Agentka Secret Service nie chciała chronić Trumpa. Przełożeni zdecydowali o jej przyszłości
„Wolałabym wybrać więzienie, niż oddać życie lub poprzeć coś, co uważam za katastrofę dla tego kraju oraz silnych i niesamowitych kobiet i mniejszości, które tu mieszkają” – brzmiał jeden z wpisów na Facebooku agentki Secret Service Kerry O'Grady. Wśród licznych niepochlebnych dla obecnego prezydenta internetowych postów kobieta podkreślała między innymi, że nie dba o prawne zakazy dotyczące politycznego określania się agentów Secret Service. Jako członkowie służby powołanej do ochraniania krajowych polityków oraz zagranicznych gości, powinni oni przynajmniej zachowywać pozory neutralności.
We wtorek 25 stycznia United States Secret Service w oficjalnym komunikacie poinformowała, że zna sprawę Kerry O'Grady i w związku z nią „podjęła szybkie, stosowne kroki”. Dziś wiemy już, że te „kroki”, to wysłanie agentki na przymusowy płatny urlop. Poza tym nie są znane dalsze wyjaśnienia samej agentki, ani jej przełożonych. Do zasad US Secret Service należy niekomentowanie poszczególnych spraw swoich agentów.