 150 lat, aż do wiktorii wiedeńskiej w 1683 r., żołnierze cesarscy musieli wytężać wzrok, patrząc na południe, skąd mogły nadejść hufce półksiężyca. W Berlinie zgromadzono wspaniałe zbroje i broń z tej epoki.
Końcowe sto lat istnienia Rzeszy to uparte trzymanie się starych form. Młody Goethe w 1764 r. oglądał pompatyczną koronację cesarza Józefa II we Frankfurcie nad Menem. W jego "Fauście" pijana kompania wydziera się na pustych ulicach Lipska: "Kochana, święta rzymska rzeszo! Jakimże cudem jeszcze się trzymasz do kupy?". To zapis nastroju nieuchronnego schyłku.
Gdy Napoleon zmusił Franciszka II do zakończenia bytu cesarstwa niemieckiego, mało kto zwrócił na to uwagę. Niemcy mieli jeszcze przed sobą klęskę Prus i francuską okupację, ale już dojrzewało narodowe odrodzenie pod hasłem walki z Francuzami. Szybko narodziła się legenda "starej Rzeszy". Romantyczni poeci, marząc o zjednoczonych Niemcach, snuli ballady o złotej epoce Ottonów i Hohenstaufów. Malarze portretowali brodatych cesarzy na czele z Fryderykiem Barbarossą, który miał spać w grocie gór Kyffhäuser, by obudzić się dla zjednoczenia Niemiec w nowej chwale. Gdy w 1871 r. Prusy zjednoczyły Niemcy, te widziały w cesarzu Wilhelmie wcielenie rudobrodego średniowiecznego cesarza i hałaśliwie proklamowały powstanie II Rzeszy.
Rzesza po raz trzeci
I wreszcie najbardziej ponury etap - instrumentalizacja symboliki świętego cesarstwa przez nazistów - pokazana na wystawie w Magdeburgu. W 1923 r. pojawiła się książeczka szowinistycznego pisarza Arthura Moellera van den Brucka, wzywająca do powstanie wszechniemieckiej III Rzeszy. Hitler podchwytuje to hasło i naziści zaczynają się stroić w szaty spadkobierców średniowiecznych cesarzy. Hitler w mowie w listopadzie 1937 r. przywoływał pamięć o czasach średniowiecza - okresie, gdy pod władzą cesarzy "mieliśmy całą Europę". Po zajęciu Wiednia Hitler rozkazał zabrać cesarskie insygnia ze skarbca "zniewieściałych" Habsburgów, których nazistowska historiografia oskarżyła o "zaniedbanie niemieckiej misji dziejowej". Insygnia trafiają do Norymbergii - miasta parteitagów NSDAP. Do średniowiecznych tradycji nawiązywały dywizje SS, którym nadawano takie nazwy jak Hohenstaufen czy Das Reich. Koncepcja ataku na ZSRR została nazwana Plan Barbarossa. Dziś NPD na niedawnym zjeździe w Berlinie chełpliwie podkreślała, że po raz pierwszy zbiera się w "stolicy Rzeszy".
Autorzy wystaw przypominają, że uniwersalizm, praworządność i tolerancja nie są jedynie wynalazkiem RFN. To zauważalne na wystawie podkreślanie pluralizmu Rzeszy gromadzącej różnej wielkości wolne miasta, księstwa i królestwa może wywoływać skojarzenia z dzisiejszą Unią Europejską. Podobne analogie pomijają z drugiej strony fakt, że Rzesza asymilowała kulturowo i językowo słowiańskie narody, które weszły w jej skład. Bardzo wyraźnie było to widać na przykładzie Pomorza Zachodniego i Śląska. Jeszcze bardziej burzliwy był proces niemczenia elit w Czechach.
Czy więc święta Rzesza była Niemcami? Taki pogląd, od którego dystansują się wyraźnie autorzy obu wystaw, zaczyna powoli powracać. Niedawno w "Sternie", w ramach serii o średniowiecznej historii świętej Rzeszy, powstały w 1348 r. Uniwersytet Karola w Pradze opisano jako "pierwszy uniwersytet w Niemczech". Wątpię, czy jakikolwiek czytelnik w Czechach przyjął tak nonszalanckie określenie bez wzburzenia.
Autorzy wystaw unikali dyskusyjnych tez i wyraźnie starali się skupić się na kulturotwórczym dziedzictwie cesarstwa. I dlatego warto obie wystawy zobaczyć. O dwie godziny jazdy samochodem z Polski, w Magdeburgu i w Berlinie, czeka na widza niepowtarzalny splendor imperium trwającego 844 lata. Chwała i potęga połyskująca w setkach dzieł sztuki, które powstały dzięki cesarskiemu mecenatowi, na płótnach Dürera, Cranacha, uczniów Tycjana czy Neufchatela. Stare złoto ma niepowtarzalny urok.
Wystawa "Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego - 962-1495" czynna jest w Kulturhistorische Museum, Magdeburg, Otto von Guericke Strasse 68-73. Wystawa "Święte Cesarstwo Narodu Niemieckiego - 1495-1806" eksponowana jest w Berlinie w Deutsches Historisches Museum, Unter den Linden 2 Obie ekspozycje czynne są do 10 grudnia 2006 r.
Na wystawie w Magdeburgu zgromadzono wiele wspaniałych dzieł sztuki z epoki ottońskiej. Widać, jak wyraźnie w tym okresie cesarze niemieccy nawiązywali do tradycji rzymskiej. I ta tradycja na nasze szczęście pchnęła ich do trwających setki lat walk o Włochy. Dziedzicem rzymskiej tęsknoty za harmonią i kulturową jednością chrześcijańskiej Europy był Otton III, tak dobrze wspominany przez Polaków. Fryderyk Barbarossa i Fryderyk II czuli się bardziej u siebie w słonecznym Mediolanie czy Palermo niż w zimnej Saksonii. Sen o ciepłym południu odciągał ich od idei Drang nach Osten. Od czasów Kazimierza Wielkiego polska granica z cesarstwem narodu niemieckiego stała się naszą najbezpieczniejszą rubieżą. Rzesza przetrwa Polskę jednak tylko o jedenaście lat. Zbyt rzadko pamiętamy o tej dobrej, jakże różniącej się od krzyżacko-pruskiej, tradycji sąsiedztwa z Niemcami. I z tą świadomością warto obejrzeć skarby cesarstwa zgromadzone Berlinie i Magdeburgu. Klejnoty i insygnia koronacyjne cesarzy pysznią się złotem i diamentami. Wspaniałe manuskrypty ukazują cesarzy z dynastii Ottonów, Staufów i Luksemburgów.
Historycy z RFN skupiają się dziś na ukazywaniu cesarstwa jako źródła tradycji federalizmu dzisiejszych Niemiec. Cesarz był formalnie wybierany przez siedmiu elektorów, choć oczywiście od XV wieku do końca istnienia Rzeszy tron był domeną Habsburgów. Nic dziwnego, że najbardziej obleganym eksponatem jest złota bulla Karola IV Luksemburczyka z 1356 r., ustalająca zasady elekcji i stanowiąca pierwszą ustawę zasadniczą Niemców. Koniec tej epoki jedności i pewności cesarstwa wyznaczyły dwie daty: rok 1453 - upadek Konstantynopola, i rok 1517- rewolta Lutra.
Rozpad
W ostatnich trzystu latach istnienia Rzeszy cesarstwo osłabło w wyniku podziału religijnego na katolików i protestantów. To, że mimo wojen religijnych w ogóle przetrwało tę próbę, zawdzięcza elastyczności Habsburgów, rosnącemu poczuciu narodowej wspólnoty Niemców i legendzie Rzeszy. Cesarze stanęli wobec wyzwania półksiężyca - bo nie tylko Polska była przedmurzem chrześcijaństwa. Po raz pierwszy Turcy podchodzą pod mury Wiednia już w roku 1529. Przez ponad 150 lat, aż do wiktorii wiedeńskiej w 1683 r., żołnierze cesarscy musieli wytężać wzrok, patrząc na południe, skąd mogły nadejść hufce półksiężyca. W Berlinie zgromadzono wspaniałe zbroje i broń z tej epoki.
Końcowe sto lat istnienia Rzeszy to uparte trzymanie się starych form. Młody Goethe w 1764 r. oglądał pompatyczną koronację cesarza Józefa II we Frankfurcie nad Menem. W jego "Fauście" pijana kompania wydziera się na pustych ulicach Lipska: "Kochana, święta rzymska rzeszo! Jakimże cudem jeszcze się trzymasz do kupy?". To zapis nastroju nieuchronnego schyłku.
Gdy Napoleon zmusił Franciszka II do zakończenia bytu cesarstwa niemieckiego, mało kto zwrócił na to uwagę. Niemcy mieli jeszcze przed sobą klęskę Prus i francuską okupację, ale już dojrzewało narodowe odrodzenie pod hasłem walki z Francuzami. Szybko narodziła się legenda "starej Rzeszy". Romantyczni poeci, marząc o zjednoczonych Niemcach, snuli ballady o złotej epoce Ottonów i Hohenstaufów. Malarze portretowali brodatych cesarzy na czele z Fryderykiem Barbarossą, który miał spać w grocie gór Kyffhäuser, by obudzić się dla zjednoczenia Niemiec w nowej chwale. Gdy w 1871 r. Prusy zjednoczyły Niemcy, te widziały w cesarzu Wilhelmie wcielenie rudobrodego średniowiecznego cesarza i hałaśliwie proklamowały powstanie II Rzeszy.
Rzesza po raz trzeci
I wreszcie najbardziej ponury etap - instrumentalizacja symboliki świętego cesarstwa przez nazistów - pokazana na wystawie w Magdeburgu. W 1923 r. pojawiła się książeczka szowinistycznego pisarza Arthura Moellera van den Brucka, wzywająca do powstanie wszechniemieckiej III Rzeszy. Hitler podchwytuje to hasło i naziści zaczynają się stroić w szaty spadkobierców średniowiecznych cesarzy. Hitler w mowie w listopadzie 1937 r. przywoływał pamięć o czasach średniowiecza - okresie, gdy pod władzą cesarzy "mieliśmy całą Europę". Po zajęciu Wiednia Hitler rozkazał zabrać cesarskie insygnia ze skarbca "zniewieściałych" Habsburgów, których nazistowska historiografia oskarżyła o "zaniedbanie niemieckiej misji dziejowej". Insygnia trafiają do Norymbergii - miasta parteitagów NSDAP. Do średniowiecznych tradycji nawiązywały dywizje SS, którym nadawano takie nazwy jak Hohenstaufen czy Das Reich. Koncepcja ataku na ZSRR została nazwana Plan Barbarossa. Dziś NPD na niedawnym zjeździe w Berlinie chełpliwie podkreślała, że po raz pierwszy zbiera się w "stolicy Rzeszy".
Autorzy wystaw przypominają, że uniwersalizm, praworządność i tolerancja nie są jedynie wynalazkiem RFN. To zauważalne na wystawie podkreślanie pluralizmu Rzeszy gromadzącej różnej wielkości wolne miasta, księstwa i królestwa może wywoływać skojarzenia z dzisiejszą Unią Europejską. Podobne analogie pomijają z drugiej strony fakt, że Rzesza asymilowała kulturowo i językowo słowiańskie narody, które weszły w jej skład. Bardzo wyraźnie było to widać na przykładzie Pomorza Zachodniego i Śląska. Jeszcze bardziej burzliwy był proces niemczenia elit w Czechach.
Czy więc święta Rzesza była Niemcami? Taki pogląd, od którego dystansują się wyraźnie autorzy obu wystaw, zaczyna powoli powracać. Niedawno w "Sternie", w ramach serii o średniowiecznej historii świętej Rzeszy, powstały w 1348 r. Uniwersytet Karola w Pradze opisano jako "pierwszy uniwersytet w Niemczech". Wątpię, czy jakikolwiek czytelnik w Czechach przyjął tak nonszalanckie określenie bez wzburzenia.
Autorzy wystaw unikali dyskusyjnych tez i wyraźnie starali się skupić się na kulturotwórczym dziedzictwie cesarstwa. I dlatego warto obie wystawy zobaczyć. O dwie godziny jazdy samochodem z Polski, w Magdeburgu i w Berlinie, czeka na widza niepowtarzalny splendor imperium trwającego 844 lata. Chwała i potęga połyskująca w setkach dzieł sztuki, które powstały dzięki cesarskiemu mecenatowi, na płótnach Dürera, Cranacha, uczniów Tycjana czy Neufchatela. Stare złoto ma niepowtarzalny urok.
Wystawa "Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego - 962-1495" czynna jest w Kulturhistorische Museum, Magdeburg, Otto von Guericke Strasse 68-73. Wystawa "Święte Cesarstwo Narodu Niemieckiego - 1495-1806" eksponowana jest w Berlinie w Deutsches Historisches Museum, Unter den Linden 2 Obie ekspozycje czynne są do 10 grudnia 2006 r.
Więcej możesz przeczytać w 48/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.