W oczekiwaniu na Złote Globy 2016, część 1 – Serial dramatyczny

Dodano:
Złote Globy Źródło: Getty / Frazer Harrison
10 stycznia 2016 roku, już po raz 73., Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej rozda jedne z najbardziej prestiżowych nagród w świecie filmu i telewizji, Złote Globy. Nominacje do nagród zostały ogłoszone w zeszłym tygodniu i zgodnie z oczekiwaniami wzbudziły wiele kontrowersji.

Złote Globy to nagrody wyjątkowe pod wieloma względami. Przyznawane są one wyłącznie aktorom oraz filmom i serialom, z zupełnym pominięciem takich kategorii technicznych, jak choćby „Najlepsza scenografia” czy „Najlepsze efekty specjalne”. Ceremonie przyznania Globów pozbawione są „nabzdyczenia” i patetyczności charakterystycznych dla gali rozdania Oscarów. Panuje luz, jest dużo zabawniej. W tym roku na scenę jako gospodarz powróci Ricky Gervais, aktor i komik, który już po raz czwarty będzie miał przyjemność prowadzić tę imprezę. Co jeszcze wyróżnia Złote Globy spośród innych nagród filmowych? To, że w absolutnie wyjątkowy sposób łączą ze sobą światy filmów i seriali. Jak pokazują tegoroczne nominacje (nominacje dla Lily Tomlin i Idrisa Elby zarówno w kategorii filmowej jak i serialowej), światy te coraz bardziej się przenikają i właściwie trudno znaleźć pomiędzy nimi wyraźną granicę. W przygotowanym przez nas cyklu notek pragniemy przedstawić Wam laureatów tegorocznych Złotych Globów i pobawić się w typowanie (wróżenie?), licząc, że w komentarzach podzielicie się z nami swoimi typami. W pierwszym wpisie cyklu bierzemy pod lupę najlepsze seriale dramatyczne mijającego 2015 roku.

Tegoroczne nominacje w kategoriach serialowych wprowadziły duży powiew świeżości. Po raz pierwszy od 5 lat nominacji nie otrzymał „Downton Abbey”. Serial cieszył się ogromną popularnością widzów (zdecydowanie większą w USA niż w rodzimej Wielkiej Brytanii), ale – trzeba to jasno zaznaczyć – od 3 sezonów nie oferował niczego nowego, a bohaterowie zmieniali swe charaktery z tak dużą częstotliwością, że wypadali niewiarygodnie. Wielka szkoda, że Stowarzyszenie pominęło w swych nominacjach premierowy sezon świetnego „Bloodline”, zeszłorocznego zwycięzcę, „The Affair”, oraz ostatni sezon bardzo dobrego serialu dramatycznego, „Mad Men”. Zabrakło też miejsca dla trzeciego sezonu „House of Cards” oraz najnowszych sezonów „Masters of Sex”, „Raya Donovana”, „Żony idealnej” czy „The Knick”. Które seriale dramatyczne oczarowały w tym roku Stowarzyszenie? Oto ich krótkie opisy dla tych, którzy dotychczas pozostawali ignorantami serialowego świata, a teraz chcieliby to zmienić.

„Gry o tron” chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Ten wyprodukowany dla HBO amerykański serial fantasy, będący adaptacją sagi „Pieśń lodu i ognia” autorstwa George’a R.R. Martina, cieszy się niesłabnącą popularnością widzów na całym świecie. W tym roku na konto serialu trafiła już trzecia nominacja do Złotego Globu w tej kategorii. Serial przedstawia historię walki o władzę na fikcyjnym kontynencie zwanym Westeros. Kilka rodzin szlacheckich za pomocą różnego rodzaju intryg politycznych, dworskich i seksualnych próbuje zawładnąć tytułowym tronem. Serial właściwie od samego początku wzbudza ogromne kontrowersje i jest krytykowany za epatowanie nagością i przemocą. Na stałe wpisał się on jednak w świat popkultury, jego bohaterowie zaczęli żyć własnym życiem, a powiedzonka takie jak „Hodor, Hodor!” czy „jaram się jak flota Stannisa” weszły do codziennego języka. 

Drugim z nominowanych seriali fantasy (w tym przypadku jednak jakoś powiązanym z historią) jest hit stacji Starz, „Outlander” (w Polsce emitowany na kanale AXN White). Trzeba przyznać, że ta nominacja nie śniła się chyba nawet największym filozofom. Zapewne pamiętacie jeszcze tegoroczne Emmy (serialowy odpowiednik Oscarów, nagrody przyznawane przez Amerykańską Akademię Telewizyjną), w których „Outlander” otrzymał zaledwie jedną (JEDNĄ!) nominację, w dodatku za „Najlepszą kompozycję muzyczną”. Tymczasem w tegorocznych Złotych Globach mamy aż trzy nominacje: dla najlepszego serialu, najlepszej aktorki (Caitriona Balfe) oraz najlepszego aktora drugoplanowego (Tobias Menzies). Uściślając, „Outlander” nie jest złym serialem, a wręcz przeciwnie, akcja wciąga i ogląda się to całkiem nieźle, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to jednak nieco inna klasa serialu niż choćby w przypadku „House of Cards” czy „Mad Men”. Serial przedstawia losy Claire Randall, która w 1945 w niewyjaśnionych bliżej okolicznościach zostaje przeniesiona do 1743 roku, w sam środek brytyjsko-szkockiego konfliktu. Rozdarta pomiędzy dwoma płaszczyznami czasowymi, dwoma mężczyznami i różnymi priorytetami próbuje odnaleźć swoje miejsce w tej sytuacji. „Outlander” łączy w sobie elementy dramatu, fantasy oraz romansu, więc każdy z widzów może w nim znaleźć coś dla siebie.

Kolejnym z nominowanych seriali dramatycznych jest emitowane przez stację FOX i bijące w tym roku rekordy popularności „Imperium”. Serial przedstawia losy rodziny Lyonów, właścicieli ogromnej firmy muzycznej Empire Entertainment. Kiedy głowa rodziny, Lucious (fenomenalny Terrence Howard!) dostaje znienacka diagnozę lekarską brzmiącą jak wyrok, musi wybrać swego następcę spośród trzech synów. W tym samym czasie więzienie opuszcza jego żona, Cookie (Taraji P. Henson, nominowana do tegorocznych Złotych Globów jako najlepsza aktorka dramatyczna), która ma do powiedzenia w całej tej historii więcej, niż się wydaje. W szafie Lyonów może być bowiem pochowanych znacznie więcej trupów, niż ktokolwiek przypuszczał. „Imperium” określa się mianem współczesnej „Dynastii”. Serial jest świetnie zrealizowany, porusza ważne wątki społeczno-obyczajowe (rasizm, homoseksualizm), a w główne role wcielają się sami ciemnoskórzy aktorzy. Dawno w telewizji nie było równie ciekawego dramatu muzycznego. 

Dwa ostatnie miejsca wśród najlepszych seriali dramatycznych 2015 roku zostały zajęte przez przedstawicieli platform streamingowych. Stacja USA Network jest dumnie reprezentowana przez „Mr. Robota”, zaś Netflix wyznaczył do boju „Narcos”. Każdy z tych seriali jest na swój sposób wyjątkowy i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż właśnie któryś z nich zostanie tegorocznym zwycięzcą. „Mr. Robot” ukazuje widzom świat hakerów. Główny bohater, Elliot (nominowany jako najlepszy aktor dramatyczny Rami Malek), to typ aspołecznego i zmagającego się z problemami natury psychicznej człowieka, który w hakerskim świecie odnalazł „złoty środek” na swoje problemy w kontaktach interpersonalnych. „Narcos” przedstawia z kolei historię najpopularniejszego szefa narkotykowego kartelu, Pablo Escobara. Wcielający się w główną rolę Wagner Moura również dostąpił zaszczytu nominacji dla najlepszego aktora dramatycznego w 2015 roku.

TYPOWANIE

Najlepszy serial dramatyczny

  • „Gra o tron”
  • „Outlander”
  • „Imperium”
  • „Mr. Robot”
  • „Narcos”

Wygra: „Imperium” zachwyciło Amerykanów, ale „Mr. Robot” zachwycił cały świat, a zatem „Mr. Robot”.

Powinien wygrać: „Mr. Robot” (czyt. wyżej) / ps: a gdzie nominacje dla „The Affair” i „Bloodline”?! 

Może zaskoczyć: kto wie, może to „Narcos” okaże się czarnym koniem tej kategorii?

Najlepszy aktor w serialu dramatycznym

  • Bob Odenkirk („Better call Saul”)
  • Rami Malek („Mr. Robot”)
  • Live Schreiber („Ray Donovan”) 
  • Jon Hamm („Mad Men”)
  • Wagner Moura („Narcos”)

Wygra: Rami Malek (dawno nie było równie intrygującego bohatera).

Powinien wygrać: Jon Hamm, bo jego rola Dona Drapera jest wybitna / ps: ktoś zapomniał o nominacjach dla Terrence’a Howarda („Imperium”) i Kevina Spaceya („House of Cards”).

Może zaskoczyć: Wagner Moura, któremu natrafiła się niepowtarzalna okazja zagrania wyjątkowo charyzmatycznej postaci.

Najlepsza aktorka w serialu dramatycznym

  • Eva Green („Dom grozy”)
  • Taraji P. Henson („Imperium”)
  • Viola Davis („Sposób na morderstwo”)
  • Robin Wright („House of Cards”)
  • Caitriona Balfe („Outlander”)

Wygra: Taraji P. Henson, czyli Alexis XXI wieku.

Powinna wygrać: Robin Wright, bo 3. sezon „House of Cards” należał do niej.

Mogą zaskoczyć: Viola Davis oraz Eva Green, czyli aktorki, które każdą rolę zagrają na 101% i zawsze wypadną autentycznie.

W kategorii „Najlepsza aktorka drugoplanowa” nominacje trafiły m.in. do Maury Tierney za „The Affair” oraz Joanne Froggatt za „Downton Abbey”. Zważając na fakt, iż w tej kategorii nominowane są aktorki drugoplanowe z seriali dramatycznych, komediowych i miniseriali łącznie, konkurencja jest ogromna. Tierney niewątpliwie zasługuje jednak na wygraną; wielka szkoda, że w tegorocznych nominacjach zupełnie pominięto pozostałych aktorów z „The Affair”. Z kolei w kategorii „Najlepszy aktor drugoplanowy” aż cztery z pięciu nominacji trafiły właśnie do aktorów seriali dramatycznych. „Żona idealna” podobnie jak rok temu reprezentowana jest przez Alana Cumminga. Są też nominacje dla Christiana Slatera („Mr. Robot”) oraz Tobiasa Menziesa („Outlander”), ale żadna z tych ról nie jest równie dobra, jak ta odgrywana przez Bena Mendelsohna w serialu „Bloodline”. Mendelsohn powinien za rolę Danny’ego otrzymać worek wszystkich możliwych nagród. Pozostaje mieć nadzieję, że Stowarzyszenie w przyszłym roku dostrzeże fenomen „Bloodline” i nie skończy się to, tak jak w tym roku, tylko na pojedynczej nominacji.

Jak pokazują powyższe nominacje, klasyczne stacje telewizyjne z roku na rok tracą coraz więcej przy platformach. Zastanawiające, czy wyższość platform streamingowych zostanie przeniesiona na same nagrody. A w następnym wpisie przedstawimy Wam najpopularniejsze seriale komediowe, zapraszamy.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...