Zwolnili katechetkę, która zaszła w ciążę i żyła w konkubinacie. Jest wyrok
Sprawę kobiety opisywała „Gazeta Wyborcza”. Sylwia Z. uczyła religii przez 18 lat. 16 lat w szkole specjalnej. Już wtedy była po rozwodzie, o którym poinformowała kurię. Kobieta postanowiła pójść na roczny urlop. Przed powrotem do pracy dowiedziała się, iż dyrektorka chce jej obciąć pół etatu. Pierwszego września nie stawiła się w szkole, ponieważ dowiedziała się, że jest w ciąży. Trzy dni później zadzwonił do niej ksiądz dyrektor wydziału katechetycznego kurii metropolitarnej w Krakowie ks. Krzysztof Wilk.Pytał o jej plany.
– Powiedziałam mu, że jestem w ciąży. Że po porodzie już nie chcę być katechetką. Nie mam ślubu z ojcem dziecka i rozumiem, że dla kurii to może być problem. Obiecałam, że odejdę, ale teraz zależy mi na utrzymaniu pełnego etatu, ponieważ od niego będzie zależeć wysokość świadczeń, jakie dostanę podczas urlopu macierzyńskiego. Ksiądz powiedział, że mnie rozumie, i życzył powodzenia –opowiada kobieta.
Kilka dni po tym kuria postawiła katechetce ultimatum. – Albo biorę pół etatu, albo zostaję na lodzie bez żadnych świadczeń – opowiadała wówczas. Kobieta nie zgodziła się na takie rozwiązanie, dlatego też cofnięto jej skierowanie do nauki katechezy i nie przedłużono tzw. misji kanonicznej. – Nie mogliśmy powierzyć jej prowadzenia katechezy, bo nie spełnia oczekiwań moralnych. Konkubinat jest barierą nie do przeskoczenia – argumentował ksiądz Wilk.
Oficjalny powód
Jak informuje HFPC, Sylwia Z. pracowała jako nauczyciel mianowany i zatrudniona była na podstawie umowy o pracę. Oficjalnym powodem jej zwolnienia było cofnięcie przez biskupa diecezjalnego imiennego pisemnego skierowania do nauczania religii. Zdaniem szkoły, w której kobieta była zatrudniona, skutkowało to rozwiązaniem stosunku pracy w świetle przepisów Karty Nauczyciela. Zwolniona katechetka domagała się przywrócenia do pracy, żądała także m.in. zasądzenia odszkodowania z tytułu naruszenia zasady równego traktowania w zatrudnieniu.
Wyrok sądu rejonowego i apelacja
Sąd Rejonowy uznał, że mianowanym nauczycielkom katechezy nie przysługuje w ogóle ochrona przed zwolnieniem w okresie ciąży, bo nie obowiązują ich te przepisy Kodeksu pracy, które zakazują wypowiadania i rozwiązywania umowy o pracę w okresie ciąży. Sąd I instancji stwierdził, że zastosowanie powinny mieć przepisy Karty Nauczyciela, które przewidują konieczność automatycznego rozwiązania umowy z katechetą, któremu biskup cofnął skierowanie.
W wyniku apelacji Sąd Okręgowy w Krakowie wyraził odmienny pogląd. Wskazał, że art. 177 § 1 k.p. zakazujący wypowiedzenia i rozwiązania umowy o pracę w okresie ciąży i urlopu macierzyńskiego obejmuje ochroną również katechetki. Dlatego w sytuacji pani Z. powinny być zastosowane przepisy przewidujące szczególną ochronę kobiet w ciąży.
Sąd uznał, że co do zasady przepisy prawa pracy dotyczące ochrony kobiet w okresie ciąży mają zastosowanie również do katechetek. Dodał jednak, że pani Sylwia Z. nie dopełniła przed początkiem roku szkolnego formalności i nie przedłużyła ważności skierowania do nauczania religii w swojej szkole. W ocenie sądu było to więc zawinioną przyczyną, która uzasadniała wypowiedzenie, niezależnie od późniejszego cofnięcia skierowania przez biskupa. Mimo szczególnej ochrony w takiej sytuacji przepisy pozwalają na rozwiązanie umowy o pracę z winy pracownicy.
Komentarze prawników
– Pomimo tego, że rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego ostatecznie jest niekorzystne dla Sylwii Z., to z uzasadnienia wyroku wynikają ważne wnioski dla przyszłej praktyki orzeczniczej w podobnych sprawach. Zdaniem Sądu Okręgowego pogląd wyrażony przez Sąd Rejonowy, że ochrona kobiet w ciąży nie dotyczy mianowanych nauczycielek katechezy był nieuprawniony – skomentowała prawniczka dr Dorota Pudzianowska, która z ramienia HFPC prowadziła tę sprawę.
– Wyrok Sądu Okręgowego należy uznać za zadowalający w zakresie, w jakim sąd uznał, że w polskim systemie prawnym nie ma miejsca na pozbawianie ochrony w okresie ciąży szczególnej grupy kobiet – przyszłych matek, jakimi są nauczycielki katechezy. Przedstawiona przez nas argumentacja prawna okazała się skuteczna, jedynie szczególne okoliczności sprawy sprawiły, że sąd nie uwzględnił powództwa Sylwii Z. Nie zmienia to jednak faktu, że wyrok sądu II instancji może stać się w przyszłości ważnym narzędziem stosowanym w podobnych sprawach” – mówiła adwokat Marzanna Sobaniec, która na prośbę HFPC reprezentowała klientkę w tej sprawie.