Po co kolejny Czarny Protest? Nowacka odpowiada: mówi o średniowieczu i najeździe prawicowych hord
W pierwszej kolejności Barbara Nowacka, szefowa stowarzyszenia Inicjatywa Polska oraz wiceprzewodnicząca Twojego Ruchu, odniosła się do zarzutu braku celowości protestu. Po wcześniejszych protestach Sejm odrzucił oba projekty zmian w prawie aborcyjnym. Obecnie posłowie PiS mówią jedynie o usunięciu przesłanki eugenicznej z listy wyjątków aborcyjnych.
– Każdy projekt, który ma zaostrzyć i tak już istniejący w Polsce zakaz aborcji, bardzo restrykcyjne prawo aborcyjne, oczywiście jest drakoński. Bo jeżeli z bardzo złego, niemartwego przepisu, jaki w tej chwili mamy dotyczący aborcji, mamy jeszcze zabrać kolejną przesłankę - to i tak jest średniowiecze – oceniała. – A skąd o tym wiemy? Po pierwsze, Beata Szydło zapowiedziała wycofując poparcie Prawa i Sprawiedliwości dla projektu Ordo Iuris zapowiedziała, że jednak nie zamierzają zrezygnować z tematu. Pani posłanka Pawłowicz Pawłowicz zapowiadała, że te projekty są – mówiła.
Nagłe zainteresowanie PiS-u losem niepełnosprawnych
Nowacka postanowiła odpowiedzieć także na słowa szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, który stwierdził, że "ktoś wykorzystuje te panie, bo nie ma żadnego projektu zaostrzającego ustawę. PiS nie będzie zgłaszać projektów. PiS będzie pomagać matkom, które znalazły się w trudnej sytuacji". – Ja bardzo się cieszę, że Prawo i Sprawiedliwość chce pomagać osobom wykluczonym biednym, tylko nie rozumiem, dlaczego nagle łączą to z tematyką aborcyjną? To naprawdę nie ma nic do rzeczy. To, że rodzice osób niepełnosprawnych dostają małe świadczenia to chyba wszyscy wiemy od czasu tego żałosnego pytania Donalda Tuska, który pytał: A skąd mam wziąć pieniądze? To Prawo i Sprawiedliwość dzisiaj się o tym dowiedziało czy przedwczoraj? – pytała.
Nie tylko aborcja
– Dzisiejszy protest jest, żeby kobiety i mężczyźni wspierający, protestujący przypomnieli rządzącym, o czym był też czarny protest. Bo to nie było tylko o prawie aborcyjnym - to było o godności kobiet, bezpieczeństwie kobiet, o ich sytuacji ekonomicznej, materialnej. I oczywiście, to jest tak z ruchami oddolnymi, że pierwszym impulsem było procedowanie przez PiS projektu Ordo Iuris. Przyjęli projekt Ordo Iuris, byli z tego zadowoleni, chcieli wsadzać kobiety do więzienia za poronienie i wtedy kobiety zaczęły mówić. Ale nie tylko o aborcji - o dostępie do edukacji seksualnej, antykoncepcji, o pogardzie, gwałtach, hejcie – wyliczała Nowacka.
Słowa przeciwko słowom
Działaczka nie mogła zgodzić się z dziennikarzem RMF, który zarzucał protestującym kobietom zbyt ostrą czasami retorykę i obraźliwe hasła na transparentach. – No nie mogę słuchać, mówiąc szczerze, czasami o takiej symetrii, kiedy protestujące kobiety są lżone i wyzywane masowo przez prawicowych dziennikarzy, przez prawicowych polityków, przez ministra wydrwiwane i równorzędnie stawia się temu pięć transparentów, które ma pan tutaj na kartce wydrukowane, które się panu nie podobają – mówiła.
– Niech pan posłucha, w jaki sposób próbowaliśmy rozmawiać o aborcji i o prawach kobiet, i o edukacji seksualnej w Sejmie z projektem "Ratujmy Kobiety" i niech pan posłucha, co odpowiadało nam kilkudziesięciu posłów prawicy. Kiedy wchodziłam na mównicę, w moją stronę leciały wyzwiska i obelgi na mównicy sejmowej. Ze strony ludzi, którym my płacimy za to, żeby zachowywali się. Minister Waszczykowski, Minister Spraw Zagranicznych, co mówi o kobietach protestujących, przerażonych ich pomysłami? "Niech się bawią!" To jest pogarda, to jest instytucjonalne przyzwolenie na to. I naprawdę, nie można czterech, pięciu zdesperowanych kobiet, które odpowiedzą czasami ostrzej, stawiać równorzędnie z najazdem prawicowych hord wspieranych przez rząd, przez polityków, przez prawicowych publicystów – przekonywała Nowacka.