Ryba psuje się góry
Miniony tydzień obnażył nieudolność opozycji do tego stopnia, że na twarzach nawet najbardziej sceptycznych obserwatorów życia politycznego, pojawił się uśmiech. Choć trzeba przyznać, że w niektórych przypadkach - przez łzy. Prysły wyobrażenia o autorytetach, które w imię wyższych racji i wartości mieliby walczyć o wolność i bezcenną demokrację w kraju. Cena bowiem została ustalona, a wynagrodzenie pobrane. I to niemałe. Minimum 90 tys. zł, pochodzących ze zbiórek prowadzonych przez KOD trafiło do firmy Mateusza Kijowskiego. Fakt, tani nie jest, ale sumie to się należało, bowiem sześć faktur to zapłata za usługi internetowe pełnione dla komitetu. Działacze KOD nie kryją zaskoczenia, zaś Kijowski nie kryje, że problemu nie widzi. Przynajmniej nie na tyle, żeby rezygnować z pełnionej funkcji.
Podobnych rozterek nie ma także Ryszard Petru, którego przyłapano w dość „niezręcznych” okolicznościach. I choć daleka jestem od rozliczania kogokolwiek z prywatnych wyjazdów, cała sytuacja ma dość groteskowy charakter. Posłowie opozycji okupują Sejm, kosztem swojej rodziny i najbliższych (przypomnę, że poświęcili nawet wigilijny wieczór, by budynek ani na chwilę nie pozostał pusty), podczas gdy lider Nowoczesnej, jeden z najgłośniej nawołujących do strajkowania, sam postanawia od sejmowego gwaru odpocząć. Nie ma się co dziwić, zważywszy, że „gwar” to dość subtelne określenie tego, co dzieje się na sali plenarnej. Posłowie opozycji zaczęli zachowywać się dziwnie i niejednoznacznie, recytując wiersze, śpiewając piosenki i relacjonując prognozę pogody. Wesoło? Niech nikogo nie zwiodą te dobre nastroje i radosne uśmiechy uwieczniane na zdjęciach. Jak przyznał Ryszard Petru, okupacja wcale nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem. Jest ciemno i chłodno. A oni to wszystko dla nas. Bohaterzy.
Poświęcenia ze strony lidera Nowoczesnej nie docenił Władysław Frasyniuk. W jednym z wywiadów stwierdził, że Petru zapracował na duży sukces Kaczyńskiego obniżając pozycję opozycji. A śpiewająca posłanka Mucha i inne Belzebuby nie? Kiedyś uważałam, że każdy kandydat chcąc reprezentować Polskę i Polaków powinien zdać test wiedzy ogólnej i historycznej. Dzisiaj jestem tego pewna. Wynik, jeszcze przed wyborami, powinien podany być do wiadomości publicznej. Wtedy zawczasu moglibyśmy sprawdzić, ile według polityków mamy państw na świecie, gdzie leży „Polska B” i czy faktycznie, ryba zawsze psuje się od góry. Tak, jak psują się ugrupowania. Od liderów.