Pilna narada w MSWiA po wypadku Beaty Szydło

Dodano:
Mariusz Błaszczak Źródło: Flickr / MSWiA
Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zwołał pilną naradę z kierownictwem BOR w związku z wypadkiem kolumny samochodów, którą podróżowała premier Beata Szydło.

Przypomnijmy, do wypadku kolumny samochodów Biura Ochrony Rządu doszło na ulicy Powstańców Śląskich w Oświęcimu około godziny 18.30. Kolumną podróżowała premier Beata Szydło. Według wstępnych ustaleń, gdy kolumna aut rządowych przewożąca premier Beatę Szydło wyprzedzała fiata seicento, 21-letni kierowca tego auta skręcił w lewo, czym zablokował drogę pojazdowi szefowej rządu. Kierowca Beaty Szydło, by zminimalizować szkody również odbił w lewo, jednak na poboczu znajdowało się drzewo, w które uderzył. W wyniku wypadku poszkodowana została premier Beata Szydło oraz dwóch funkcjonariuszy BOR, którzy znajdowali się razem z nią w samochodzie. Po badaniach w oświęcimskim szpitalu, w tym tomografii komputerowej głowy, zdecydowano o przetransportowaniu śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do jednego ze stołecznych szpitali. Rzecznik rządu Rafał Bochenek zapewnił jednak, że obrażenia szefowej rządu nie są poważne, a w stolicy przeprowadzone zostaną jedynie dodatkowe, choć rutynowe w takich sytuacjach, badania.

To nie pierwszy tego typu wypadek

Nie był to pierwszy wypadek z udziałem kolumny rządowej, którą podróżowała szefowa rządu. W trakcie wizyty premier Szydło w Izraelu podczas przejazdu z lotniska w Tel-Awiwie do Jerozolimy, doszło do kolizji kolumny, w której jechała polska premier. – Samochód wiozący Beatę Szydło nie uczestniczył w wypadku. Zderzyło się kilka busów. Nikomu nic się nie stało – przekazał rzecznik rządu Rafał Bochenek, cytowany przez Polską Agencję Prasową. Busami, które uczestniczyły w kolizji, jechali członkowie delegacji. Rzecznika Biura Ochrony Rządu poinformowała natomiast, że jeden z funkcjonariuszy BOR został lekko ranny w kolizji. Ranna została także była wiceminister spraw zagranicznych.

Szybki powrót szefa MON

25 stycznia o godz. 17.40 za zjazdem na autostradę A1, na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym koło Torunia doszło do wypadku, w którym brał udział samochód ministra obrony narodowej. Szef MON Antoni Macierewicz w Toruniu uczestniczył wraz z wicepremierem Piotrem Glińskim w sympozjum pt. „Oblicza dumy Polaków”, które zorganizowała Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, założonej przez o. Tadeusza Rydzyka. W karambolu zderzyło się tam osiem aut. W wypadku ucierpiały trzy osoby, ich życie nie jest zagrożone. We wszystkich 8 autach podróżowało 15 osób. Ministrowi Antoniemu Macierewiczowi nic się nie stało – po jakimś czasie od karambolu szef MON przesiadł się do innego pojazdu Żandarmerii Wojskowej i odjechał z miejsca wypadku w kierunku Warszawy. Jak donoszą media, Macierewicz miał spieszyć się do Warszawy, by zdążyć na galę tygodnika „wSieci”, podczas której Jarosław Kaczyński odbierał nagrodę „Człowieka Wolności”.

Pęknięta opona w aucie wicepremiera

Z kolei pod koniec stycznia w drodze powrotnej z Zakopanego, w aucie, którym jechał wicepremier Jarosław Gowin, pękła opona. Według ustaleń „Rzeczpospolitej” opona w BOR-owskim bmw została przebita przez kamień tuż po wyjeździe z Zakopanego. Pomimo tego, auto wiozące wicepremiera oraz ministra nauki i szkolnictwa wyższego jechało dalej i dopiero w Krakowie Gowin przesiadł się do jednego z samochodów z kolumny prezydenta i nim dojechał do Warszawy. Informatorzy „Rz” przekazują, że w takich przypadkach, gdy spada ciśnienie w kole, funkcjonariusze powinni zjechać z drogi i poczekać na samochód zastępczy. Wymieniają, że w takich sytuacjach VIP przesiadał się do innego auta, „nawet policyjnego”, a w aucie z uszkodzoną oponą powinien zostać kierowca i czekać na lawetę.

Źródło: X
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...