W niedzielę "Wprost" podał, że Borowski został umieszczony w raporcie z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych jako osoba współpracująca z cywilnym wywiadem PRL. Powołując się na źródła zbliżone do sejmowej komisji ds. służb specjalnych, podaliśmy, że materiały obciążające Borowskiego znajdują się w części raportu komisji likwidacyjnej WSI dotyczącej działalności Grzegorza Żemka, w latach 70. i 80. współpracownika II Zarządu Sztabu Generalnego Ludowego Wojska.
Borowski zaprzecza, by współpracował ze służbami PRL. Uważa, że to "atak polityczny" na niego.
"Chodzi tu o politykę, ten kto dokonuje przecieków, ma na celu uderzenie w rywala politycznego. Sprawa jest dosyć bzdurna z mojego punktu widzenia, aczkolwiek mająca wydźwięk medialny. To odbicie pewnego szaleństwa teczkowego, które narasta w Polsce" - powiedział w poniedziałek dziennikarzom w Sejmie Borowski.
Jego zdaniem, kolejne pomysły ekipy rządzącej będą to "szaleństwo teczkowe" zwiększać. Jak ocenił, "w rządzie toleruje się wyskoki różnych pseudopolityków, którzy używają teczek jako broni".
Borowski porównał posługiwanie się teczkami do używania brzytwy. "Brzytwa jest pożytecznym narzędziem, ale w ręku szaleńca prowadzi do dramatycznych konsekwencji. W Polsce jedni teczkami chcą się posłużyć w sposób cywilizowany, a inni wprost przeciwnie - będą wyciągać jakieś fragmenciki i rozsiewać taki smrodek" - zaznaczył.
Borowski podkreślił jednocześnie, "że jest za ujawnieniem teczek, za cywilizowanym procesem lustracyjnym, za tym, aby ludzie którzy szkodzili innym obywatelom, ruchom demokratycznym, byli odsuwani".
pap, ss