"Dostałby ode mnie w papę". Poseł PiS zabrał głos w dyskusji o publicznym karmieniu piersią
Powodem dyskusji, która od kilku dni przetacza się przez media, jest bezprecedensowa sprawa, która toczy się przed gdańskim sądem. Liwia Małkowska została poproszona przez kelnera o wyjście do toalety, gdy rozpięła koszulę, by nakarmić dziecko w restauracji. Oburzona tym kobieta wytoczyła proces właścicielowi sopockiego lokalu. Walczy o przeprosiny i zadośćuczynienie. Przed sądem reprezentuje ją Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego.
Poseł PiS, ojciec czteromiesięcznego Ignacego, w zdecydowany sposób opowiedział się za prawem matek do karmienia dzieci w miejscach publicznych. Jak zaznaczył, jego syn bezdyskusyjnie karmiony jest piersią "na żądanie, bez ostentacji i dyskretnie". "Ale gdyby jakiś idiota nawet z doktoratem próbował wysłać moją żonę do toalety albo na gorsze krzesło, to dostałby ode mnie w papę" – dodał.
Wcześniej swoje stanowisko zaprezentował m.in. były eurodeputowany Marek Migalski."Karmienie jest czynnością naturalną i potrzebną dziecku oraz matce. Tak samo, jak dla innych puszczanie bąków, sikanie czy plucie" - napisał, czym wywołał oburzenie części komentujących.