Siemoniak komentuje wpis MON o „bieganiu po pizze dla Tuska”. „Macierewicz i jego ludzie są w amoku”
W weekend na oficjalnym profilu MON na Twitterze pojawiły się krytyczne wpisy pod adresem byłego szefa tego resortu Tomasza Siemoniaka. Jest to odpowiedź na pismo polityka PO, który domagał się wyjaśnień w sprawie przyznawania Żandarmerii Wojskowej wysokich dodatków. Portal Onet.pl poinformował bowiem, że żandarmi z oddziału specjalnego w Warszawie otrzymali specjalne dodatki, które do tej pory przysługiwały jedynie komandosom GROM.
„Panie pośle Siemoniak czy pamięta pan, co pan robił gdy Antoni Macierewicz ratował Grom niszczone przez rzad Bieleckiego i Tuska? Bo pana kolega pisze, że biegał pan wówczas po pizze dla Tuska” – napisano na Twitterze MON. Były minister zareagował na sugestie z oburzeniem. Jak twierdził w rozmowie z RMF FM, są one nieprawdziwe. – Po prostu nie pracowałem nigdy jako kierowca. Byłem szefem biura od samego początku i oczywiście robiło się wszystko w owych czasach. I nic nie spada na głowę, jeżeli się paczkę przyniesie i tak dalej. Pizzy się nie jadało – wyjaśnił.
Jak stwierdził, wpisy z konta MON są dla niego „przykładem amoku w jakim jest Macierewicz i jego ludzie”. – Na pytanie o dodatki dla żołnierzy z Lublińca, wybucha konto MON-u pytając, co ja myślę o tym, że 26 lat temu... – mówił.
Żołnierz Tuska, „kierowca Donalda”
Przypominamy archiwalny tekst o Tomaszu Siemoniaku. „Warszawa, rok 1991. 24-letni Tomasz Siemoniak wraca ze stypendium w Duisburgu. Jest studentem, ale szuka jakiejś pracy. Zwraca się do Pawła Piskorskiego, kolegi z NZS, i Andrzeja Halickiego, swojego guru z okresu studenckiej opozycji. Halicki umawia go z przewodniczącym Kongresu Liberalno-Demokratycznego Donaldem Tuskiem. Rozmowa odbywa się w warszawskim hotelu Belweder przy ulicy Flory, w pokoju, w którym mieszka Tusk. Po krótkiej konwersacji obecny minister zostaje pracownikiem biura KLD, a wkrótce jego szefem. To ważna funkcja organizacyjna. Razem z Tuskiem objeżdża cały kraj. Auto prowadzą na zmianę, ale do Siemoniaka na jakiś czas przylgnie przydomek »kierowca Donalda«” – pisała Agnieszka Burzyńska w 2014 roku.