Setki zatrzymanych na demonstracji w Mińsku. Łukaszenko tłamsi opozycję
Sobotnia manifestacja opozycji w stolicy Białorusi została zakłócona przez akcję tamtejszych służb porządkowych. Na zdjęciach światowych agencji prasowych widać biegnących funkcjonariuszy oraz uciekający przed nimi tłum. Zarejestrowano także dużą liczbę opancerzonych wozów policyjnych oraz autobusów i mikrobusów, do których wsadzani są schwytani przez milicję ludzie. Według medialnych doniesień, wśród zatrzymanych są m.in. dziennikarz portalu internetowego "TUT.BY" oraz dziennikarka telewizji Biełsat.
Milicjanci zablokowali miejsce, w którym zbierali się uczestnicy manifestacji, nie dopuścili też protestujących w pobliże jednej z głównych ulic stolicy - Prospektu Niepodległości. Pobliskie stacje metra są zamknięte. Policja nie dopuszcza też ludzi do placu w okolicy Akademii Nauk Białorusi. Nie wiadomo o podobnych działaniach w innych miastach na Białorusi, w których także odbywają się dziś manifestacje. W Grodnie, Brześciu i Homlu demonstracje przebiegają bez zakłóceń.
Władze Białorusi już w poprzednich dniach doprowadziły do zatrzymania wielu członków tamtejszej opozycji. Wśród nich znajdował się m.in. kandydat na prezydenta Białorusi w wyborach w 2010 r. i jeden z liderów opozycji Uładzimir Nieklajeu. Zatrzymano go w nocy z piątku na sobotę w pociągu z Warszawy do Mińska, gdzie wracał po spotkaniu w polskim Sejmie. Prezydent kraju Aleksander Łukaszenko w kontekście sobotnich demonstracji zapowiadał, że nie dopuści do nieporządku w kraju.