Ciąg dalszy afery kiełbaskowo-pomidorowej. Przypadkowo poznaliśmy źródło sukcesu Dudy
Całe zamieszanie zapoczątkowało jedno zdjęcie Andrzeja Dudy, który odpoczywając od białego szaleństwa na Kasprowym Wierchu, postanowił zjeść... no właśnie: kiełbaskę czy pomidora? Dziennikarze Tygodnika Podhalańskiego, który zamieścił w internecie zdjęcie konsumującego prezydenta, utrzymują, że pozujący na wzorowego katolika Andrzej Duda złamał post. Przekonują, że widzieli na jego widelcu mięso. „Kiełbaska w piątek na Kasprowym, jak to górale zobaczą, będzie chryja” – piszą pod fotografią opublikowaną na Twitterze.
Większość internautów sprawę komentuje w żartobliwym tonie, jednak Marcin Kędryna z Kancelarii Prezydenta potraktował całe zdarzenie na poważnie. Postanowił rozmówić się z szefostwem Tygodnika Podhalańskiego. Nie spodziewał się jednak, że zostanie nagrany, a jego słowa będą upublicznione także na Twitterze. Może nimi zaszkodzić Andrzejowi Dudzie o wiele bardziej, niż banalna kwestia pomidora, przybierającego formę kiełbaski.
– Jestem dyrektorem biura prasowego, nie będę pisał do pana pisma – mówi Kędryna. – Chodzi mi o to, że akurat w sytuacji takiej, kiedy prezydent przywiązuje dużą wagę do spraw tego rodzaju: kwestii postów, takich rzeczy, kwestii tradycji itd. – wylicza.–- Jak pan zobaczy jak wyglądają komentarze do tego waszego tweeta... – dodaje. Na końcu padają słowa, które zdradzają o wiele więcej, niż rzecznik chciałby ujawnić. – Wie pan co, myśmy wybory wygrali dzięki pilnowaniu internetu – rzuca krótko Marcin Kędryna z Kancelarii Prezydenta. Czy nastąpi ciąg dalszy afery kiełbaskowo-pomidorowej? Pozostaje nam tylko czekać na reakcję Kancelarii.