7 rannych w zamieszkach w Miliczu. Policja użyła broni gładkolufowej i zatrzymała 9 osób
We wtorek 4 października po godzinie 19 przed komendą policji w Miliczu na Dolnym Śląsku zgromadziło się ponad 300 osób, które przyszły zamanifestować swoje niezadowolenie z powodu obrażeń, jakich na komisariacie doznał 22-letni mieszkaniec miasta. Podczas protestu sytuacja szybko się zaostrzyła, zgromadzony tłum miotał w stronę stróżów prawa kamienie, butelki i zapalone petardy. – Gdy najbardziej agresywni uczestnicy nie reagowali, policjanci użyli broni gładkolufowej. Dopiero wtedy udało się przywrócić porządek – poinformował Łukasz Dutkowiak z biura prasowego KWP we Wrocławiu.
W starciach pod komendą rannych zostało 7 osób, w tym 4 policjantów. Do tej pory zatrzymano 9 osób. Policja zapowiedziała, że to nie koniec. – Prowadzimy działania zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom i zatrzymania najbardziej agresywnych uczestników zgromadzenia – powiedział Onetowi Łukasz Dutkowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Sprawa Krystiana S.
16 września na komisariat w Miliczu przyprowadzono 22-letniego Krystiana S., który według anonimowego zgłoszenia "pił alkohol w miejscu publicznym, przeklinał i śmiecił". Policjanci przybyli na miejsce poinformowali mężczyznę, że będą wnioskować o jego ukaranie do sądu. – Po około godzinie ten sam mężczyzna przyszedł do Komendy Powiatowej Policji w Miliczu i w rozmowie z dyżurnym jednostki, zamiast wniosku o ukaranie poprosił o nałożenie mandatu za wykroczenia, których się wcześniej dopuścił. Jednak stan nietrzeźwości, w jakim znajdował się mężczyzna, uniemożliwiał zastosowanie postępowania mandatowego. Stojąc przy okienku dyżurnego jednostki w miejscu ogólnodostępnym dla petentów, mężczyzna nagle stracił równowagę i upadając uderzył się w głowę – mówił rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski.
Według dalszej relacji rzecznika karetka pogotowia przetransportowała Krystiana S. do szpitala, gdzie lekarz dyżurny stwierdził upojenie alkoholowe oraz powierzchowną ranę głowy. Mężczyzna nie był hospitalizowany, został odwieziony do domu i pozostawiony pod opieką ojca. O jego pogorszonym stanie policjanci mieli dowiedzieć się dopiero 19 września od siostry poszkodowanego. "Gazeta Wrocławska" informowała, że 22-latek w stanie krytycznym trafił do szpitala już 17 września.