Rzecznik Praw Obywatelskich: Jako obywatel Polski nie poszedłbym na „Klątwę”
Oceny dramatu „Klątwa” w reżyserii chorwackiego dramatopisarza Olivera Frljicia, są skrajnie różne. Najczęściej jednak, mimo że dotychczas niewiele osób sztukę widziało, pojawiają się głosy oburzenia w związku z szokującymi scenami, jakie odgrywane są na deskach teatru.
Do takich z pewnością można zaliczyć scenę, w której jedna z aktorek imituje seks oralny z figurą św. Jana Pawła II. W tle słychać jedno z kazań papieża Polaka. Prokuratura z urzędu wszczęła postępowanie w sprawie możliwego popełnienia przestępstwa przez twórców spektaklu w związku z podejrzeniem obrazy uczuć religijnych i nawoływania do zabójstwa. Przedstawiciele aktorów oraz część krytyków teatralnych w tym samym czasie mówi o potrzebie wolności sztuki, a biskupi w wielu polskich miastach wydali specjalne komunikaty, w których apelowali do wiernych o modlitwę, która będzie „wynagrodzeniem za bluźnierstwo”.
Specyfika teatru
O ocenę budzącej ogromne emocje sztuki poproszony został Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar na antenie Telewizji Republika podkreślił, ze sam „Klątwy” nie widział, ale zapoznał się ze „wszystkimi możliwymi recenzjami tego spektaklu”. – Ze spektaklami mamy odrobinę inny problem, ponieważ tak, jak w przypadku internetu, radia czy telewizji, mamy do czynienia z przekazem, który trafia bezpośrednio do odbiorcy, tak ze sztuką teatralną jest tak, że mamy do czynienia z oddzieleniem widza od tego, co jest przedstawiane poprzez tę przysłowiową kurtynę, poprzez konieczność zakupienia biletu i ostrzeżenia dotyczące tego, co się pojawia w danej sztuce – wyjaśnił.
Co z Janem Pawłem II?
Adam Bodnar stwierdził jednak, że on – jako obywatel Polski – nie poszedłby na "Klątwę". – To nie jest spektakl, w którym podobają mi się użyte środki wyrazu. Od lat zajmuję się problemem pedofilii w Kościele, nie jestem przekonany czy wykorzystywanie postaci Jana Pawła II w takiej formie, jak to zostało użyte, czy jest to forma wyrazu, ale z drugiej strony muszę sobie zdawać sprawę z tego, że teatr rządzi się swoimi prawami, że pewna forma ekspresji, nadmierność tej ekspresji, ma służyć często prowokacji – stwierdził.