Oburzeni europosłowie zarzucają szefowi Eurogrupy brak neutralności. Mówił m.in. o wydatkach na "alkohol i kobiety"
Jeroen Dijsselbloem jest szefem Eurogrupy od 2012 roku. To m.in. on odpowiedzialny był za negocjacje w trakcie kryzysu finansowego i zadłużeniowego z Grecją. Polityk w rozmowie z niemieckim dziennikiem “Frankfurter Allgemeine Zeitunng”, która została opublikowana 21 marca, ocenił, że “państwa Północy okazały solidarność z państwami dotkniętymi kryzysem”, co było dla niego “specjalnie istotne”, gdyż jest socjaldemokratą.
– (Z pomocą – red.) Przychodzą również obowiązki. Nie możesz wydawać pieniędzy na alkohol i kobiety, a później prosić o pomoc – stwierdził. To właśnie te słowa spowodowały oburzenie części eurodeputowanych, którzy zażądali przeprosin, których się nie doczekali. Równocześnie uznali, że wypowiedź była „całkowicie nieakceptowalna”, obraźliwa dla państw z południa Europy oraz zaprzeczyła neutralności polityka. – Może dla pana to zabawne, ale nie dla mnie nie. Chciałbym wiedzieć, czy była to pierwsza wypowiedź kandydata, który ubiega się o odnowienie mandatu szefa eurogrupy – pytał Ernest Urtasun, europoseł z Hiszpanii.
W odpowiedzi Dijsselbloem przekonywał, że nie mówił o jednym konkretnym kraju, ale „o wszystkich państwach członkowskich”. Kadencja polityka na stanowisku szefa Eurogrupy upływa wraz z końcem roku.