Michał Boni: Trzeba przeprosić za skalę pomyłek przy identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej
– Jak patrzeć na to z perspektywy 2010 roku, tamtejszych emocji, zdarzeń, konieczności, to myślę, że państwo zdało egzamin. Wtedy Jacek Sasin publicznie mówił, że państwo zdało egzamin. Wtedy wiele osób – z różnych grup politycznych – mówiło, że wiele rzeczy zostało zrobionych tak, jak w tych okolicznościach można było zrobić najlepiej – tłumaczył Michał Boni dodając, że „państwo zdało egzamin, co nie zmienia faktu, że jeżeli okazuje się, żę w takiej skali zostały zrobione pomyłki z identyfikacją zwłok, to trzeba powiedzieć przepraszam, zastanowić, dlaczego tak się stało, jaka była rola prokuratorów, rosyjskich biegłych, którzy tego dokonywali”. – 75 ciał zostało zidentyfikowanych przez rodziny, które tam poleciały. 21 zostało zidentyfikowanych przez analizę materiału genetycznego. Pomyłki przy tej presji, żeby ciała osób, które tam zginęły, szybko wróciły do domu, mogły się zdarzyć – tłumaczył europoseł.
„Trudno wyobrazić mi sobie, że mówię, że musimy poczekać 2 tygodnie”
– Trudno mi wyobrazić sobie taką sytuację, że staje naprzeciw iluś rodzin i mówię: musimy poczekać 2 tygodnie po to, żeby dokonać analiz. To nie państwo – przepraszam za określenie – jest właścicielem tych ciał, tylko rodziny. Jeśli rodziny decydowały, żeby ciała rozpoznane, w ich mniemaniu, też się pomyliły prawdopodobnie, w niektórych przypadkach zostały wyłożone do trumien, a później pochowane, to była ich decyzja. Była jedna rodzina, która zażyczyła sobie pełnej analizy genetycznej tam, w Moskwie i te badania tam przeprowadzono – zaznaczył polityk Platformy Obywatelskiej.
„Skala tych pomyłek jest o wiele większa, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić”
Michał Boni przyznał jednak, że „skala tych pomyłek jest o wiele większa, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić i trzeba za to przeprosić”. – Przyjmę każdy sąd za pomyłki w identyfikacji ciał. Chociaż nie byłem w Smoleńsku ponieważ zajmowałem się tym, co jest w Polsce, tymi fragmentami, które doleciały i trzeba było je pochować – mówił Michał Boni.
Polityk PO przyznał, że „ówczesne władze przeżyły traumę smoleńską”. – Staraliśmy się, jako przedstawiciele państwa, zrobić wszystko, żeby jak najlepiej wykonać różne zadania. Później, do tego zdarzenia dodano bardzo wiele polityki, emocji, nienawiści, bo to nie jest tak, że przedstawiciele wszystkich rodzin mówią: trzeba otwierać trumny. Część osób wie, że być może zostały popełnione błędy, ale uważa, że nie należy robić z tego żadnego publicznego zamieszania. Mogę powiedzieć, że to jest lekcja i obyśmy nigdy nie musieli z tej lekcji skorzystać – podkreślił eurodeputowany PO dodając, że „teraz prokuratura powinna się zająć dokładnymi analizami i doprowadzić do wyjaśnień, aby ciało danej osoby z ciałem tej osoby powinno być pochowane”.