Szokujące słowa policjanta, który był przy zatrzymaniu Igora Stachowiaka. „Wy***ie na niego całą baterię”
Igor Stachowiak został zatrzymany 15 maja 2016 r. rano na wrocławskim rynku. Funkcjonariusze aresztowali mężczyznę, bo miał przypominać przestępcę, który wcześniej uciekł policji. 25-latek początkowo nie stawiał oporu, ale kiedy policjanci zakuli go w kajdanki i postanowili przewieźć na komisariat, zaczął stawiać opór. Wtedy mundurowi po raz pierwszy użyli paralizatora. Igor Stachowiak na komisariacie stracił przytomność i zmarł mimo reanimacji. Po tym zdarzeniu we Wrocławiu wybuchły zamieszki przed budynkiem komisariatu. Zatrzymano ponad 40 osób.
Impuls powinien trwać pięć sekund
Rzecznik Komendy Głównej Policji informował, że w wyniku prac specjalnie powołanej grupy, która ma na celu wyjaśnienie ewentualnych nieprawidłowości przy zatrzymaniu mężczyzny, stanowiska stracili komendant wojewódzki policji we Wrocławiu oraz jego pierwszy zastępca, także komendant miejski. Wszyscy trzej funkcjonariusze objęli swoje stanowiska już za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Żadnej kary nie poniósł na razie zastępca szefa wrocławskiej policji, który w czasie zatrzymania Igora Stachowiaka kierował komendą, w której rozegrała się tragedia.
Tymczasem w sprawie Igora Stachowiaka pojawia się wiele znaków zapytania. W reportażu w programie „Superwizjer” ujawniono, że zatrzymany był rażony paralizatorem również w policyjnej toalecie. W TVN24 pokazano nagranie z kamery, która była przymocowana do paralizatora. Stachowiak był rażony paralizatorem w momencie, kiedy był zakuty w kajdanki, a na to nie zezwalają przepisy.
Według ekspertów impuls z paralizatora powinien trwać pięć sekund. Policjant, który użył tego narzędzia wobec zatrzymanego nacisnął spust jeszcze dwa razy. Według byłego antyterrorysty Grzegorza Mikołajczyka paralizator to skuteczne narzędzie, pod warunkiem, że jest używany rozważnie i umiejętnie. Jak podaje „Super Express”, funkcjonariusz miał się chwalić swojemu koledze, że „wy***ie na Stachowiaka całą baterię”. Jedyny dowód w tej sprawie to obecnie nagranie z paralizatora, który został użyty wobec mężczyzny z toalecie. Dlaczego akurat w tym miejscu? Jeden z byłych policjantów tłumaczy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że jest to standardowa praktyka, ponieważ toaleta to jedyne pomieszczenie, którego nie obejmuje monitoring.
Jakie są efekty prokuratorskiego śledztwa?
Wątpliwości budzi również brak szybkiej reakcji ze strony prokuratury. Mimo tego, że śledczy dysponowali nagraniem, nie postawili policjantom żadnych zarzutów. Rzecznik poznańskiej prokuratury tłumaczy, że nie można postawić zarzutów, dopóki nie zostaną zebrane wszystkie dowody, a śledztwo w tej sprawie nadal jest prowadzone. dopiero po czterech miesiącach udało się przesłuchać policjantów, bowiem wcześniej przebywali na zwolnieniach lekarskich. W ramach śledztwa prokuratura przeprowadziła również dwie sekcje zwłok oraz dwa eksperymenty procesowe. Zlecono także wykonanie ekspertyz przez biegłych. Według byłego szefa MSW Janusza Kaczmarka, strategia, jaką obrała prokuratura jest błędna, ponieważ policjanci powinni usłyszeć zarzuty przekroczenia uprawnień, a ponadto powinni zostać zawieszeni w czynności, a prokurator powinien wystosować zakaz kontaktu ze świadkami.
Miesiąc po śmierci Stachowiaka specjaliści z zakresu medycyny sądowej podali, że do nagłej śmierci doszło najprawdopodobniej w wyniku wspólnego działania trzech czynników: przyjęcia wysokich, toksycznych dawek amfetaminy, tramadolu oraz substancji z grupy syntetycznych katynonów, kilkukrotnego rażenia prądem z paralizatora, wywierania – prawdopodobnie wielokrotnego – silnego ucisku na szyję przez osobę lub osoby drugie podczas obezwładniania.