5 powodów, dla których warto obejrzeć „O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu”
1. Klimat
Film Amirpour charakteryzuje minimalizm podkreślony dodatkowo czarno-białymi zdjęciami. Rządzi tu niejako stylistyka retro, którą odczuć można nie tylko w kreślonym za pomocą zdjęć klimacie, ale i w sposobie portretowania bohaterów. Nasza wampirzyca zasłuchuje się w piosenkach Lionela Richiego puszczanych z płyt winylowych, a nocne eskapady odbywa na deskorolce. Arash z kolei wozi się cadillakiem z 56 roku, a styl ubierania się zapożycza od Jamesa Deana z „Buntownika bez powodu”.
2. Muzyka
Klimat filmu w ogromnej mierze tworzony jest przez świetnie dobraną ścieżkę dźwiękową, na której muzyka rodem z Iranu przeplata się z utworami europejskich zespołów indie. Najlepszym przykładem klimatycznego oddziaływania muzyki, a zarazem najciekawszą sceną całego filmu jest moment, w którym chłopak i dziewczyna powoli zbliżają się do siebie w sypialni dziewczyny. Subtelna, emocjonalna chwila. W ogromnej mierze właśnie dzięki doskonałemu doborowi ścieżki dźwiękowej.
Indie-rock zawsze świetnie sprawdzał się w historiach o dorastaniu. Tak było już za czasów Johna Hughesa; na tym samym mechanizmie opierają się indie-hity na czele z „(500) Days Of Summer”, „Garden State”, czy „The Last Kiss”. Fragmenty ścieżki dźwiękowej „Dziewczyny, która wraca sama nocą do domu” z oldschoolowymi syntezatorami lat 80. przywodzą także na myśl inny stylistyczny majstersztyk – zeszłoroczny obraz „Gość”.
3. Filmowe cytaty
Amirpour od samego początku żongluje konwencjami i odniesieniami filmowymi, w rezultacie czego powstaje romantyczny horror w konwencji kina noir i amerykańskich westernów z domieszką irańskiej kultury. Filmowe Bad City klimatem przypomina miasto z amerykańskich filmów Rodrigueza i Tarantino. Ciemne zaułki, puste ulice pokryte dymem fabrycznych kominów, rozświetlone jedynie światłem ulicznych latarni – Bad City to irański odpowiednik dobrze wszystkim znanego Sin City. Od świata Rodrigueza i Tarantino różni je przede wszystkim język panujący na ulicach i ubiór kobiet – mury pokryte perskimi napisami i czadory, pod którymi chowają się mieszkanki. Zauważyć u Amirpour można też fascynacje wczesnymi filmami Jima Jarmuscha – minimalistycznymi, wypełnionymi filmową nonszalancją i surową stylistyką.
4. Kobiety górą!
Amirpour stawia na kobiety. To one wymierzają sprawiedliwość i pouczają mężczyzn, jak powinni się zachowywać. Tytułowa Dziewczyna mści się na mężczyznach. Tych, którzy szerzą zepsucie oraz tych, którzy z ochotą wyciągają w kierunku kobiet pięści. W ten sposób obraz „O dziewczynie…” staje się ciekawą metaforą walki o prawa kobiet. Obraz można czytać także jako głos w sprawie muzułmanek żyjących w systemie patriarchalnym.
5. Kot
W pierwszej scenie filmu bohater wykrada z czyjegoś podwórka kota. Od tego momentu czworonóg stanie się cichym obserwatorem wydarzeń, a jego obecność stanowić będzie pierwiastek, który wybija nieco z ogólnej stylistyki świata przedstawionego. Niewinne, słodkie zwierzę zdaje się być bowiem stworzeniem z innego porządku niż bohaterowie, którzy zmagają się z nieciekawą charakterystyką Bad City. Przenikliwe spojrzenie zwierzęcia często stanowi świetny kontrapunkt akcji.
To nasze pięć powodów, dla których warto zobaczyć „O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu”. Pominęliśmy coś? Sprawdź w kinie już od 14 sierpnia.