Były prezydent: Po katastrofie smoleńskiej stałem się obiektem nienawiści i nieprawdopodobnych ataków

Dodano:
Bronisław Komorowski (FOT. TEDI/NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
– To nie jest problem braku umiejętności łączenia i życia ponad podziałami, ile świadome wykorzystanie żałoby i klimatu katastrofy, który powstał w wyniku katastrofy, do takiej bieżącej walki politycznej – powiedział na antenie Radia Zet były prezydent Bronisław Komorowski

– Moment katastrofy smoleńskiej gdzieś tkwi w pamięci, jako moment szczególnie trudny, bo najpierw miałem telefon od ministra spraw zagranicznych, początkowo z informacją, że prawdopodobnie doszło do katastrofy. A następnie telefon, że katastrofa została potwierdzona i że zginął prezydent, a ja, jako Marszałek Sejmu przejmuję odpowiedzialność i przejmuję funkcje głowy państwa – tłumaczył Bronisław Komorowski na antenie Radia ZET.

Zapytany o podziały, do których doszło po 10 kwietnia 2010 roku, były prezydent przyznał, że „z katastrofą, jej dramatycznymi skutkami, śmiercią prezydenta, śmiercią dowódców wojskowych, wielu, wielu polityków pewnie dałoby się żyć w państwie normalnym, jakoś te blizny zabliźniać, jednak o wiele trudniej się żyje w Polsce podzielonej w wyniku popsucia, takiego świadomego złamania nastroju wspólnoty, która powstawała w wyniku żałoby”.

– To nie jest problem braku umiejętności łączenia i życia ponad podziałami, ile świadome wykorzystanie żałoby i klimatu katastrofy, który powstał w wyniku katastrofy, do takiej bieżącej walki politycznej. To rzeczywiście na trwałe podzieliło, nie brak polskich umiejętności życia razem pomimo różnic, tylko świadome i dosyć cyniczne wykorzystanie żałoby jako oręża politycznego, do walenia w głowę konkurencji politycznej – ocenił Bronisław Komorowski.

„Znalazłem się w oku cyklonu”

Były prezydent tłumaczył, że „sam znalazł się w oku cyklonu nie dlatego, że jakikolwiek, w najmniejszym stopniu brał udział w przygotowaniach do wyjazdu prezydenta do Smoleńska, tylko dlatego, że tak go zakwalifikowali jego przeciwnicy”. – Koncentrowałem się na stabilizacji państwa. A mimo to stałem się obiektem ataków, nieprawdopodobnych ataków od samego początku, od samego początku także w żałobie, która koncentrowała się pod Pałacem prezydenckim też się przełamywało to, czy to będzie wspólnotowe, czy będzie osobne. Każda próba wspólnotowego przeżycia tego dramatu spotykała się z natychmiastową odprawą ze strony konkurencji – wyjaśnił były prezydent.

Bronisław Komorowski stwierdził, iż pewnie byłoby o wiele łatwiej o jakieś formy potępienia (dla manifestacji pod Wawelem blokujących wjazd Jarosławowi Kaczyńskiemu - red.) gdyby nie całe właśnie doświadczenie lat siedmiu. – To jest stara zasada: kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. To tyle nienawiści, ja jej doświadczałem w najwyższym stopniu, tyle nienawiści, aż po wypędzanie diabła z Pałacu prezydenckiego. Tyle było nienawiści, że trudno się dziwić, można ubolewać, ale trudno się dziwić, że dzisiaj jest taka reakcja – stwierdził.

Źródło: Radio Zet
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...