Świadek wydarzeń w Londynie dla Wprost.pl: Ranni to m.in. turyści z Francji

Dodano:
Jedno z pomieszczeń brytyjskiego parlamentu tuż po ataku Źródło: Newspix.pl / ABACA
Jerzy Byczyński, działacz polonijny, pracujący w parlamencie brytyjskim, opowiedział w rozmowie z Wprost.pl jak wygląda obecna wiedza na temat sytuacji w Londynie, a także jak przebiegały niektóre z wydarzeń, których był naocznym świadkiem. Część parlamentarzystów jest wciąż zabarykadowana w budynku.

Jak relacjonuje Byczyński, krótko po godz. 20 osoby, które pozostały w Pałacu Westminsterskim w Londynie (mieści się tam Izba Lordów i Izba Gmin), wysłuchały relacji prasowej policji. Według obecnej wiedzy Metropolitan Police zginęły cztery osoby, w tym policjant raniony przez napastnika, jak i sam napastnik. Oprócz tego w ataku ucierpiało co najmniej dwadzieścia osób. – Część z tych osób to członkowie francuskiej wycieczki, która akurat w tym momencie szła mostem przy parlamencie – mówi. Byczyński podczas rozmowy telefonicznej z Wprost.pl przebywał w pobliżu parlamentu – udało mu się opuścić Westminster przed godz. 20.

W rozmowie telefonicznej z Wprost.pl Byczyński relacjonuje: – Część parlamentarzystów i pracowników jest dalej zabarykadowana w budynku, a policja nie pozwalała nam wyjść. Jako pierwsze ewakuowano wycieczki dzieci, które zwiedzały Westminster. To było bardzo przejmujące, oglądać ośmioletnie i dziesięcioletnie dzieci, uciekające z parlamentu. Byczyński wspomina też o niezwykłej postawie wiceministra spraw zagranicznych Tobiasa Elwooda, który ruszył na pomoc rannemu w zamachu policjantowi. – To on udzielał mu pierwszej pomocy – zaznacza Byczyński. Brytyjskie media już ogłosiły Elwooda bohaterem i wspominają, że brat wiceministra, Jonathan, zginął w zamachu terrorystycznym na Bali w 2002 roku.

„Parlamentarzyści są wdzięczni policji”

Działacz polonijny pozytywnie wypowiada się o pracy służb pomimo kryzysowej sytuacji. Podkreśla, że jego zdanie podzielają też inni pracownicy i parlamentarzyści, którzy zaznaczają skuteczność policji podczas całego zajścia. – Atak samochodem i nożem kuchennym, przeprowadzony przez jedną osobę, jest bardzo trudny do przeciwdziałania. Z rozmów parlamentarzystów słyszę, że są wdzięczni policji – opowiada.

Byczyński wskazuje, że nie do końca są jasne same działania zamachowca, który po tym, jak przejechał przez most, potrącając co najmniej kilkanaście osób, wybiegł niedaleko parlamentu z samochodu i zaatakował nożem policjanta. – Według wszelkiego prawdopodobieństwa chciał wedrzeć się do parlamentu. Jego tożsamość nie jest jeszcze ustalona, jego wygląd wskazuje jednak na to, że pochodził z Bliskiego Wschodu – podsumowuje Byczyński.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...