Meksykański "król narkotyków" odwołuje się ws. ekstradycji do USA. Boi się kary śmierci
Pod koniec października Sąd w Meksyku odrzucił po raz kolejny apelację adwokata bossa mafii narkotykowej w sprawie jego ekstradycji. Tego domaga się wymiar sprawiedliwości stanów Meksyk i Teksas. Śledczy oskarżają Guzmana, zwanego "narkotykowym królem", o udział w licznych zabójstwach oraz przemyt narkotyków na masową skalę. Wbrew zapewnieniom, że do tego nie dojdzie, jego obrońcy przekonują, że wydanie "El Chapo" Amerykanom, oznacza dla niego karę śmierci.
Guzman stał na czele najlepiej zorganizowanego meksykańskiego kartelu
Joaquin "El Chapo" Guzman Loera był jednym z najbardziej poszukiwanych bossów mafii narkotykowej na świecie. Guzman stał na czele najlepiej zorganizowanego meksykańskiego kartelu – Sinaloa. Dysponował on wyposażeniem porównywalnym do wykorzystywanego w siłach zbrojnych. Członkowie kartelu byli bezwzględnymi zabójcami, a do dyspozycji mieli m.in. najlepszą broń strzelecką, materiały wybuchowe, oraz rakiety przeciwlotnicze do zwalczania policyjnych i wojskowych śmigłowców.
"El Chapo" uciekał przed policją niemal 13 lat
"El Chapo" przebywał w więzieniu już kilkanaście lat temu. Zbiegł jednak w 2001 r. i od tamtej pory nikt go nie widział. Wrócił do środowiska zajmującego się handlem narkotykami i po krótkiej walce o wpływy stanął na czele kartelu Sinaloa. Nikt przed nim nie rozwinął procederu przemycania narkotyków do Stanów Zjednoczonych do takiej skali, jak zrobił to właśnie Guzman. W związku z tym Amerykanie wyznaczyli nagrodę za schwytanie bossa w wysokości 5 milionów dolarów. Rząd Meksyku dołożył ponadto do tej kwoty nieco powyżej 2 milionów dolarów. Guzman został schwytany przez meksykańskie siły bezpieczeństwa w Mazaltanie w 2014 roku. W lipcu 2015 roku udało mu się uciec przez tunel wykopany prosto do jego celi. W styczniu 2016 roku ponownie trafił w ręce policji w miejscowości Los Mochis w Sinaloa.