Na co do kina w weekend? (16-18 września)
„Sługi boże”, reż. Mariusz Gawryś (Polska 2016)
Z wieży wrocławskiego kościoła rzuca się młoda Niemka, członkini chóru gregoriańskiego. Śledztwo prowadzone przez porywczego komisarza Warskiego i berlińską policjantkę, Anę Wittesch, wskazuje na to, do śmierci dziewczyny mógł przyczynić się tamtejszy kantor, prawdopodobnie fanatyk religijny. Korzenie sprawy sięgają jednak o wiele głębiej, przez co „Sługi boże” plasują się gdzieś pomiędzy „Siedem” a „Spotlight”. Mariusz Gawryś wyciąga z pudełka na kryminał mnóstwo klocków – okultyzm, machlojki, agentów Stasi, eksperymenty psychologiczne – i próbuje z nich ułożyć wielopoziomową konstrukcję. Jego budowla co prawda zachowuje pion, lecz poszczególne elementy sprawiają wrażenie wciśniętych jedno w drugie „na siłę”. Wszystkiego tu za dużo: rekwizytów, urwanych wątków, sztucznie nakręcanej perwersji. Zawsze w punkt trafiają tylko niezawodni aktorzy: Bartłomiej Topa i Julia Kijowska. Choć ich bohaterowie to na papierze sztampa – on nie może dojść do siebie po stracie bliskich, ona poszukuje prawdy o ojcu – to bez nich „Sługom bożym” groziłaby katastrofa budowlana. [Dominika Pietraszek]
Ocena: 5,5/10
„Królestwo”, reż. Jacques Perrin (Francja, Niemcy 2015)
Mogłoby się wydawać, że nakręcenie filmu dokumentalnego sięgającego fabułą do schyłku epoki lodowcowej jest zadaniem trudnym. Ograniczenie historycznych gadżetów oraz całkowita rezygnacja z technologicznych sztuczek tym bardziej komplikują to niemalże niewykonalne przedsięwzięcie. A jednak Jacques Perrin, reżyser „Królestwa”, znalazł rozwiązanie. O ile człowiek skutecznie ogranicza połacie zieleni, o tyle sama przyroda pozostaje niezmienna. Jelenie skubiące trawę wyglądają tak samo majestatycznie dziś, jak i tysiące lat temu, sowy nadal łypią mądrymi oczyma, dziki dziko taplają się w błocie. By w pełni wiarygodnie przestawić złotą erę lasu, twórca „Makrokosmosu” i „Oceanów” zapoznaje nas z mieszkańcami ostatniego zachowanego fragmentu europejskiej prapuszczy – Puszczy Białowieskiej. Jeśli uczyć ekologii, to właśnie tak, ukazując pełną krasę nietkniętego ludzką ręką środowiska. [Dominika Pietraszek]
Ocena: 6,5/10
„Mając 17 lat”, reż. André Téchiné (Francja 2016)
„»Being 17« André Téchiné’a to subtelny, nienachalny portret dwóch 17-letnich chłopców, ich rodzin oraz konfliktu niewiadomego pochodzenia, który jest siłą napędową obrazu. Kluczem do opowiedzenia tej historii była subtelność. Przy takim temacie łatwo popaść w przesadę, przerysowanie czy egzaltację. Téchiné prowadzi jednak swoją opowieść (oraz samych bohaterów) z wyczuciem, a nawet pewną elegancją”. [Michał Kaczoń]
Ocena: 7,5/10
„Bridget Jones 3”, reż. Sharon Maguire (Francja, Irlandia, USA, Wielka Brytania)
„Film jest urokliwy w nieporadności swojej bohaterki oraz w licznych żartach sytuacyjnych, które oscylują od przemyślanych pomyłek, na niemalże slapstickowych wstawkach kończąc. Zdarzają się żarty niższych lotów, ale ogólny odbiór jest wyjątkowo pozytywny. Przede wszystkim film jest wyjątkowo zabawny, a to podstawowy wyznacznik dobrej komedii. »Bridget Jones 3« jest więc głupawą, ale niezwykle ciepłą i sympatyczną komedią obyczajową, która powinna przypaść do gustu wszystkim, którzy poszukują lekkiej, niezobowiązującej rozrywki”. [Michał Kaczoń]
Ocena: 6,5/10
„Blair Witch”, reż. Adam Wingard (USA 2016)
Któż nie miał gęsiej skórki na „Blair Witch Project”…? Film o studentach reżyserii, którzy zaginęli w nawiedzonym lesie, zapoczątkował modę na found footage. „Blair Witch” to kontynuacja hitu sprzed 17 lat. Reżyserii podjął się Adam Wingard, który zyskał liczne grono sympatyków dzięki obrazom „Następny jesteś ty” i „Gość”. Bohater sequela, James, udaje się na poszukiwania zaginionej siostry. W czasie swej wędrówki napotyka na ślady wiedźmy z Blair. Jesteśmy bardzo ciekawi, czy Wingardowi uda się nas przekonać, że found footage nie jest wyeksploatowany do cna.