Gronkiewicz-Waltz zapowiada nową ustawę reprywatyzacyjną. "Zamiast oganiać się od pijawek, osuszymy bagno, w którym żyją"

Hanna Gronkiewicz-Waltz w swoim przemówieniu podkreśliła, że to za jej kadencji została napisana tzw. mała ustawa reprywatyzacyjna. – Ustawę tę ustaliła i zainicjowała koalicja PO-PSL. Tylko myśmy doprowadzili do końca tę sytuację – stwierdziła prezydent. – Mała ustawa reprywatyzacyjna jest sukcesem mojej ekipy w ratuszu i koalicji PO-PSL. Nie chcecie tego słuchać, bo to niewygodne dla waszych uszu - krzyczała prezydent stolicy do radnych, którzy swoimi okrzykami przerywali jej wystąpienie. Gronkiewicz-Waltz trzykrotnie przypomniała o niedawnym wyroku TK, który stwierdził, że ustawa "jest zgodna z konstytucją".
– Zwrócę się do władz krajowych PO z prośbą o to, żeby wniosła projekt ustawy reprywatyzacyjnej, a pozostałe dwa lata mojej kadencji wykorzystam na walką o przepisy, które rozwiążą ten problem ostatecznie – zapowiedziała prezydent. "Do dymisji" – krzyczeli radni. – Zamiast oganiać się od pijawek, osuszymy bagno, w którym żyją – mówiła. "Rychło w czas" – krzyczeli radni. Prezydent wyraziła nadzieję, że ustawa zostanie przyjęta jednomyślnie przez wszystkie partie. – Liczę na jedność całego parlamentu – zaznaczyła Gronkiewicz-Waltz. – Wstrzymuję do czasu przyjęcia ustawy zwroty nieruchomości. Nie będzie pola do nadużyć – zapowiedziała.
Czarne chmury nad Hanną Gronkiewicz-Waltz w związku z reprywatyzacją w Warszawie zbierały się od dłuższego czasu. Centralne Biuro Antykorupcyjne kontroluje decyzje dotyczące reprywatyzacji w stolicy od kwietnia tego roku. Sprawa wróciła po tym, jak 16 sierpnia prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. "małą" ustawę reprywatyzacyjną. W sobotę 20 sierpnia „Gazeta Wyborcza” napisała o działaniach warszawskiego ratusza w sprawie zwrotu odebranych dekretem Bieruta działek lub ekwiwalentów pieniężnych za nie. Dokładniej chodziło o działkę pod dawnym adresem Chmielna 70, obok Pałacu Kultury. Dziennik wykazał, że mecenas Robert Nowaczyk, który przejął 50 prestiżowych warszawskich adresów, jest powiązany z urzędnikiem Jakubem Rudnickim. Ten przez lata zajmował się reprywatyzacją w miejskim Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Rudnicki wydał wcześniej m.in. wspomnianą działkę w ręce klientów Nowaczyka. Nie należało jej jednak zwracać, bowiem roszczenia dawnego właściciela spłacono w ramach umowy między rządem polskim i duńskim jeszcze w czasach PRL.