Zmarli i dzieci chcą odwołać prezydenta? Zamieszanie wokół referendum w Wenezueli
Pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum podpisało się ponad 1,8 mln Wenezuelczyków, podczas gdy konieczne było poparcie zaledwie 200 tys. W piątek Krajowa Rada Wyborcza (CNE) zakwestionowała ponad 600 tys. podpisów pod petycją. Jak podał jej szef, w przypadku ponad 300 tys. zgłoszeń brakowało istotnych informacji, takich hak imię i nazwisko, podpis, odcisk palca, czy miejsce zamieszkania. W przypadku ponad 50 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum nieprawidłowości miały być jeszcze poważniejsze - na listach miało się znaleźć niemal 11 tys. martwych osób, prawie 10 tys. nieistniejących oraz 3 tys. nieletnich. Wszystkie osoby, których podpis został zakwestionowany, będą mogły zgłosić formalną skargę w dniach 13-17 czerwca. Opozycja z kolei oskarżyła odpowiedzialne za przeprowadzanie wyborów władze o stronniczość i sprzyjanie prezydentowi.
Wenezuela na skraju
Wenezuela jest na krawędzi załamania gospodarczego. W kraju szaleje inflacja, jest problem z dostępem do żywności i innych podstawowych towarów. Opozycja winą za taką sytuację obarcza socjalistyczną politykę prezydenta Nicolasa Maduro oraz jego poprzednika Hugo Chaveza. Ich zdaniem rządy tych dwóch polityków doprowadziły kraj do upadku.
Już od dłuższego czasu pojawiają się doniesienia o znacznych problemach gospodarczych Wenezueli. Media informują o grabieżach żywności oraz polowaniach na bezpańskie zwierzęta. W różnych miejscach kraju wybuchają protesty ludności. Wszystkiemu winne gwałtowne spadki cen ropy, które znacząco nadwątliły budżet opartej na eksporcie surowca gospodarki. Sytuację dodatkowo pogarsza rekordowa inflacja oraz przerwy w dostawach prądu i żywności. W kraju brakuje podstawowych produktów, racjonowany jest między innymi papier toaletowy. W sklepach brakuje towaru, więc ludzie starają się zdobywać pożywienie na różne sposoby. Media donoszą o grabieżach i polowaniach na bezpańskie zwierzęta. Celem wygłodniałych Wenezuelczyków padają koty, psy, a nawet gołębie.
2-dniowy tydzień pracy
Na domiar złego Wenezuela dotknięta została historyczną suszą, która obniżyła poziom wody w zaporze Guri. Tamtejsza elektrownia dostarczała dwie trzecie krajowej energii. Każdego dnia zdarzają się przerwy w dostawach prądu, co w wielu wypadkach uniemożliwia produkcję, nie mówiąc już o pogorszeniu standardu życia. Pod koniec kwietnia rząd wprowadził plan oszczędnego zarządzania elektrycznością. Przewidywał on między innymi 2-dniowy tydzień pracy dla pracowników sektora publicznego.
Czytaj też:
Prezydent daje trzy dni wolnego w tygodniu. Powód? Oszczędność energii