Petru wyjaśnia swój wyjazd. „Nieobecność była zaplanowana. Przyznam, że to daleko idąca niezręczność”
Lider Nowoczesnej tłumaczył się w Sejmie ze swojego wylotu na Maderę w Portugalii. Kontrowersje wywołało zdjęcie, które zrobił jeden z pasażerów samolotu. Przedstawiało Ryszarda Petru i posłankę tego ugrupowania Joannę Schmidt podczas podróży. Szefowi Nowoczesnej zarzucano, że wybrał się na urlop, gdy od 16 grudnia trwa protest w Sejmie, w który zaangażowało się jego ugrupowanie oraz Platforma Obywatelska.
Po powrocie do kraju, dwa dni od pojawienia się w mediach zdjęcia ze Schmidt, Petru podkreślał, że protest, prowadzony przez opozycję, ma charakter rotacyjny, dyżurów. – Przypomnę, byłem (w Sejmie – red.) na Wigilię i 30 grudnia. Byłem też dzień po Wigilii na proteście – wymieniał lider Nowoczesnej. – Moja nieobecność była zaplanowana – dodał.
Petru otwarcie przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, jak cała ta sytuacja mogła wyglądać "z daleka". – Przyznam, że jest to daleko idąca niezręczność, a przewodniczący powinien być (w kraju – red.) – mówił. Jak podkreślał, jego wyjazd miał charakter prywatny oraz był finansowany z pieniędzy prywatnych.
Petru przed spotkaniem z dziennikarzami pojawił się na sali plenarnej, gdzie wciąż przebywają protestujący posłowie (planują kontynuować strajk co najmniej do 11 stycznia).