Przez 8 lat trzymali syna w klatce. „Jest chory, dbaliśmy o niego”
Sprawę opisuje portal „Times of Israel”. Nastolatek został znaleziony w miniony czwartek po tym, jak służby zostały wezwane do jednego z budynków. Sąsiedzi skarżyli się na dochodzący z niego odór, przypominający zapach rozkładających się zwłok. Pracownicy opieki społecznej, którzy przybyli na miejsce, zastali zamknięte drzwi. Ponieważ nikt nie odpowiadał na ich wezwania, zawiadomili policję, gdyż podejrzewali, że ktoś zmarł wewnątrz budynku.
Funkcjonariuszom także nie udało się wyważyć drzwi. Gdy jeden z nich dostał się do pomieszczenia przez okno, został zaatakowany przez przebywającą w środku parę. Po tym, jak obezwładniono kobietę i mężczyznę, w domu znaleziono ich syna. Wewnątrz panował bałagan, mieszkanie było zagracone, a w kuchni zalegały resztki jedzenia i worki ze śmieciami. Na zewnątrz mieszkania funkcjonariusze odkryli klatkę zbudowaną ze starych suszarek na ubrania i pokrytą folią. Z ustaleń służb wynika, że w prowizorycznym pomieszczeniu przetrzymywany był 14-latek.
Jego rodzice sprowadzili się do Hadery w 2009 roku. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nigdzie nie zgłaszali narodzin syna. Chłopak nie był objęty opieką zdrowotną, nie uczęszczał do szkoły. 14-latek nie był w stanie porozumieć się po hebrajsku, a możliwe także że również w żadnym innym języku. – Nasz syn jest chory, dbaliśmy o niego, wszystko, co robiliśmy, było po to, by ochronić go przed wychodzeniem na zewnątrz, gdzie czyhały na niego choroby – mówiła matka chłopca. Nastolatek został zabrany do szpitala, gdzie poddano go specjalistycznym badaniom. Jego rodzicom grozi możliwość utraty prawa do opieki nad dzieckiem. Prawdopodobnie nie spotkają ich jednak inne konsekwencje prawne, ponieważ zdaniem śledczych nie chcieli skrzywdzić syna.