Obchodzimy dziś nietypowe święto: Dzień Pracoholika

Każdy posiada w kalendarzu swój dzień: mamy, dziadkowie, koty, zatem również i pracoholicy. 12 sierpnia, który przypada w 2016 roku paradoksalnie na piątek, a nie poniedziałek, jest dedykowany osobom uzależnionym od pracy. Nie ma on jednak na celu uhonorowania takich osób, a wręcz odwrotnie - wskazuje na istnienie problemu.
Pracoholizm jest wewnętrzną potrzebą wykonywania pracy kosztem innych czynności – spędzania czasu z rodziną, snu i odpoczynku. Może być efektem pragnienia ucieczki od problemów osobistych oraz potrzeby poczucia kontroli nad swoim życiem.
Tak jak każde inne poważne uzależnienie pracoholizm wyniszcza człowieka fizycznie i psychicznie, może również prowadzić do śmierci. Typowymi objawami są nadmiar stresu, bóle głowy, stawów, kłopoty ze snem, czy wyobcowanie z życia rodzinnego. Małżeństwa, gdzie jeden z partnerów cierpi na pracoholizm, często kończą się rozwodem.
W Japonii, która jest znana ze swojego etosu pracy, istnieje nawet specjalne pojęcie na nagłą śmierć z przepracowania – karōshi. Występuje ona głównie w skutek zawału lub wylewu. Pracoholizm często uznawany jest za „szanowane uzależnienie” i utożsamiany z pracowitością, dlatego trudno go leczyć.
Terapia pracoholików polega na ograniczeniu ich czasu spędzanego w pracy, przy zwiększeniu wydajności. Przykładowo ex-pracoholicy mogą w 50 godzin tygodniowo zrobić to, na co wcześniej potrzebowali 80 godzin.