Kempa o feralnym locie: Jak się chce rzucić kamieniem, trzeba być samemu w porządku

Dodano:
Beata Kempa Źródło: Newspix.pl / TEDI
Szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Beata Kempa odpowiadała w Sejmie na pytania posłów PO dotyczące lotu polskiej delegacji rządowej z Londynu do Warszawy.

Sprawę powrotu polskiej delegacji z Londynu opisał Zbigniew Parafianowicz w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. Z jego relacji wynika, że początkowo planowano powrót polityków oraz dziennikarzy dwoma samolotami: rządowym embraerem i wojskową casą. Później zapadła jednak decyzja, że wszyscy mają się zmieścić na pokładzie embraera. „Na własne oczy przekonałem się, jak głęboko tkwi w nas tupolewizm” – komentował Parafianowicz.

W związku z tymi wydarzeniami posłowie Platformy obywatelskiej Marcin Kierwiński oraz Jan Grabiec zadawali w czwartek w Sejmie pytania zarządzającej kancelarią Beacie Kempie. Domagali się wyjaśnienia niejasności związanych z instrukcjami HEAD oraz wytłumaczenie z chaosu na pokładzie rządowego embraera. – Jak się chce rzucić kamieniem, trzeba być samemu w porządku – zwracała uwagę posłom PO Beata Kempa. – Zawsze można opowiadać, że jest chaos, na pewno wszyscy musimy być uczuleni, zawsze można nie rozumieć, zawsze można zamknąć oczy i udawać, że się nie rozumie, że są różne dokumenty, wytworzone zresztą za państwa rządu, które obowiązują – zwracała uwagę.

– Powtarzam jeszcze raz - zespół, który pracował od stycznia, zauważył bardzo dużo nieprawidłowości w instrukcjach lotów. Jest instrukcja lotów cywilnych, to jest oczywiste, że to był lot cywilny, to nie jest trudne do zrozumienia, jest taka instrukcja i obowiązuje. Czy ona obniża standardy? Nie, ona jest podobnie jak instrukcja wojskowa w wielu miejscach niedoprecyzowana. Wydane przeze mnie polecenie stworzenia wewnętrznej instrukcji, doprecyzowuje te zasady – odpowiadała Kempa. – Mam nadzieje, że problem skończy się w momencie, kiedy państwo polskie będzie dysponowało takimi samolotami, że już wreszcie nie będzie problemów z tym, jak mają te osoby wykonywać podróże służbowe – zakończyła.

Relacja Parafianowicza

Dziennikarz "DG{" Zbigniew Parafianowicz opisywał, że po kilku minutach od podjęcia decyzji o powrocie jednym samolotem, powstał chaos, ponieważ nie wszyscy mogli zmieścić się na pokład embraera. Okazało się też wtedy, że samolot jest źle wyważony, zaczęto negocjować, kto poleci rządowym samolotem, a kto wojskową maszyną kilka godzin później.

Doniesienia „DGP” szeroko komentowali też dziennikarze i eksperci, wśród nich znalazł się m.in. Maciej Lasek, który w latach 2012-2016 zajmował stanowisko przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Stwierdził m.in., że w PLL Lot nikt nie słyszał o „cywilnej” instrukcji HEAD. Pisał też, że albo doszło do złamania instrukcji HEAD lub jest ona po prostu „bublem prawnym”.

Instrukcja HEAD

Według relacji Parafianowicza, w rządowym embraerze znaleźli się jednocześnie: premier, wicepremier, szefowie MSZ, MON, MSW i dowódca operacyjny sił zbrojnych.

Taka może kłócić się z instrukcją HEAD, a przynajmniej z jej wersją dostępną na stronie Ministerstwa Obrony Narodowej. W paragrafie 21. instrukcji HEAD są rozpisane zasady ogólne organizacji lotów z VIP-ami. Jest tam zapis, według którego prezes Rady Ministrów i pierwszy wiceprezes Rady Ministrów nie mogą przebywać na pokładzie tego samego samolotu.

Pozostaje pytanie, który z obecnie urzędujących wicepremierów jest uznawany za pierwszego wiceprezesa RM: czy minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki (który był na pokładzie), minister kultury Piotr Gliński czy też minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Jeżeli Morawiecki, to doszło do złamania instrukcji HEAD, jeżeli nie – w świetle przepisów nie stało się nic.

Źródło: Sejm
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...